…i biała mgła, białe oczekiwanie, białe nieznane, białe dale
i kolorowa bliskość… i bliska kolorowość
gdzieś są góry i gdzieś jest ziemia
i gdzieś, bardzo blisko, jest niebo…
wysokość, cisza, wiatr, powietrze, dal,
przed sobą polski horyzont aż do morza, z tyłu Czechy
ludzie z ludźmi, ludzie bez ludzi
czas bez minut, bez godzin… czas, który się na cztery dni zatrzymał…
czas, który przemienił się w kolory
wibracje powietrza, wibracje w sercu, wibracje postrzegania, wibracje zrozumienia
linie ołówkiem, ślady pędzlem
CYK
koper, chleb, piwo, wino, kiełbaski… i jabłko
WSPÓLNY STÓŁ
… słowa i uśmiechy, słowa i słowa, słowa i kolory, słowa i linie, kreski i kropki…
i poszukiwanie i tworzenie i obawy
ogień i wieczór i noc i rano
obrazy
fotografie
…i słowa podżegania DO ZOBACZENIA KIEDYŚ…
D.M. maj 2014
Plener artystyczny na Stogu Izerskim odbył się od 17 do 22 maja 2014 r. na zaproszenie Galerii BWA w Jeleniej Górze. Miejsce ze wspaniałym widokiem w dal było aż kosmicznie inspirujące; wszystkim obecnym uświadamiało, jak mały jest człowiek, że zarówno jego bycie, jak i starania czy twórczość są tylko tymczasowe. Możliwość przeżycia w jednym miejscu poczucia nieuchronności losu i jednocześnie poczucia wolności jest wspaniała – zwłaszcza i szczególnie dla grupy artystów – fotografów, malarzy, grafików, plastyków i performerów.
Tak różnorodna grupa ludzi spotkała się na zaproszenie p. dyrektor Niny Hobgarskiej w schronisku na Stogu Izerskim, jednej z najwyższych gór Gór Izerskich. Starali się opracować w sposób artystyczny, a następnie rozwinąć zadany temat – przestrzeń. Temat był wokół aż naturalistycznie namacalny. Wszystko go dotyczyło i wszystko było nim przesycone. Wszystko łączyło się z tą potęgą, która rozwarła się pod nami w pełnej krasie i szczerości. Doskonałość sama w sobie.
Potem bierze się do ręki ołówek, pędzel, aparat fotograficzny i stara się wyrazić wszystko, co się widzi, słyszy, zauważa. Wszystko, co się czuje. Tylko, że czasami poczucie, pragnienie, przekonanie, że da się radę, które rozpoczyna się wraz z pierwszym porannym promieniem słońca, znika wraz z jego ostatnim błyskiem. Właśnie tu, w górach, temat przestrzeni jest ogromnym wyzwaniem.
Na wspólne dni wpłynęło także to, że zaproszeni zostali i spotkali się tu różni artyści z obu stron Gór Izerskich – Czesi i Polacy. Wspaniały pomysł połączenia grupy różnorodnej nie tylko artystycznie i językowo, ale też wiekowo. Różność spojrzenia, doświadczeń artystycznych i życiowych, odpowiedzialności za siebie, podejścia do swojej twórczości, zdolność uchwycenia tematu i jego wyrażenia pokazały się w pełnej skali i jaskrawości.
Powstawały obrazy i fotografie…
W nich skryły się też wszystkie rozmowy, dialogi, monologi, milczenia, obserwowania, poszukiwania. W nich pojawiło się zrozumienie bez słów, sympatia, wzajemne wsparcie. W nie wryła się oczywista rywalizacja artystyczna, bez której nie zaiskrzy, bez której nie idzie się dalej i bez której – przede wszystkim – nie ma przyjaźni w twórczości i chyba również w życiu.
Soczewki aparatów w rytmie schodzonych kilometrów nacykały tysiące zdjęć, a ci, którzy wybrali i umieją widzieć przestrzeń przez wizjer lub displej aparatu fotograficznego, swoje tajemnice i obrazy odkryją dopiero na wystawie w Jeleniej Górze i w galerii Boučkův statek w Malej Skále.
