6 marca – 11 kwietnia 2015 r.
Eleganckie piękno.
Wiemy z grubsza, kiedy powstały szczyty i łańcuchy górskie. Wiemy również w przybliżeniu, kiedy powstała sztuka. Od tego czasu, to znaczy od momentu pojawienia się sztuki, góry stały się jednym z jej nieodłącznych tematów. Motyw gór pojawił się we wszystkich dziedzinach artystycznych: w malarstwie, grafice, rysunku i muzyce. Działo się tak za sprawą fascynacji artystów niezwykłym bogactwem form, które występują w górach, wyjątkowymi i często zmiennymi warunkami atmosferycznymi stwarzającymi niezwykłe nastroje, dające się przenieść na obraz. Nie bez znaczenia był też przyrodzony górom klimat tajemnicy bądź też poczucie bliskości Boga (w myśl założenia „im wyżej, tym bliżej”). Każdy powód był dobry. Tak więc góry stały się niezwykle ważnym źródłem inspiracji twórczej. Temu artystycznemu „towarzystwu” wymykała się nieco najmłodsza siostra wymienionych wcześniej dziedzin sztuki – fotografia. Powstała ona w pierwszej połowie XIX wieku, w celu realizacji, jak się wtedy wydawało, jednego zadania. Miała wiernie odwzorowywać rzeczywistość, taką jaką ona jest, i przekazać ten wizerunek szerokiemu gronu zainteresowanych bez specjalnych upiększeń i interpretacji. Góry (i nie tylko) zostały przez fotografię wykorzystane jako obszar dający się poznać i skatalogować. Ruszyli więc na szczyty we wszystkich zakątkach świata fotografowie w pełni przygotowani do spełnienia swej roli. A było to często zadania niełatwe ze względu na narzędzia, jakimi dysponowali. Ciężkie, ogromne kamery na płyty szklane, umożliwiające powstawanie dużych negatywów (18 x 24 cm i większe) umieszczane na równie dużych i ciężkich statywach czyniły „zdejmowanie” wizerunków gór sprawą niezwykle trudną i uciążliwą. Toteż uprawiali ten proceder jedynie nieliczni. Góry niższe, takie jak nasze rodzime Tatry, zaczęły być pod koniec XIX wieku oblegane przez grono szacownych, zawodowych fotografów, głównie z rejonu Krakowa, takich jak na przykład Awitt Szubert, Stanisław Bizański, Walery Eljasz czy bracia Zwolińscy, których to doskonała ogromna panorama okolic Morskiego Oka zachwyca do dziś oczy turystów odwiedzających schronisko. Góry najwyższe – Himalaje były dostępne już tylko wybranym, takim jak włoski fotograf Vittorio Sella, który w 1909 roku towarzyszył wielkim wyprawom księcia Abrucco. Podczas tych wypraw powstawały niezapomniane „portrety gór” technice „suchego kolodiony”, na materiałach w postaci płyt szklanych. Wymagało to wsparcia ze strony asystentów i tragarzy dźwigających ciężki fotograficzny ekwipunek. Vittorio Sella utrwalały nierzadko groźny urok górskiego pejzażu „cywilizowanego” przez człowieka – eksploratora-zdobywcę. Portret Chogori – drugiej góry świata – „pióra” polskiego alpinisty Andrzeja Zawady. Monumentalna, majestatyczna twarz piramidy, w której oczy patrzy człowiek wielkości bakterii. Obraz swoistej próby sił przed pojedynkiem. Późniejsze nieco dokonania Japończyka Yoshikazu Shirakawy, będące plonem trzech ogromnych wypraw fotograficznych z wielkoformatowymi kamerami, zapisującymi Himalaje na barwnych przeźroczach. Tak było do czasu pojawienia się fotografii cyfrowej. Niemniej jednak fotografie gór do dziś zawierają w sobie najczęściej piękno chropawe, pocięte żyłami żlebów i szczelin, tak jakby fotografom zależało na tym, aby ukazać obraz gór pięknych i groźnych zarazem.
Na tym tle fotografie Karola Nienartowicza wydają się być czymś wyjątkowym. Jego góry jawią się jako piękne w klasyczny sposób. Piękne w sposób dosłowny – eleganckie. Jakby proces erozji stał się sprzymierzeńcem ich urody, pełniąc rolę „wizażysty” wygładzającego zmarszczki i pęknięcia na starych już przecież twarzach ścian i zboczy górskich. Groźne tajemnice zaś, kryjące się w mrokach dolin, za sprawą stosowania często krótkiej ogniskowej, stają się dla nas, oglądających, dość odległe, co czyni góry bezpieczniejszymi czy wręcz przyjaznymi nam. Operując stosunkowo lekkim sprzętem cyfrowym, fotograf staje przed dwiema szansami. Po pierwsze – może znaleźć się w dowolnym miejscu samotnie, nikt mu nie przeszkadza w analizie widoku i jego kontemplacji. Po drugie zaś nie jest ograniczony liczbą dokonanych ekspozycji jednego kadru do kilkunastu nawet, co pozwala uchwycić ten jedyny, właściwy według autora moment: wyjątkowy, wart zapamiętania i zaprezentowania go późniejszemu odbiorcy. Góry na fotografiach Nienartowicza nie „wierzgają” jak dziki, nieokiełznany mustang. Są oswojone przez wizjer jego kamery, zawłaszczane bez przesadnej pokory. Wydają się zapraszać nas na miły, spokojny i fascynujący spacer. Prezentowane obrazy pozwalają odpocząć umysłowi i uwodzą swoją doskonałością, co nie wymaga od widza opuszczania wygodnego głębokiego fotela. Jest to jednak najprawdopodobniej jedynie część prawdy o tych fotografiach. Trzeba było wszak sporego wysiłku, by je wykonać, znaleźć się we właściwym miejscu i czasie, by przeżyć to, co później za pośrednictwem obrazu dane będzie przeżywać nam – odbiorcom. „Fotografię górską trzeba nie tylko dojrzeć, ale i wychodzić” powiedział mi kiedyś jeden z moich przyjaciół, zajmujących się poważnie fotografowaniem gór. Zatem te wszystkie przymioty towarzyszące fotografii górskiej Karola Nienartowicza zdają się świadczyć o powstawaniu nowej mody, którą, używając nazw stylów i kierunków w fotografii można by nazwać neopiktorializmem. A na pytanie, dlaczego tacy artyści jak Karol Nienartowicz z uporem fotografują góry właściwa wydaje się trawestacja słów legendarnego już alpinisty angielskiego Georga Mallory’ego: „bo góry są po to, aby je fotografować”.
Wojciech Zawadzki (2/3 lutego 2015r.)
Karol Nienartowicz (ur. 1985) malarz, fotograf, licencjonowany przewodnik sudecki. Absolwent jeleniogórskiego Liceum Plastycznego oraz Wydziału Malarstwa Instytutu Sztuk Pięknych Uniwersytetu Zielonogórskiego (dyplom z wyróżnieniem w 2010 r.). Fotografuje góry w Europie od 2003 roku, m.in. Alpy, Góry Przeklęte i Karkonosze.
Laureat Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie Fotograficznym organizowanym przez Fundację Nasze Karpaty i National Geographic w roku 2014. Publikował m.in. na Onet.pl, w Magazynie Turystyki Górskiej i Dolnośląskim Magazynie Fotograficznym.
Wystawa zrealizowana dzięki pomocy finansowej Miasta Jelenia Góra.