Seweryn Swacha. Historia pewnego przypadku, który prowadzi do wyboru.

8 marca – 8 kwietnia 2013 r.

Za każdym razem kiedy staję przed nieskazitelnością białego płótna czuję jak wzbierają we mnie pokłady smoły. Najlepiej się z tym brudem zaprzyjaźnić, pozbierać się, brud zwykle ląduje z impetem na tej „niewinnej” płaszczyźnie. Ja, pomimo że dopiero startuję, czuje jakbym co najmniej przeskoczył szósty level. To jest taka ludzka historia o poszukiwaniu złota – żeby wyłowić grudkę musisz przerzucić tonę błota.

Malowanie nie jest dla mnie ucieczką od rzeczywistości, ja od niej nie uciekam, raczej się z nią zmagam albo staram się z nią rozprawić. Tematy moich obrazów to sprawy, które mnie zadziwiają, żenują, drażnią, gryzą w nogawkę, plują na mnie z szóstego pietra, a przede wszystkim zwyczajnie wkurwiają. Sztuka jest dla mnie formą negocjacji z rzeczywistością. Żądania mam stosunkowo nieduże, klasyczne: milion dolarów i helikopter do Meksyku, gdzie mógłbym już spokojnie pić wódkę z robakiem i hodować proso w kapeluszu dla mojej jaszczurki.

Osobnik zwany artystą powinien cechować się pokorą w podejściu do rzeczywistości, do świata w którym funkcjonuje. Pokora, o której mówię, jest pewną formą delikatności, wyczucia, braku nachalności, „miękkości” w stosunku do wszechobleśnej natarczywości, interesowności, wszechobecnego nadmiaru i zapalczywości. Daję z siebie jak najwięcej podczas pracy nad obrazami, jadę na ostro i nie biorę jeńców, uznaję jednak pewne granice, których nie zamierzam przekraczać, przy czym nie jest to autocenzura, raczej wyczucie rytmu. Doświadczam na tyle, na ile potrafię. Nie wyobrażam sobie, że po ukończeniu pracy zagryzam kawiorem, podpisuje obraz numerem konta i w ogólnej szczęśliwości daję nura do prywatnego basenu…

Nie szukam niczego na siłę, chociaż mam naturalną i nieodpartą potrzebę poszukiwania, przygnębia mnie nuda, rutyna i powtarzalność. Nie rozumiem sytuacji, w której artysta powiela cudze lub (co gorsza) swoje twory. Być może to mu się opłaca, lepi sobie tłusty stołek na zaś, ale czy to jest prawdziwe? Czy czasem nie jest tak, że zwyczajnie dajemy się robić w bambuko, jak w jakiejś przaśnej reklamie smaru do butów, co pachnie, odmładza i redukuje zmarszczki.

W mojej twórczości właściwie wszystko rozpoczyna się od muzyki, od rytmu, od warstwy dźwiękowej. Słuchając muzyki nabieram plastycznego obycia, wizualizuję struktury, kompozyty, treść… Ostatnio jestem na etapie ciężkich, transowych, błotnistych dźwięków i takie też (chcę tego czy nie) są moje najnowsze obrazy (przynajmniej w moim mniemaniu).

Techniki, które wykorzystuję w zasadzie same mi się narzucają. Zdarza się, że podchodzę do płótna ze stuprocentową świadomością tego co, jak, kiedy i do czego użyję. Zdarza się również, że pracuję nad obrazem bardzo impulsywnie i to w trakcie malowania krystalizuje mi się jego sens oraz przesłanie. Forma jest dla mnie niezwykle istotna i często kierunkuje moje wybory merytoryczne, często również cały proces, jak i końcowy kształt dzieła. Nie korzystałbym z danych rozwiązań gdybym nie uwzględniał kontekstu, zamiaru.