Nie ma nic bardziej inspirującego, niż spotkanie z tymi, którzy w tej samej chwili przeżywają to samo.
Słowa – a zwłaszcza słowniki – są zbyteczne.
Zarejestrowane przeżycia i odczucia z inspirującego polsko-czeskiego spotkania artystów znajdziemy w obrazach i fotografiach.
Przestrzenie, miejsca, obrazy…
Przestrzeń – to, co nas otacza. Prze-strzeń. Prze-strzał. Prze-strzec. Prze-stwór. Prze-sunąć. Prze-sycić. Prze-świt. Prze-trwać. Prze-trawić. Prze-żyć. Prze-czytać. Prze-myśleć. Intuicyjnie czujemy, że w znaczeniu słowa przestrzeń kryją się dwa elementy. “Prze”- wiązany z czasem, z przeżyciem, przebywaniem oraz „strzeń” związany z ruchem, szybkością.
Edward T. Hall w książce „Ukryty Wymiar” pisze o percepcji przestrzeni, receptorach przestrzennych – oczach, uszach, nosie, o receptorach bezpośrednich, skórze i mięśniach,
o przestrzeni wzrokowej i słuchowej, przestrzeni węchowej, przestrzeni termicznej, przestrzeni dotykowej. O antropologii przestrzeni, przestrzeni trwałej, na pół trwałej i nieformalnej,
o dynamizmie przestrzeni.
O przestrzeni wizualnej. „Poruszając się w przestrzeni, stabilizujemy swój świat wizualny za pomocą przekazów płynących z ciała. Bez tego sprzężenia zwrotnego z ciałem bardzo wielu ludzi traci kontakt z rzeczywistością i ulega halucynacjom.” – pisze Hall. A zatem istnieje także przestrzeń halucynacji, wytworzona na podstawie informacji niestandardowo przetworzonych przez nasz umysł.
O tym, jak istniejemy w przestrzeni decyduje to, kim lub czym jesteśmy, decyduje jakość posiadanych przez nas fizycznych i kulturowych receptorów. Tym najważniejszym receptorem jest wzrok, który wytwarza wizualne reprezentacje przestrzeni.
O związkach między obrazami a miejscami pisze Hans Belting w swojej „Antropologii Obrazu”.
Według niemieckiego badacza „obrazy fotograficzne stały się ››miejscami nieumiejscowionego‹‹
Po tym jak utracone zostały miejsca w świecie, powracają one w obrazach, które raz jeszcze nadają im status miejsca.” Belting zwraca uwagę, że nasze przeżywanie świata zostało już bezpowrotnie zapośredniczone przez obrazy medialne. Miejsce samo w sobie, jego unikalność, specyfika, fizyczne atrybuty przestrzeni uprawomocnione są już jedynie przez jego obraz medialny. Rzeczywistość istnieje o tyle, o ile potwierdzana jest przez media. Znakomity czeski fotograf Miroslav Tichy, w poświęconym mu filmie Tarzan na emeryturze, powtarzał za Platonem, że świat, który widzimy jest tylko odbiciem, złudzeniem… Śmiał się, że fotografuje to, czego i tak nie ma.
Doświadczenie przestrzeni i miejsca było kiedyś warunkami istnienia kultury. Wytwarzały historyczne tożsamości, które umożliwiały odróżnienie swojego od obcego, które budowały poczucie przynależności i sensu życia. W nowoczesnym świecie te przestrzenie tożsamości zostały wyparte przez przestrzenie tranzytowe. „Przestrzenie komunikacji zastępują dawne przestrzenie geograficzne.” Stają się one przystankami, poczekalniami, węzłami wielkiej sieci globalnych połączeń. W rezultacie miejsca, które kiedyś były unikalne, tracą swoją specyfikę, dostosowują się do ujednoliconych sieciowych potrzeb mas podróżujących ludzi. Przestrzenie, kiedyś zamknięte i specyficzne, dziś otwierają się i ich unikatowość podmywana jest przez fale rozmaitych sprzecznych oczekiwań i wyobrażeń. Lokalne kultury wypierane są z miejsc, z których się wywodzą. Jak pisze Belting przestają one być miejscami pamięci stały się raczej miejscami w pamięci. Przestrzenie i miejsca obecnie bardziej realne wydają się być w obrazach niż w rzeczywistości.
