KATARZYNA KOZYRA – W sztuce marzenia stają się rzeczywistością. Opowieść zimowa.

15 grudnia 2005 r. – 15 stycznia 2006 r.

Julia Leopold

Życiorys Katarzyny Kozyry

Katarzyna Kozyra urodziła się w 1963 roku w Warszawie. W 1989 rozpoczęła studia w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Od II roku uczęszczała do pracowni prof. Grzegorza Kowalskiego, gdzie w 1993 uzyskała dyplom z oceną dobrą za pracę Piramida zwierząt , na którą składała się rzeźba wykonana z wypchanego konia, psa, kota i koguta oraz film dokumentujący proces usypiania i rozbierania konia. Piramida jest pomnikiem zwierząt, którego formę Kozyra zaczerpnęła z bajki braci Grimm, a materiał, jak stwierdziła, ?narzucał się sam?. Zwierzęta do rzeźby zostały specjalnie wyselekcjonowane przez artystkę spośród już przeznaczonych na śmierć. Uczestniczyła ona też w ich zabijaniu i wypychaniu, podkreślając, że sam dramatyczny proces powstawania pracy ma nie mniejsze znaczenie niż jego ?estetyczny? przecież efekt końcowy. Piramida zwierząt wywołała, niespodziewany dla artystki, oddźwięk, polegający głównie na napastliwym atakowaniu jej w mediach, m.in. przez program miłośników zwierząt Animals. Jej dzieło porównywano do faszystowskich praktyk i na tym przykładzie ukazywano amoralność sztuki współczesnej w ogóle. Nawet środowisko artystów i krytyków dało się ponieść ogólnej histerii spowodowanej śmiercią tych czterech zwierząt. Kozyra z całą świadomością i odwagą balansowania na granicy przyjętych norm etycznych ukazała, jak, przy powszechnym i ogólnie akceptowanym procederze masowego zabijania zwierząt w rzeźniach, silna jest hipokryzja lansowanego modelu szacunku dla nich. Jej praca przyczyniła się też do tego, że sztuka współczesna, do tej pory niemal nieistniejąca dla społeczeństwa, została zauważona. W 1997 Piramida zwierząt została zakupiona do zbiorów Zachęty Narodowej Galerii Sztuki w Warszawie. Działalność Kozyry oraz jej kolegów z pracowni m.in. Artura Żmijewskiego i Pawła Althamera wpisano w tzw. nurt sztuki krytycznej.

W 1995, pod wpływem wydarzeń w Jugosławii, Kozyra stworzyła pracę Więzy krwi składającą się z czterech wielkoformatowych fotografii, na których przedstawiła siebie i swoją kaleką siostrę na tle symboli organizacji humanitarnych – chrześcijańskiego Czerwonego Krzyża i islamskiego Czerwonego Półksiężyca. ?Realizując tę pracę myślałam o symbolicznej metaforze bratobójczej rywalizacji i walki na tle ideologii religijnych i etnicznych.? ? napisała. Również ta praca wywołała dyskusję oraz zarzut o ?nadużycie? ze strony Polskiego Czerwonego Krzyża. Praca ta znajduje się obecnie w kolekcji Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie.

Rok później Kozyra wykonała kolejne słynne dzieło Olimpia, gdzie na trzech fotografiach ukazała: siebie podczas przyjmowania kroplówki, siebie w pozie Olimpii Maneta i staruszkę. Fotografiom tym towarzyszy film nakręcony podczas przyjmowania kroplówki. Bezpośrednim impulsem do powstania tej pracy były m.in. dywagacje mediów na temat jej choroby, które chciała ukrócić oświadczeniem, że jest śmiertelnie chora i pokazać prawdę o chorobie, wyniszczeniu i strachu z całym tragizmem, tego, o czym społeczne tabu zabraniają głośno mówić. Swoje nagie, bezwłose, blade ciało wystawia na widok podobnie jak modelka skandalizującego niegdyś obrazu Maneta. Kozyra od 1992 cierpiała na złośliwą odmianę raka ? ziarnicę złośliwą. Praca dokumentuje ostatni etap chemioterapii przed remisją choroby.