Problematyka światła na wazonie i cienia na licu zajmuje mnie w niewielkim stopniu. Potrzebuję pompki, problemu, inaczej w ogóle nie widzę sensu działania. But na parapecie, łyżka na pufie – w tych rejonach raczej mnie nie spotkasz. Obecnie balansuję gdzieś pomiędzy „surrealizmem krytycznym” a „niedzielną szkółką klejenia bombek”.

Jeżeli czujesz, że odbierasz zakłócenia na fali to chcesz gdzieś uderzyć z tym tematem. Ja nie mam do rzeczywistości podejścia misyjnego, nie mam planu rozpisanego w podpunktach, zmagam się z tym co mnie otacza w swój własny, mało agresywny sposób. Popełniam obrazy, które za zadanie mają wyostrzyć obraz pereł pod racicami wieprzy. Nie chcę grzebać w niczyim umyśle a blokadą na drodze do mojego sukcesu jest to, że nie chcę grzebać w niczyim umyśle.

Na podstawie rozmów z Sewerynem Swachą zebrał i opracował Piotr Machłajewski. Poznań/Jelenia Góra 2011 – 2013r.

Seweryn Swacha odmalowuje rzeczywistość pogoni (nie wiadomo za czym), pędu (nie wiadomo dokąd), ładowania swoich baterii, energetyzowania się (nie wiadomo czym, po co i dlaczego). Gdzieś w tle jego malarskiej wizji pulsuje pustka, być może jest ona motorem działania postaci zaludniających jego płótna, być może jego samego. Swacha oszczędnie dozuje takie informacje. Poprzez mnogość technik oraz ilość podejmowanych tematów tworzy rozległą artystyczną wizję, w której obrazy nakładają się na siebie i ze sobą korespondują. Swacha maluje farbami olejnymi, akrylowymi oraz temperami, stosuje kolaż, używa markerów, klejów oraz silikonu, kompiluje swoje obrazy z elementów gotowych, z fragmentów ubrań, z folderów reklamowych, oblewa je złotem w aerozolu… Improwizuje na płótnie. Jego osobowość twórcza jawi się odbiorcom tych dzieł jako rozmyta, przezroczysta, rozproszona w całym tym malarskim bałaganie. Bo Swacha ma coś do namalowania niemal na każdy temat. W jego twórczości pojawiają się zarówno roześmiani celebryci, opalone modelki, jak i Lewiatan oraz Adolf Hitler. Swacha inspiruje się w równym stopniu klasyczną literaturą i malarstwem, co reklamą, pulpą oraz sitcomem.

Tytuł prezentacji jeleniogórskiej stanowi niejako odautorski komentarz dotyczący procesu tworzenia, refleksję na temat przytłaczającej ilości możliwości, jakie posiada malarz stojący przed płótnem („mamy nieograniczony magazynek, a przyzwolenie na jeden tylko strzał”). W Galerii BWA pokazujemy efekty tych artystycznych poszukiwań, zestaw prac kolażowych z lat 2010 – 2011, a także cykl najnowszych prac, obrazów na płótnie wykonanych z elementów gotowych przy udziale silikonu. PM

Seweryn Swacha (ur. 7 stycznia 1979r. w Jeleniej Górze) absolwent jeleniogórskiego Liceum Plastycznego, studiował malarstwo w Instytucie Sztuk Pięknych Uniwersytetu Zielonogórskiego (dyplom w pracowni prof. Ryszarda Woźniaka). Ma na swoim koncie kilkanaście wystaw indywidualnych, brał udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą (Szkocja, Holandia, Słowacja). Pokazywał swoje prace m.in. w galeriach BWA w Zielonej Górze i Wrocławiu, w poznańskich galeriach Arsenał, Pies, Nowa i ON, słupskiej Galerii Bałtyckiej, łódzkiej Galerii Bałuckiej oraz w warszawskiej Galerii Studio. Mieszka i pracuje w Poznaniu.

Kurator wystawy: Piotr Machłajewski.

Wystawa zrealizowana przy wsparciu finansowym Miasta Jelenia Góra.

logo - miasto strona