Kiedy odwiedzamy jakieś miejsce, to nie odnosimy się jedynie do jego czasu teraźniejszego. Chcielibyśmy dotrzeć do miejsca takiego, jakim ono było w czasie, które zdefiniował jego tożsamość. Poruszamy się, wśród półprzezroczystych warstw czasu. Z każdej z tych warstw próbujemy odfiltrować to, co jest dla nas szczególnie interesujące. Dlatego miejsca fizycznie istniejące w przestrzeni stają się w naszych głowach często wirtualnym fantazmatem, zbiorem cytatów, obrazów, wspomnień i emocji innych ludzi. Często bywa tak, że miejsca istniejące realnie, posiadające swoje geograficzne koordynaty, są scenerią fikcji. Tradycją miejsca jest historyczne zafałszowanie, przemilczenie lub wręcz czysta fantazja. Trwanie takich narracji często na trwałe zakorzenia się w pamięci miejsca i produkuje kolejne „dowody” jego prawdziwości, im pamięć miejsca bardziej zafałszowana, tym takich fikcyjnych, kompulsywnych potwierdzeń wydaje się więcej. Oblicza takich miejsc zmieniają się powoli dopiero dzięki historycznym i politycznym wstrząsom, które dopuszczają nowe sposoby interpretacji historii, które uprawomocniają historię tych, którzy do tej pory skazani byli na milczenie. Mitologizowanie przestrzeni dotyczy nie tylko tak szczególnych fragmentów przestrzeni jak pola bitew, miejsca związane ze sławnymi ludźmi, ale także samej natury. Mitologizujemy brzeg morza i panoramy gór. „Dlaczego bliskość wodospadu, góry czy jakiegokolwiek innego fragmentu natury czyni nas mniej podatnymi na doświadczanie ››nędznych niechęci i niskich pożądań‹‹ niż bliskość zatłoczonych ulic?” pyta Alain de Botton w „Sztuce Podróżowania” i odpowiada, że emocje związane z miejscami można adekwatnie określić pojedynczym słowem, jakim jest wzniosłość. To właśnie słowo najlepiej oddaje to, co czujemy patrząc na majestatyczną panoramę górską, kiedy stajemy na skraju pustyni albo patrzymy na piętrzące się pod niebo skaliste urwiska. Pojęcie to weszło do powszechnego użytku na początku osiemnastego stulecia, a wywodzi się przetłumaczonego w 1712 roku na język angielski, napisanego około 200 roku naszej ery traktatu Longinusa „O wzniosłości”. Autor, analizując rozmaite krajobrazy, zebrał je w zbiór takich, które wywołują w ludziach uczucia, które określił z jednej strony jako przyjemne, a jednocześnie moralnie korzystne. Od tej pory o wartości krajobrazu decydowało to jakiego rodzaju uczucia wywołują w ludziach. „Joseph Addison w swoim eseju ››O rozkoszach wyobrażni pisał‹‹ o „cudownym spokoju i zdumieniu”, jakie odczuwał w obliczu „widoków otwartych równin, nietkniętych ręką człowieka pustyń, potężnych gór, wysokich skał i bezdennych przepaści i ogromnych obszarów wody.” – pisze de Botton. Malujący górskie pejzaże Karkonoszy, Caspar David Friedrich był uosobieniem wzniosłego, mistycznego stosunku do natury. W jego obrazowaniu przestrzeni ważną rolę odgrywa perspektywa patrzącego i przeżywającego człowieka. W słynnych fotografiach Ansela Adamsa z Yosemite National Park w Kalifornii obecności tego spojrzenia już nie odczuwamy. A jednak Adams wykonywał swoje majestatyczne fotografie w określonym celu. Należał do klubu Sierra – grupy, która aktywnie działała na rzecz ochrony środowiska naturalnego w Ameryce Północnej. Adams był także autorem systemu strefowego, który umożliwia dobór ekspozycji fotograficznej. A zatem techniczny pomiar przestrzenny powiązany był bezpośrednio z uzyskiwanym obrazem.