W 1997 w budapesztańskiej łaźni publicznej zrealizowała przy użyciu ukrytej kamery instalację wideo Łaźnia . Inspiracją dla powstania tej pracy była wizyta w damskiej łaźni i refleksja dotycząca stereotypów o zachowaniu i wyglądzie kobiet. Kozyra dokonuje porównania kobiet w łaźni z przedstawieniami kobiet wg Rembrandta i Ingresa. Kobiety sfilmowane ukrytą kamerą nie pozują, mimo nagości w ich zachowaniu brak erotyki. Kozyra po raz kolejny pokazała to o czym się nie mówi, co w powszechnym rozumieniu jest niesmaczne, bo jest stare i brzydkie, zepchnięte na margines życia w kulcie młodości. Swoją instalacją pokazała jednak, że nawet te nieforemne, pomarszczone ciała są piękne w swojej naturalności. Po pierwszym odruchu niesmaku przyciąga atmosfera spokoju i więzi kobiet, które w skupieniu troszczą się o własne ciała. Instalacja ta została pokazana na wystawie w Małym Salonie Galerii Zachęta i wywołała ostrą reakcję ze strony przede wszystkim prasy węgierskiej, która zarzucała artystce wyśmiewanie Węgierskich kobiet, nie wspominając o naruszeniu norm społecznych.

W 1999 roku kontynuując pomysł z ukrytą kamerą i filmowaniem zachowań w przestrzeni intymnej Kozyra postanowiła pójść o krok dalej; tym razem zarejestrować zachowania mężczyzn w analogicznej sytuacji. Aby tego dokonać, to znaczy wejść do łaźni męskiej z ukrytą kamerą, musiała przebrać się za mężczyznę i udawać mężczyznę. Ze sztucznym, silikonowym członkiem, doklejonym owłosieniem, fartuszkiem na pupie i ręcznikiem przyklejonym do piersi, dokonała rzeczy, która z pozoru wydawała się niemożliwa, szczególnie w miejscu, gdzie nic się nie da ukryć, bo wszyscy są nadzy. Kozyra w przebraniu mężczyzny wchodziła do łaźni kilka razy, nie mając pewności, czy nie zostanie zdemaskowana, i jakie mogłyby być tego konsekwencje, ale także to miało być wpisane w pracę. Nie została jednak zdemaskowana; z powodu podejrzanego wyglądu mężczyźni w łaźni traktowali ją raczej jako homoseksualistę. W ogóle zachowanie mężczyzn w łaźni znacznie różniło się od kobiet. Podczas gdy kobiety były skupione na sobie i własnym ciele, mężczyźni większość czasu spędzali na obserwacjach innych. Wideoinstalacja Łaźnia męska została stworzona z myślą o 48. Biennale Sztuki w Wenecji. Kuratorem wystawy w Pawilonie Polskim była Hanna Wróblewska. Instalacja składa się z czterech ekranów dwustronnych, umieszczonych w konstrukcji o kształcie ośmiokąta. Obraz na ekranach można oglądać od wewnątrz i z jego zewnątrz. Przed wejściem na salę umieszczono telewizor z dokumentacją procesu przerabiania artystki na mężczyznę. Praca ta, po raz pierwszy w historii polskiego udziału w weneckim Biennale, otrzymała wyróżnienie honorowe. Tymczasem na łamach polskich gazet tradycyjnie już wezbrała fala oburzenia na poczynania artystyczne Katarzyny Kozyry.

Jedna z najgłośniejszych prac artystki Święto wiosny powstała z inspiracji choreografią Wacława Niżyńskiego do baletu Igora Strawińskiego o tym tytule. Kontrowersyjny, łamiący wszelkie wcześniejsze kanony klasycznego baletu taniec, był niezwykle trudny do wykonania nawet dla zawodowców. Kozyra postanowiła zatrudnić w roli tancerzy starych ludzi. Mieli oni wykonać 4,5 minuty kulminacyjnego dla całego baletu tańca Wybranej Ofiary. Stało się to możliwe dzięki metodzie animacji. Zapis choreografii został podzielony na poszczególne klatki filmowe. Tancerze, nadzy, z pozamienianymi atrybutami płci, leżąc układani byli przez Kozyrę i jej asystentki w pozy odpowiadające poszczególnym klatkom. Było to zadanie niezwykle praco i czasochłonne. W ciągu dwóch lat Kozyra wykonała 25 000 tysiąca zdjęć, które po zmontowaniu dały złudzenie prawdziwego tańca. Ostateczna, tzw. duża wersja pracy została ukończona w 2002 roku i zaprezentowana na indywidualnej wystawie artystki w Zachęcie (mała wersja pracy została zakupiona do kolekcji Museum Moderner Kunst w Wiedniu). Wideoinstalacja składa się z sześciu do dziewięciu dużych, zawieszonych w przestrzeni ekranów. W kręgu wewnętrznym tańczą trzy Wybrane Ofiary, w kręgu zewnętrznym, tak jak w oryginalnej choreografii, corps de balet. Taniec jest jednak zapętlony; Ofiara tańczy swój śmiertelny taniec, umiera, ale za chwile wstaje i zaczyna tańczyć od nowa. Corps de balet kroczy wciąż wkoło. Zabiegi takie jak zapętlenie, zatrudnienie ludzi starych, zamiana płci spowodowały, że praca nie powiela, tylko w innej formie, treści baletu Stawińskiego. W istocie jej bagaż znaczeniowy jest znacznie większy i bogatszy, zahaczający przede wszystkim o zagadnienia egzystencjalne i eschatologiczne. Przy znakomitej warstwie formalnej i niezwykle przejmującym wyrazie, praca zasługuje z pewnością na miano jednej z najbardziej udanych w dotychczasowym dorobku artystki. Niemal bez przerwy jest prezentowana na wystawach i festiwalach (w tym tańca) głównie za granicą.

