|
|
||||||||||
Wystawy 2002 | |||||||||||
22.11.02 - 04.01.03 |
|||||||||||
Zbigniew Frączkiewicz | |||||||||||
Nota biograficzna >>> |
| ||||||||||
CZŁOWIEK Z ŻELAZA NA KRZYŻU 1.
Współczesną rzeźbę polską zdominowały formy ładne, grzeczne i dowcipne. Dotyczy to również w dużej mierze instalacji. Natomiast rzeźby Zbigniewa Frączkiewicza są konsekwentnie brzydkie, niegrzeczne i wzniosłe. Rdzewiejące, z grubsza ociosane, niekanoniczne, prowokujące, nie pod publiczkę, odnoszące się bezpośrednio do ważnych tematów i kwestii ostatecznych. 2.
Temat sakralny to dla rzeźbiarza elementarz, zakładając, ze chciał się uczyć i nie spał na zajęciach z historii sztuki oraz lekcjach poświęconych rozwojowi form rzeźbiarskich. Frączkiewicz uczył się rzeźby u wybitnych profesorów (Stanisław Kulon, Oskar Hansen, Jan Kucz, dyplom - pracownia Tadeusza Łodziany) w dość tradycyjnej uczelni (warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych), ale w czasach (1965-71), gdy dominował konceptualizm i odejście od przedmiotu. To było pociągające, choć wydawało się pójściem na łatwiznę. Młody artysta najpierw chciał poznać tradycję, a tym samym - język rzeźby. Choć nie tylko - interesowały go zagadnienia organizacji przestrzeni, więc idee prof. Hansena starał się wcielać w życie w swoich pierwszych realizacjach. 3.
Tuż po stanie wojennym, w 1984 r. wystawił swoje prace o charakterze sakralnym w kościele św. Krzyża na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu z okazji drugiej pielgrzymki Papieża do ojczyzny. On, plastyk powiatowy, autor popiersi "świętych komuny": Aleksandra Zawadzkiego, Karola Świerczewskiego i Konstantego Rokossowskiego dla miejscowych szkół (z tej serii nigdy nie powstała rzeźba Rokossowskiego, pozostałe stały przed szkołami, dziś usunięte), stanął po drugiej stronie barykady. Dla władzy sytuacja była jasna: zawiódł, zdradził, nic też dziwnego, że piórem posłusznych dziennikarzy rozprawiono się z nim. 4.
Później zaczął wyjeżdżać, głównie do Niemiec, dokąd było bliżej niż do Warszawy; organizował wystawy, stawiał pomniki i rzędy swoich Ludzi z żelaza. W Niemczech, w małych miastach jego Ludzie stoją na placach, rynkach, nierzadko są symbolami miejscowości. Wszędzie był żywo przyjmowany, niekiedy jednak zbyt żywo, zwłaszcza w kraju, na czym cierpiały rzeźby - okradane (najczęściej kradziono żelazne genitalia) i - w skrajnym przypadku - niszczone. Gdy ustawił swojego Żelaznego na rynku w Gorzowie, niemal od razu okrzyknięto go Świństerem - tworem bluźnierczym i antyreligijnym. Rodzice prowadzący dzieci do kościoła ponoć zasłaniali oczy swoim pociechom, natomiast na czas procesji zakrywano rzeźbę derką. W końcu usunięto ją i zniszczono. 5.
Pomnik Ofiar Lubina '82 powstał w 1992 r. Ta jedna z najoryginalniejszych realizacji pomnikowych w Polsce opiera się prostej zasadzie skojarzenia granitowego napisu Solidarność (każda litera to osobny głaz) z żelaznym krzyżem ze śladami stóp i czołgowych gąsienic. Krzyż góruje nad całą kompozycją, ale w intencji artysty miał to być krzyż żelazny, którego barwa i ślady korozji mają niebagatelne znaczenie. Pomnik jest bardzo szanowany w Lubinie, każdy najmniejszy tag grafficiarzy jest natychmiast likwidowany przez służby miejskie. Może z tego szacunku uznano także, że z godnością pomnika nie licują ślady rdzy i krzyż zamalowano antykorozyjną farbą, w dodatku w kolorze różowym. 6.
Od 30 lat ZbignieF pozostaje najbardziej niezależnym i nieukładowym rzeźbiarzem polskim. Trochę nieczystym sumieniem naszej rzeźby - skomercjalizowanej i pustej. Jego prace nikogo nie pozostawiają obojętnym - problem jednak w tym, że znajdują się w obiegu pobocznym, tam, gdzie brakuje odniesień do wysokiej sztuki, do nowoczesności lub klasyki w ponad przeciętnym wydaniu. 7.
Kim jest Człowiek z żelaza - najważniejszy twór Frączkiewicza? Praczłowiekiem, nad- lub pod-człowiekiem, człowiekiem bez właściwości czy może człowiekiem - Bogiem, do którego każdy z nas mógłby, powinien czy chciałby być podobny. Dawni artyści ułatwiali proces utożsamiania - Chrystus był najczęściej piękny i wzniosły. Choć nie zawsze: słynny czarny Chrystus z ołtarza z Isenheim Matthiasa Grünewalda (z 1513-15 r.) odstręcza od swego wizerunku: jest broczącym krwią, wyschniętym od ascezy nieszczęśnikiem z powykręcanymi ramionami i dłońmi, który nacierpiał się ponad miarę i kona zrezygnowany. I przykład opozycyjny: Chrystus Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej (z lat 1535-41 r.) - lekko otyły, silny, gładki i gniewny. Bez korony cierniowej, lekko ufryzowany, z władczo uniesioną ręką - Pan gniewu, piętnujący wszelki grzech. 8.
Zatrzymajmy się. To moment, gdy sztuka ukazuje proces sakralizacji przedmiotu. Za chwilę zniknie rzeźba i zaistnieje symbol wiary. Teraz widzimy jeszcze formę, jej części, miejsca, gdzie pojawia się spawy, gdzie trzeba będzie cyzelować zgrubienia, wzmocnienia konstrukcyjne, połączenia ze stalowym krzyżem. Dochodzi statyka i inżynieria. W dodatku roboty ziemne, infrastruktura, a nad tym wszystkim cień potężnego, ale wciąż dziurawego budżetu. Później już tylko wzniosłość i Ojcze nasz... Warszawa, wrzesień-październik 2002 r. |
| ||||||||||
Finasowane przez Unię Europejską w ramach programu PHARE |
|||||||||||
Historia Sklepik Artyści euroregionu Wystawy Edukacja Informacje | |||||||||||