Czy jest możliwe istnienie w jakiejkolwiek przestrzeni poza kulturą? Nawet to, co nazywamy Naturą, ujęte jest w estetyzujące ramy kultury. O percepcji miejsca decyduje jego kulturowa „atrakcyjność” , potencjał sensów, możliwość narracji wynikająca z jego estetycznego potencjału. Każda epoka ma miejsca i przestrzenie, które „odkrywa” dla masowej wyobraźni. Po fascynacji „nieturystycznymi” wędrówkami po Azji, przyszedł czas na wyprawy bałkańskie. Nieskażone (albo innymi słowy atrakcyjnie brudne) bezdroża Albanii i Czarnogóry stały się miejscami, które w dobrym tonie było przemierzać. Ich percepcja jest już całkowicie oderwana od praktycznej rzeczywistości.
Dzisiaj nie tylko miejsca oderwały się od swoich obrazów, ale także obrazy oderwały się od swoich miejsc. Stały się one mieszkańcami rzeczywistości wirtualnej, oderwały się od przypisanych im przestrzeni i istnieją zawieszone w zbiorowej wyobraźni.
Postrzeganie przestrzeni przez artystów zawsze było wielowymiarowe. Dla jednych była to przestrzeń wewnętrzna, zamknięty, izolowany świat własnej wyobraźni wypełnionej abstrakcyjnymi relacjami i pojęciami. Dla innych relacja z przestrzenią przyjmuje wyraz fizyczny, uzewnętrznia się w relacji wobec własnego ciała, jego wymiarów, możliwości, rozciąga się od przestrzeni intymnej do przestrzeni społecznej, przechodzi płynnie w geo- i biopolitykę, określa miejsce człowieka w wielowymiarowej rzeczywistości. Przestrzeń prowokuje do działania. W naturze człowieka, w naturze artysty jest coś, co zmusza do określenia się, do działania. Jest to działanie: w, wobec, przeciw, z … W którąkolwiek stronę skierujemy nasze zainteresowanie, prowokacja przestrzeni będzie zawsze aktualna.
Przestrzeń – to, co nas otacza. Prze-strzeń. Prze-strzał. Prze-strzec. Prze-stwór. Prze-sunąć. Prze-sycić. Prze-świt. Prze-trwać. Prze-trawić. Prze-żyć. Prze-czytać. Prze-myśleć. Intuicyjnie czujemy, że w znaczeniu słowa przestrzeń kryją się dwa elementy. “Prze”- wiązany z czasem, z przeżyciem, przebywaniem oraz „strzeń” związany z ruchem, szybkością.
Edward T. Hall w książce „Ukryty Wymiar” pisze o percepcji przestrzeni, receptorach przestrzennych – oczach, uszach, nosie, o receptorach bezpośrednich, skórze i mięśniach,
o przestrzeni wzrokowej i słuchowej, przestrzeni węchowej, przestrzeni termicznej, przestrzeni dotykowej. O antropologii przestrzeni, przestrzeni trwałej, na pół trwałej i nieformalnej,
o dynamizmie przestrzeni.
O przestrzeni wizualnej. „Poruszając się w przestrzeni, stabilizujemy swój świat wizualny za pomocą przekazów płynących z ciała. Bez tego sprzężenia zwrotnego z ciałem bardzo wielu ludzi traci kontakt z rzeczywistością i ulega halucynacjom.” – pisze Hall. A zatem istnieje także przestrzeń halucynacji, wytworzona na podstawie informacji niestandardowo przetworzonych przez nasz umysł.
O tym, jak istniejemy w przestrzeni decyduje to, kim lub czym jesteśmy, decyduje jakość posiadanych przez nas fizycznych i kulturowych receptorów. Tym najważniejszym receptorem jest wzrok, który wytwarza wizualne reprezentacje przestrzeni.
O związkach między obrazami a miejscami pisze Hans Belting w swojej „Antropologii Obrazu”.