Także baletem Strawińskiego została zainspirowana wideoinstalacja Lekcja tańca . Kozyra wykorzystała fragment choreografii, kiedy kukiełka – tytułowy Pietruszka, zostaje ożywiony przez czarodzieja. Początkowo praca została pomyślana jako performance ? otwierający Festiwal Tańca Współczesnego Body-Mind w CSW w Warszawie w 2001 roku. Na obrotowej ścianie zawieszonych było po trzech młodych mężczyzn z każdej strony. Naprzeciw ściany wyświetlano zapis tańca tej 30-to sekundowej sekwencji przez zawodowego tancerza. Wiszący na ścianie naśladowali jego ruchy. Byli w stanie odtańczyć trudną choręografię dzięki oderwaniu od ziemi. Kiedy kończyli, ściana obracała się i taniec rozpoczynała nowa grupa. Towarzyszyły im dwie, nagie do pasa kobiety z doczepionym zarostem. Wideoinstalacja pokazuje zapis performance’u, ale z wyłączeniem kobiet i wzoru do naśladowania. Na ścianie z jednej strony tańczą, w tym czasie z drugiej zwisają na ścianie jak połacie mięsa. Poczym ściana się obraca i wszystko zaczyna się od nowa. W sumie, przez wykorzystanie podobnych zabiegów jak zamiana płci (mężczyźni ubrani byli w majtki w kształcie wagin), powtarzanie tańca, wymowa tej pracy ma wiele wspólnego ze Świętem wiosny.

W 2002 roku Kozyra wykonała pracę z udziałem grupy osób o zainteresowaniach paramilitarnych. Trailer pokazujący najbardziej efektowne ujęcia oraz kilka filmów dokumentujących działalność grupy nazwała Kara i zbrodnia . Filmy pokazują strzelanie w przestrzeń, wybuchy w piachu, operowanie miotaczem ognia ruinie, wysadzenie starego Fiata przez postacie ubrane w pseudowojskowe stroje i maski kobiet twarzach pin-up girls. Akty zniszczenia ukazane w filmach są wymierzone w pustkę i nie wiadomo jaki jest ich cel. Tradycyjnie Kozyra dokonuje manipulacji płcią, miesza nie tylko role męsko-kobiece, fabułe i dokument ale odwraca pojęcia zbrodni i kary.

Od zeszłego roku Kozyra pracuje nad dużym projektem zatytułowanym W sztuce marzenia stają się rzeczywistością. Podczas pobytu na stypendium DAAD w Berlinie Kozyra nawiązała znajomość z Glorią Viagrą ? słynną Drag Queen. Zafascynowana tą postacią, jej środowiskiem i samym zjawiskiem przemiany, kreowania siebie na nowo i wcielania się w drugą płeć postanowiła ją naśladować. Kiedy Gloria z mężczyzny zamieniała się w kobietę i udawała kobietę, Kozyra z kobiety zamieniała się w kobietę, udając przy tym, że naprawdę jest mężczyzną. Gloria Viagra uczyła Kozyrę jak się ubierać, czesać, malować i poruszać, żeby wyglądać na stuprocentową kobietę, nie potrafiła jednak dobrze śpiewać, a tego rodzaju występy publiczne są nieodłącznym elementem pokazów Drag Queen. Żeby nauczyć się śpiewać Kozyra zatrudniła śpiewaka Warszawskiej Opery Kameralnej Grzegorza Pitułeja, którego osobowość okazała się silną przeciwwagą dla postaci Glorii. Pitułej zaczął naukę od podstaw śpiewu operowego i żmudnych ćwiczeń. W ciągu zaledwie roku nauczył Kozyrę kilku arii orzekając, że ma zadatki na sopran koloraturowy. Przy Pitułeju Kozyra także ćwiczyła przemianę w inną kobietę, ale kobietę ukształtowaną przez specyficzną, egzaltowaną i trochę sztuczną konwencję opery, a nie wyuzdanych, o erotycznych podtekstach występów w klubach gejowskich. Obie postaci reprezentują całkowicie odmienne rzeczywistości, które łączy jednak teatralność, proces kreacji własnego wizerunku, występu przed publicznością i śpiew.

