PIOTR WOŁYŃSKI – Apotropeje

21 października – 18 listopada 2003 r.

TAJEMNICA W CENTRUM RACJONALNOŚCI

Jesteśmy prawdopodobnie ostatnimi świadkami umierającej tajemnicy świata podwojonego obrazami (a może już tylko niejasno przypominamy ją sobie). […] Takie rejestracje nie pozwalają mi zapomnieć o ogromnej sile i magii tkwiącej w każdym procesie powielania rzeczywistości. Jest w nich coś z magii; żeby je zrozumieć, trzeba uwierzyć w wagę i grozę płynącą z każdego aktu tworzenia obrazów rzeczywistości – te słowa Piotra Wołyńskiego wprowadzają w sam środek jego fascynacji zjawiskiem powstawania obrazu fotograficznego. Mimo dwukrotnego powołania się na magiczność tego procesu, autor w swoich poszukiwaniach artystycznych wychodzi zawsze od zwyczajnych, racjonalnie uchwytnych aspektów tego procesu. Jego prace przeprowadzają nas niepostrzeżenie przez granicę – która okazuje się jedynie cienką linią – dzielącą obszar pewnej i jasnej wiedzy od strefy nieznanego i nienazwanego. Właściwie jest jeszcze inaczej: Piotr Wołyński pokazuje nam, że nie poza granicą, ale w samym centrum racjonalności tkwi zdumiewająca i niewyjaśniona tajemnica, której w codziennym obcowaniu z rzeczywistością nie zauważamy.
Proces fotografowania wydaje się dzisiaj, po przeszło 160 latach od wynalezienia fotografii, równie zwyczajny i oczywisty, jak samo widzenie. Piotr Wołyński za punkt wyjścia przyjmuje więc działania zgodne z tymi oczywistościami. Kierując się podstawową, wiadomą z lekcji optyki wiedzą, że zasada budowania obrazu jest ta sama dla obiektywu i dla oka – wprowadza drugi obraz fotograficzny i nakłada go na pierwszy, podobnie jak to dzieje się w dwuocznym widzeniu. Powstają „mimoformy–, przedziwne obiekty, które są efektem zsumowania się w jeden obraz zapisów z dwóch identycznych negatywów, ukazujących ten sam przedmiot. Fantastyczne, jakby pochodzące z innego Wszechświata stwory, pojawiając się na zdjęciach budzą w nas podejrzenie, iż świat, jaki widzimy własnym obojgiem oczu, jest również może dziwacznym konstruktem nie przystającym zupełnie do prawdziwego kształtu rzeczywistości. Znajdując jeszcze inne wyjaśnienie istnienia owej szczeliny między światem a jego obrazem, poddajemy z kolei w wątpliwość oczywiste, zdawałoby się jeszcze przed chwilą, przekonanie o zasadniczej tożsamości obrazu fotograficznego z obrazem wzrokowym. Jeśli bowiem – przyjmijmy odwróconą sytuację – nasze widzenie bezpośrednie jest jednak istotnie przyległe do rzeczywistości, to, wobec tego, w momentalnej rejestracji „portretu światła– na srebrowej emulsji błony powstaje obraz zupełnie innego rodzaju. A jest to obraz budzący dreszcz zgrozy swoimi niesamowitymi właściwościami.
Takie rejestracje nie pozwalają mi zapomnieć o ogromnej sile i odpowiedzialności tkwiącej w każdym procesie powielania rzeczywistości. Jest w nich coś z magii; żeby je zrozumieć, trzeba uwierzyć w wagę i grozę płynącą z każdego aktu tworzenia obrazów rzeczywistości. Owo zdumienie i uczucie grozy, jakie pojawia się u fotografa i które wyraża on nie tylko w zdjęciach, ale także w słownym do nich komentarzu, w zadziwiający sposób ma swoje źródło w przyległości zasad budowy aparatu fotograficznego do obiektywnych właściwości świata. Wypływa ze świadomości, że w istocie obrazy „tworzą się same–, bowiem możliwość ich powstawania zawarta jest w samych regułach rządzących rzeczywistością. Świat sam w sobie posiada więc właściwości powielania się i reprodukowania w kolejnych cieniach, odbiciach, odwróconych obrazach z camery obscury. Wielość tych odbić, różnorodność ich charakteru dowodzą, że tak naprawdę nie poznajemy nigdy „prawdziwej rzeczywistości– – wędrujemy tylko wciąż wśród coraz to innych jej kształtów, coraz to nowych wcieleń. Staje się ona dla nas nieprzebytym gąszczem możliwości, otchłanią, z której wyłaniają się coraz to nowe chimery.
Tytułowe „apotropeje– to, według etnologicznej terminologii, środki służące do magicznej ochrony przed złem zagrażającym ze strony duchów, przyrody i ludzi. Dla Piotra Wołyńskiego tym magicznym zaklęciem ochronnym jest fotografia. Kolejne zdjęcia, ujawniając brak stałego charakteru rzeczywistości, jej amorficzność, płynność i „transparentność– – niemożliwość uchwycenia „obrazu ostatecznego– – coś jednak zatrzymują, stwarzają w tej groźnej otchłani jakiś punkt stały i niezmienny. To, co zostało zapisane na skrawku światłoczułego papieru – trwa i nie podlega metamorfozom.