Według niemieckiego badacza „obrazy fotograficzne stały się ››miejscami nieumiejscowionego‹‹
Po tym jak utracone zostały miejsca w świecie, powracają one w obrazach, które raz jeszcze nadają im status miejsca.” Belting zwraca uwagę, że nasze przeżywanie świata zostało już bezpowrotnie zapośredniczone przez obrazy medialne. Miejsce samo w sobie, jego unikalność, specyfika, fizyczne atrybuty przestrzeni uprawomocnione są już jedynie przez jego obraz medialny. Rzeczywistość istnieje o tyle, o ile potwierdzana jest przez media. Znakomity czeski fotograf Miroslav Tichy, w poświęconym mu filmie Tarzan na emeryturze, powtarzał za Platonem, że świat, który widzimy jest tylko odbiciem, złudzeniem… Śmiał się, że fotografuje to, czego i tak nie ma.
Doświadczenie przestrzeni i miejsca było kiedyś warunkami istnienia kultury. Wytwarzały historyczne tożsamości, które umożliwiały odróżnienie swojego od obcego, które budowały poczucie przynależności i sensu życia. W nowoczesnym świecie te przestrzenie tożsamości zostały wyparte przez przestrzenie tranzytowe. „Przestrzenie komunikacji zastępują dawne przestrzenie geograficzne.” Stają się one przystankami, poczekalniami, węzłami wielkiej sieci globalnych połączeń. W rezultacie miejsca, które kiedyś były unikalne, tracą swoją specyfikę, dostosowują się do ujednoliconych sieciowych potrzeb mas podróżujących ludzi. Przestrzenie, kiedyś zamknięte i specyficzne, dziś otwierają się i ich unikatowość podmywana jest przez fale rozmaitych sprzecznych oczekiwań i wyobrażeń. Lokalne kultury wypierane są z miejsc, z których się wywodzą. Jak pisze Belting przestają one być miejscami pamięci stały się raczej miejscami w pamięci. Przestrzenie i miejsca obecnie bardziej realne wydają się być w obrazach niż w rzeczywistości.
Kiedy odwiedzamy jakieś miejsce, to nie odnosimy się jedynie do jego czasu teraźniejszego. Chcielibyśmy dotrzeć do miejsca takiego, jakim ono było w czasie, które zdefiniował jego tożsamość. Poruszamy się, wśród półprzezroczystych warstw czasu. Z każdej z tych warstw próbujemy odfiltrować to, co jest dla nas szczególnie interesujące. Dlatego miejsca fizycznie istniejące w przestrzeni stają się w naszych głowach często wirtualnym fantazmatem, zbiorem cytatów, obrazów, wspomnień i emocji innych ludzi. Często bywa tak, że miejsca istniejące realnie, posiadające swoje geograficzne koordynaty, są scenerią fikcji. Tradycją miejsca jest historyczne zafałszowanie, przemilczenie lub wręcz czysta fantazja. Trwanie takich narracji często na trwałe zakorzenia się w pamięci miejsca i produkuje kolejne „dowody” jego prawdziwości, im pamięć miejsca bardziej zafałszowana, tym takich fikcyjnych, kompulsywnych potwierdzeń wydaje się więcej. Oblicza takich miejsc zmieniają się powoli dopiero dzięki historycznym i politycznym wstrząsom, które dopuszczają nowe sposoby interpretacji historii, które uprawomocniają historię tych, którzy do tej pory skazani byli na milczenie. Mitologizowanie przestrzeni dotyczy nie tylko tak szczególnych fragmentów przestrzeni jak pola bitew, miejsca związane ze sławnymi ludźmi, ale także samej natury. Mitologizujemy brzeg morza i panoramy gór. „Dlaczego bliskość wodospadu, góry czy jakiegokolwiek innego fragmentu natury czyni nas mniej podatnymi na doświadczanie ››nędznych niechęci i niskich pożądań‹‹ niż bliskość zatłoczonych ulic?” pyta Alain de Botton w „Sztuce Podróżowania” i odpowiada, że emocje związane z miejscami można adekwatnie określić pojedynczym słowem, jakim jest wzniosłość. To właśnie słowo najlepiej oddaje to, co czujemy patrząc na majestatyczną