Projekt jest wciąż w trakcie realizacji. Artystka pokazuje jednak kolejne etapy jego tworzenia w postaci filmów dokumentujących naukę u Viagry i Pitułeja, performance’ów lub zapisów filmowych tych performance’ów. Wraz z Glorią Viagrą występowała w Berlinie w klubach gejowskich, z Grzegorzem Pitułejem w Szkole muzycznej w Warszawie, w teatrze miejskim w Trydencie, podczas Carnegie International w Pittsburgu, na fasadzie budynku Kunsthalle w Wiedniu i w Pelago. Każdy z występów ma całkowicie inną, adekwatną do miejsca treść. Za każdym razem Kozyra wykonuje jedną arię, a Grzegorz Pitułej towarzyszy jej jako Maestro. Projekt ma się zakończyć wielką galą na statku pasażerskim. W międzyczasie Kozyra pracuje nad innymi mniejszymi projektami, głównie dla teatrów (Teatr Wielki w Warszawie, Hebel Theater w Berlinie).

Hanna Wróblewska

Opowieść zimowa.
W sztuce marzenia stają się rzeczywistością.

Od ponad dwóch lat artystka realizuje projekt “In Art Dreams Come True/ W sztuce marzenia stają się rzeczywistością, jednocząc w nim przede wszystkim elementy performansu i inscenizacji. W początkowej fazie pokazywany jako wideoinstalacja, w zamierzeniu finalnym film dokumentalny z fabularyzowanymi wstawkami (lub fabularny z dokumentalnymi) projekt ten “toczy” się głównie jako seria performansów – spektakli – recitali – happeningów w różnych miejscach na świecie. Kozyra jest w nim zarówno reżyserem, który inscenizuje przestrzeń własnej ekspresji, głównym aktorem a zarazem narzędziem i tworzywem oddającym siebie w ręce innych. Zarys historii jest prosty: artystka chcąc zostać “prawdziwą kobietą” i “gwiazdą” (spełniając jednocześnie swe dziecięce marzenie) oddaje się w ręce tych, którzy jej w tym wcieleniu przeistoczeniu mają pomóc. To Gloria Viagra – berliński dj i transwestyta reprezentujący dla Kozyry wzór “prawdziwej kobiecości” (makijaż, styl, sposób ubierania) oraz śpiewak opery uczący ja profesjonalnego śpiewu i jednocześnie wprowadzający ją w pełen sztuczności i konwencji świat opery. Z Glorią, umalowana na jej wzór i podobieństwo chodzi na zakupy, uczęszcza do nocnych klubów i na wernisaże. Z Maestrem odbywa żmudne wprawki wokalne i ćwiczenia mające rozluźnić jej mięśnie odpowiedzialne za emisję głosu. Z Glorią występuje w nocnym klubie by w prezencie urodzinowym wykonać dla niej strip-tease. Z Maestrem występuje w teatrze, na scenie, na fasadzie galerii wykonując pod jego surowe dyktando arie z Mozarta i Gounoda, raz po raz odgrywając spektakl niemożności i wysiłku. Z czasem te dwa światy zaczynają się mieszać a maska staje się prócz kostiumu niezbędnym rekwizytem w owej feerii przemian i metamorfoz. Kozyra – diva operowa podczas kolejnych przemienia się Madonnę, Maestro gra rolę kardynała w szczurzej masce. Kozyra przemienia się w Lou Salome, i wtedy zaczynają jej towarzyszyć dwa psy o twarzach Nietschego i Rilkego. Widzami owych metamorfoz raz są mieszkańcy toskańskiego miasteczka Pelago, raz bawarskiego Regensburga (Ratyzbbony!) a wreszcie psy w Rzymie, specjalnie dla których zainscenizowany został spektakl “Lou Salome a Roma” podczas festiwalu teatralnego RomaEuropa. “Anarchiczny kreacjonizm popycha ją do fajerwerków mistyfikacji i totalnej negacji granic, splatania i rozplatania konwencji.(..) Podstawową inspiracją jest mechanizm jednoczesnego rozwoju i destrukcji, fascynacja zmiennością form”. W trakcie kolejnych swych wystąpień “bierze na warsztat” kolejne formy sceniczne, rozbija je i unicestwia. Nic nie jest tym czym być powinno a widz zaproszony do wzięcia udziału w owym totalnym wydarzeniu nie otrzymuje nic, z tego czego się spodziewał. Pierwszy występ w teatrze w Trento jest jednocześnie sceną z “Koszmaru” z jej przyszłego filmu. I rzeczywiście cały wieczór skomponowany jest w senny koszmar, koszmar przemieniających się obrazów, uciekających sensów i niemożności. Artystka usiłuje zaśpiewać lecz ciągle ktoś jej przerywa. A to kelnerzy wnoszący czekoladki i szampany i częstujący nimi publiczność, a to druga śpiewaczka. Gdy wreszcie wydobywa głos, publika gwiżdże a ona “pali się ze wstydu”. Na towarzyszącym filmie wideo widać jak sama wstępuje na stos pod który Maestro – jej Nauczyciel podkłada płonąca pochodnię. Widzowie przybywający do sali teatralnej w Pitsburgu na “Kwadransie” widzą co prawda podczas zajmowania miejsc ćwiczącą przed występem wokalnym śpiewaczkę lecz później zamiast spodziewanego wokalnego recitalu uczestniczą nagle w kameralnym “domowym” przeglądzie wideo, gdzie i artystka i Maestro pokazują się w zupełnie nieformalnych strojach: szlafroku i halce. Zebrani, często przypadkowi, turyści na placu w wiedeńskim Museumsquartier mogą co godzina obserwować “Fassadenconcerto”, który przypomina występ kukułki odmierzającej równe interwały czasu – jak kuranty na ratuszowej wieży czy ptaszek w domowym staromodnym zegarze. Tu jednak na fasadzie Kunsthalle pod zepsutym zegarem owa “kukułka” nigdy jednak nie wyjeżdża ze swej kolorowej budki o równej godzinie: czasem za wcześnie, czasem za późno, a czasem nie pojawia się wcale. A odśpiewywana pod surowym okiem Maestra aria, za każdym razem ta sama lecz zawsze odśpiewywana w innej sukience – czasem brzmi bardziej melodyjnie ale częściej jednak mniej. Gdzie indziej i kiedy indziej, w Pelago – uczestnicy pielgrzymki z artystką jako świętą figurą stają się świadkami jej wniebowzięcia i zstąpienia przeobrażonej w aktorkę ladacznicę. Stojąc w środku tego przedstawienia widz staje się jego częścią, razem ze swymi ambiwalentnymi uczuciami: gniewem, zaniepokojeniem, zażenowaniem, fascynacją i zaciekawieniem.

