15 maja 2008 r. odbyło się spotkanie z Łukaszem Skąpskim, pt. „Mieszkając na księżycu”, w ramach „Słownika Sytuacji 2”.
Wydarzenie to kontynuuje cykl rozmów z wybitnymi artystami, którzy wprowadzili polską sztukę na nowe tropy, eksplorując m.in. kontekst historii, idei społecznych, przestrzeni publicznej. Moderatorką spotkania była Jolanta Ciesielska.
Łukasz Skąpski, członek Supergrupy Azorro, artysta oszczędny, którego główną materią twórczą jest słowo. Skąpski w swojej indywidualnej działalności porusza wątki produkcji masowej, reklamy i sprzedaży, jest obserwatorem, którego sztuka stanowi celną refleksją na temat życia w naszym kraju. Jednocześnie działa w Azorro (Dawicki, Krenz, Niedzielko, Skąpski), Supergrupie artystów kontestujących różnorodne formy działalności twórczej oraz skostniałe formy odbioru sztuki. Członkowie Azorro tworzą przede wszystkim wideo i akcje artystyczne, w których sami występują. Zazwyczaj stanowią one ironiczne refleksje dotyczące stereotypów związanych z funkcjonowaniem artysty w społeczeństwie (a raczej na jego obrzeżach) i w machinie promowania, eksponowania i sprzedaży „dzieł sztuki”. Azorro demaskują absurdy związane ze współczesną kulturą, z „wyczerpaniem się sztuki”.
Czy ironia w pana twórczości jest łatwo przyswajalna? Jak reaguje publiczność?
Łukasz Skąpski: Ironia moich prac była dobrze odbierana w Anglii. W Polsce na jakiś sensowny odbiór sztuki można zwykle liczyć pośród wąskiej grupy osób zainteresowanych, tzn. artystów, kuratorów i krytyków. Pozostała część potencjalnej publiczności boi się sztuki współczesnej, więc albo nie ujawnia swoich reakcji, albo reaguje ostentacyjnie wrogo. Taka jest wielowiekowa tradycja, a właściwie brak tradycji obcowania ze sztuką w naszym kraju. Zacofanie w tej dziedzinie zaczęło się mniej więcej w XV. w., kiedy to w Europie zachodniej malarze i rzeźbiarze wyszli z cechów rzemieślniczych i zakładali pracownie mistrzowskie. W Polsce pozostali w cechach do XIX. stulecia. Wydaje się że miało to związek ze słabo wykształconymi ośrodkami miejskimi i słabością mieszczaństwa. Skutki są takie, że nie ma tu rynku sztuki, a artyści mają bardzo niską pozycję społeczną. PRL kontynuowała tę tradycję. Pamiętam, jak w Polskich Kronikach Filmowych (peerelowskich dodatkach kinowych, które leciały w miejscu dzisiejszych reklam) na koniec zawsze dawano coś z kultury. Jeśli to była sztuka, n.p. wystawa rzxeźby abstrakcyjnej, to komentarz był nieodmiennie ironiczny, w protekcjonalnym tonie.
Czy Polaków/odbiorców prac/ stać na dystans â ironie wobec samych siebie?
Ł.S.: Nie sądzę. – Jest pan obecnie postrzegany jako artysta społeczny i jednocześnie prześmiewca. Czy połączenie tych dwóch obszarów działalności jest w jakiś sposób związane z krajem, w którym pan funkcjonuje jako artysta? Czy działalność w sferze sztuki społecznej w Polsce czyni z artysty prześmiewcę?
Ł.S.: Tu nie ma sprzeczności, a połączenie jest specyficzne. Społeczne są tematy którymi się zajmuję, a ironia czy – jeśli Pani woli – prześmiewczość, to sposób bycia czy forma, której używam.
Wydaje mi się że etykieta prześmiewcy mogła przylgnąć do mnie za sprawą działalności w grupie Azorro a wtedy rzeczywiście zapracowaliśmy na takie miano. Osobiście poczuwam się raczej do ironii.
Powody, dla których zająłem się tematyką społeczną czy polityczną nie mają jednak związku ani z ironią, ani z prześmiewczością, raczej z poczuciem obowiązku, uciążliwym poczuciem, że coś trzeba zrobić, żeby ten kraj nie pogrążał się w otchłani obskurantyzmu, korupcji, i chaosie wynikającym polskich cech (żeby nie powiedzieć wad). Wiążą się z chęcią wyrażenia niezgody na to co się tu dzieje – milczenie jest cichą aprobatą. Myślę, że mógłbym to nazwać obywatelską troską. No i tu rzeczywiście czasem wkracza ironia użyta jako ostrze, jako oręż, bo jak coś poprawić nie niepokojąc uśpionego sumienia kompatriotów? Bo kogo możemy obwiniać za pożałowania godny stan kraju, fatalną organizację życia społecznego, pogłębiające się bezprawie i administracyjny chaos? Czy wszyscy polscy politycy to agenci obcych wywiadów? A może kosmici? Osobiście przychylam się do tej drugiej teorii.
Rozmowa z Łukaszem Skapskim, opublikowana w Nowinach Jeleniogórskich przy okazji trzeciej odsłony „Słownika Sytuacji 2”
Projekt “Słownik sytuacji” dotyczy problemu prawdy i fałszu, sytuacji i komentarzy. “Sytuacje są proste. Nie znaczy, że łatwe do opisania. Komentarze są skomplikowane. Nawet, gdy dążą do prostoty. Sztuka musi opowiedzieć się po jednej ze stron. Próbować wejść w sytuację albo ją komentować.”
Zbigniew Szumski – “Słownik sytuacji”
“Słownik sytuacji” jest realizowany przy pomocy finansowej Miasta Jelenia Góra.