panoramę górską, kiedy stajemy na skraju pustyni albo patrzymy na piętrzące się pod niebo skaliste urwiska. Pojęcie to weszło do powszechnego użytku na początku osiemnastego stulecia, a wywodzi się przetłumaczonego w 1712 roku na język angielski, napisanego około 200 roku naszej ery traktatu Longinusa „O wzniosłości”. Autor, analizując rozmaite krajobrazy, zebrał je w zbiór takich, które wywołują w ludziach uczucia, które określił z jednej strony jako przyjemne, a jednocześnie moralnie korzystne. Od tej pory o wartości krajobrazu decydowało to jakiego rodzaju uczucia wywołują w ludziach. „Joseph Addison w swoim eseju ››O rozkoszach wyobrażni pisał‹‹ o „cudownym spokoju i zdumieniu”, jakie odczuwał w obliczu „widoków otwartych równin, nietkniętych ręką człowieka pustyń, potężnych gór, wysokich skał i bezdennych przepaści i ogromnych obszarów wody.” – pisze de Botton. Malujący górskie pejzaże Karkonoszy, Caspar David Friedrich był uosobieniem wzniosłego, mistycznego stosunku do natury. W jego obrazowaniu przestrzeni ważną rolę odgrywa perspektywa patrzącego i przeżywającego człowieka. W słynnych fotografiach Ansela Adamsa z Yosemite National Park w Kalifornii obecności tego spojrzenia już nie odczuwamy. A jednak Adams wykonywał swoje majestatyczne fotografie w określonym celu. Należał do klubu Sierra – grupy, która aktywnie działała na rzecz ochrony środowiska naturalnego w Ameryce Północnej. Adams był także autorem systemu strefowego, który umożliwia dobór ekspozycji fotograficznej. A zatem techniczny pomiar przestrzenny powiązany był bezpośrednio z uzyskiwanym obrazem.
Czy jest możliwe istnienie w jakiejkolwiek przestrzeni poza kulturą? Nawet to, co nazywamy Naturą, ujęte jest w estetyzujące ramy kultury. O percepcji miejsca decyduje jego kulturowa „atrakcyjność” , potencjał sensów, możliwość narracji wynikająca z jego estetycznego potencjału. Każda epoka ma miejsca i przestrzenie, które „odkrywa” dla masowej wyobraźni. Po fascynacji „nieturystycznymi” wędrówkami po Azji, przyszedł czas na wyprawy bałkańskie. Nieskażone (albo innymi słowy atrakcyjnie brudne) bezdroża Albanii i Czarnogóry stały się miejscami, które w dobrym tonie było przemierzać. Ich percepcja jest już całkowicie oderwana od praktycznej rzeczywistości.
Dzisiaj nie tylko miejsca oderwały się od swoich obrazów, ale także obrazy oderwały się od swoich miejsc. Stały się one mieszkańcami rzeczywistości wirtualnej, oderwały się od przypisanych im przestrzeni i istnieją zawieszone w zbiorowej wyobraźni.
Postrzeganie przestrzeni przez artystów zawsze było wielowymiarowe. Dla jednych była to przestrzeń wewnętrzna, zamknięty, izolowany świat własnej wyobraźni wypełnionej abstrakcyjnymi relacjami i pojęciami. Dla innych relacja z przestrzenią przyjmuje wyraz fizyczny, uzewnętrznia się w relacji wobec własnego ciała, jego wymiarów, możliwości, rozciąga się od przestrzeni intymnej do przestrzeni społecznej, przechodzi płynnie w geo- i biopolitykę, określa miejsce człowieka w wielowymiarowej rzeczywistości. Przestrzeń prowokuje do działania. W naturze człowieka, w naturze artysty jest coś, co zmusza do określenia się, do działania. Jest to działanie: w, wobec, przeciw, z … W którąkolwiek stronę skierujemy nasze zainteresowanie, prowokacja przestrzeni będzie zawsze aktualna.
Marek Wasilewski
Wystawa: „Przestrzeń“ jest częścią projektu „Przestrzeń”, który współfinansowany jest ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, środków budżetu państwa za pośrednictwem Euroregionu Nysa oraz Miasta Jelenia Góra i Starostwa Powiatowego w Jeleniej Górze.