“Opowieść zimowa” to dalsza część tego cyklu, część w której być może po raz pierwszy spotkają się ze sobą na jednym planie i Gloria i Maestro walczący o duszę i ciało swej uczennicy. Uczennicy, która tu przeobraża się w kogoś w rodzaju Królewny Śnieżki żyjącej w dziwnym pensjonacie w środku lasu, w towarzystwie krasnoludków. Kozyra raz jeszcze, po Piramidzie Zwierząt z 1993 roku sięga do baśni braci Grimm. Czy film, który powstanie będzie horrorem, melodramatem, uwspółcześniona baśnią, filmem kostiumowym czy musicalem? Operą czy operetką? Wszystkim po trochu i niczym ostatecznym? Fabułą czy dokumentem klęski, dokumentem ze zmagań artystki usiłującej siebie i wszystkich dokoła wtłoczyć w jakąś konwencję tak by ją z hukiem rozsadzić?. Klęska bowiem wpisana jest w ten projekt z zasady i już u samego początku. Od momentu gdy artystka zdecydowała o nauce profesjonalnego śpiewu by w momencie swego ostatecznego przeistoczenia w “gwiazdę” zaśpiewać jak najlepiej. Każdy jednak występ musi okazać się porażką. Jest więc jak uczeń czarnoksiężnika, który wypuścił żywioły i nie potrafi ich okiełznać. Tu jednak żaden czarnoksiężnik nie przybędzie na pomoc. A mimo to przedstawienie musi trwać a kolejne jego odsłony zaczynać się od nowa. Nic bowiem nie jest takie jakim się z początku wydaje.

Projekt zrealizowany przy pomocy finansowej Ministerstwa Kultury i Miasta Jelenia Góra.