Fotograficzny obraz, rejestrując na tej samej kliszy dwa wykluczające się wzajemnie stany rzeczy, jak to dzieje się w cyklu „Przejrzystość (działania przed kamerą)– odsłania „dziwność– (jak to nazywał Witkacy) rzeczywistości, współistnienie w niej wielu równoległych światów i zarazem oswaja tę rzeczywistość, zamykając ją w prostokątnym kawałku papieru. Prywatne apotropeje Piotra Wołyńskiego ukazują jednak zawsze obie swoje strony: kiedy chcielibyśmy zobaczyć w nich zwykły kawałek papieru, natychmiast wciągają nas w otchłań nieznanej nam przestrzeni; gdy przerazi nas jej niesamowitość – uspokajają, że to tylko powierzchnia światłoczułego papieru.
Seria prac wykonanych kamerą otworkową jest u Piotra Wołyńskiego działaniem innego zupełnie rodzaju niż rozpowszechnione ostatnio posługiwanie się tym narzędziem mające na celu „powrót do źródeł– fotografii. Tutaj, co prawda, chodzi również o „powrót do źródeł–, zupełnie inaczej jednak pojęty: działania te nie nawiązują bowiem do estetyki towarzyszącej początkom fotografii – chodzi w nich natomiast właśnie o pominięcie tego wszystkiego, co w sferze estetyki fotografii od tamtej pory zaistniało. Piotr Wołyński wykorzystuje w swoich pracach pierwszą i podstawową, a celowo pomijaną cechę procesu kreowania obrazów w camerze obscurze. Zwraca szczególną uwagę na fakt, że w istocie
w ciemni optycznej powstaje nie jeden obraz – jak może wydawać się, kiedy bierzemy pod uwagę dalszy rozwój techniki fotograficznej – ale niezliczona liczba obrazów, pojawiających się w każdym punkcie pudełka z otworem. To sama rzeczywistość, posługując się postawionymi na jej drodze przedmiotami, produkuje więc nieskończone swoje kopie; kreuje nowe przestrzenie, przestrzenie obrazów. Komunijne zdjęcie chłopca ze świecą w ręku – standardowy kadr amatorskiej fotografii – w wersji otworkowej Piotra Wołyńskiego staje się „Poznaniem– i „Pułapką Pana Boga–: spotkaniem dwóch lustrzanych rzeczywistości oraz ujawnieniem zastanawiających, przypadkowych korespondencji form, jakie w niej zachodzą, a które stają się widoczne dopiero na obrazie.
W fotografiach otworkowych tego autora ujawnia się zaskakująca dla współczesnego widza prawda o tym, że kreacja rzeczywistości wirtualnych, możliwa dzięki najnowszym technikom cyfrowym, nie jest w istocie niczym nowym. W ten sam sposób, wykorzystując dobrze znane i z pozoru oczywiste swoje właściwości, sama rzeczywistość wytwarza takie obrazy w zwykłym pudełku otworkowej kamery. Ponadto – obrazy te niosą w sobie przekaz o tajemniczej naturze otaczającej nas przestrzeni; przekaz, którego zwykle pozbawione są cyfrowe manipulacje obrazem.
Prace Piotra Wołyńskiego posługują się obrazem fotograficznym jako narzędziem poznawania natury rzeczywistości. Fascynacja tym obrazem i procesem jego powstawania ma źródło nie tyle w postawie badacza–analityka, ile w postawie artysty zdumionego nieoczekiwanymi formami, w jakich objawia się rzeczywistość w poznaniu indywidualnym
i osobistym, angażującym nie tylko racjonalny umysł, ale także emocjonalne przeżycie. Odwołując się do fotografii w jej rudymentarnych zasadach, do fotografii jako elementu raczej natury niż kultury, autor tych prac uświadamia sobie i ich odbiorcom niezwykle ważną prawdę o potrzebie pokory wobec wciąż przez nas nie poznanych tajemnic natury.

Elżbieta Łubowicz

Nota Biograficzna

Piotr Wołyński urodził się 1959 roku w Poznaniu. Studiował filozofię i kulturoznawstwo na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od końca lat 70. zajmuje się fotografią kreacyjną. Oprócz działalności artystycznej, którą traktuje jako podstawową, pisze teksty o fotografii oraz inicjuje i organizuje wystawy i inne przedsięwzięcia artystyczne. Od 1985 r. związany z Akademią Sztuk Pięknych w Poznaniu: początkowo asystent w pracowni prof. Stefana Wojneckiego, obecnie prowadzi własną pracownię. Współorganizator Międzynarodowych warsztatów Fotograficznych “Profile” w Skokach koło Poznania. W 2002 r. uzyskał tytuł profesora.

Piotr Wołyński