WYSTAWY

Cykliczne
Aktualna Wystawa

Plan tegoroczny W zesz³ym roku Spis od 1976  wg Dziedzin

Wokó³ Wielkiej
Góry

Wystawy 2000

Plan tegoroczny
W zesz³ym roku

 

09.05.2000-31.05.2000

 

Dwa projekty: "MEMORIAM" "EXITUS 2001"

RYSZARD £UGOWSKI

 

ZAGADKA RYSZARDA £UGOWSKIEGO

Sfinks pyta: "Jakie jest rozwi±zanie mojej zagadki?" - "Jestem nim ja, cz³owiek" - odpowiada Edyp. Artysta tworz±cy dzie³a sztuki - prawdziwe zagadki - nie pyta jednak jakie jest ich rozwi±zanie, bo zna odpowied¼ - wie, ¿e jest nim cz³owiek - nie mityczny, nie hipotetyczny, nie statystyczny - lecz prawdziwy. Jest nim ka¿dy cz³owiek, który wchodzi w relacjê z dzie³em, a to znaczy, ¿e mo¿liwo¶ci rozwi±zañ jest nieskoñczenie wiele: jest ich tyle, ilu jest indywidualnych odbiorców. Ponadto, ¿adna z tych mo¿liwo¶ci nie jest ostateczna i niezmienna. Jedynego, ostatecznego rozwi±zania prawdziwej zagadki nie ma.

Jedyn± w³a¶ciw± interpretacj± dzie³a sztuki jest ono samo. Pomimo kolejnych prób rozwi±zañ - interpretacji, zagadka nadal tkwi w dziele. Nikt nie spada w przepa¶æ po udzieleniu jêzykowej odpowiedzi, mimo ¿e ka¿da odpowied¼ na zagadkê utworu sztuki jest zarazem dobra i niewystarczaj±ca. Sfinks domaga siê odpowiedzi jedynej, ostatecznej; artysta wie jednak, ¿e na pytania generowane przez jego dzie³o nie ma ¿adnej ostatecznej odpowiedzi - ka¿da odpowied¼ jest dobra i warto¶ciowa, je¶li jej podstaw± jest indywidualne prze¿ycie. Wed³ug Josepha Beuysa, najwiêksz± spo¶ród wszystkich zagadek jest dzie³o sztuki a jej rozwi±zanie stanowi cz³owiek.

Zagadki dzie³a sztuki nie da siê uj±æ w jednym pytaniu, samo dzie³o to te¿ nie pytanie, ani nawet nie próba jego sformu³owania - to twór, z którym obcowanie powoduje pojawianie siê ca³ych ³awic migotliwych pytañ. Tylko niektóre z nich znajd± sw±, chwilow±, odpowied¼. " (...) trochê trudno to zrozumieæ! (...) - Nasuwa to jakie¶ my¶li...ale nie wiem dok³adnie jakie!" Parafrazuj±c powiedzenie Alicji z Krainy Czarów mo¿emy powiedzieæ, ¿e nasuwa to jakie¶ pytania, ale nie wiadomo dok³adnie jakie. Ju¿ samo uchwycenie i sformu³owanie tych pytañ stanowi trudno¶æ i problem jêzykowy, a co dopiero - znalezienie i wyartyku³owanie na nie odpowiedzi. Wiele pytañ rodzi siê w obcowaniu z utworami Ryszarda £ugowskiego, s± to jednak pytania osobliwe, nigdy "nie wiadomo dok³adnie jakie"; powstaj± jakby od koñca, regresywnie - najpierw pojawia siê znak zapytania, który swoj± obecno¶ci± powoduje potrzebê powo³ania poprzedzaj±cego go pytania. Ale to pytanie z trudem wpasowuje siê w konwencje jêzykowe, a je¶li ju¿ siê wpasuje - to okazuje siê, ¿e sens gdzie¶ umkn±³ a wraz z nim - i potrzeba znalezienia odpowiedzi.

Wiêkszo¶æ dzie³ £ugowskiego znam jedynie z reprodukcji, niektóre z relacji i opisów, a mimo to silnie odczuwam ich oddzia³ywanie. Co w nich jest takiego, ¿e nie tylko zapadaj± w pamiêæ ale jak wirusy, pozostaj± w niej aktywne? Ich si³± jest przede wszystkim po³±czenie wizualnej precyzji z niejednoznaczno¶ci± mno¿±cych siê w±tków znaczeniowych.

£ugowski chêtnie pos³uguje siê przedmiotami gotowymi, ró¿nymi znanymi i nieznanymi cytatami z rzeczywisto¶ci, swobodnie siêga do symboli ca³ej Kultury - ró¿nych jej w±tków wspó³czesnych i dawno zapomnianych tradycji, a przy tym - nie narzucaj±c niczego - pozostawia widzowi ca³kowit± dowolno¶æ interpretacji.

Zespolenie rozproszonych w nieograniczonej przestrzeni elementów realnych, symbolicznych i wyobra¿eniowych, osi±ga w utworach £ugowskiego stan migotliwej ca³o¶ci, która nie tylko wskazuje na wymiar poza Jêzykiem i Kultur±, ale - w ten wymiar przenosi. Utwory £ugowskiego, to z³o¿one z wielu elementów struktury, w których, podobnie jak w procesie alchemicznym, zachodz± wzajemne dyfuzje substancji, znaczeñ i odczuæ. Nastêpuje jakie¶ utr±cenie pewno¶ci powoduj±ce przemieszczanie rozumienia i nie - rozumienia, widzenia i nie - widzenia, rozpoznania i gubienia sensu.

Pamiêtaj±c o wskazówce Gadamera: "Kto chce rozumieæ, musi cofn±æ siê z pytaniem poza to, co wypowiedziane", powstrzymaæ siê trzeba przed nawykow± potrzeb± natychmiastowego "zrozumienia" dzie³a i baczyæ, by nie wpa¶æ we wci±¿ czyhaj±c±, modernistyczn± pu³apkê oczekiwañ jakiego¶ artyku³owalnego sensu, taki ju¿ wyartyku³owany sens najprawdopodobniej bêdzie tworem fikcyjnym. Sens jest, ale nie wiadomo dok³adnie jaki!

£ugowski nie podsuwa ¿adnych sformu³owanych sensów, nie dostarcza jedynych prawd, zasad i pewników, lecz przeciwnie - wdra¿a ontologiczn± niepewno¶æ, a czyni to z lekko¶ci± dziêki obecnej w jego utworach zdystansowanej, wyrozumia³ej i pe³nej humanistycznego ciep³a ironii. Postawa, oparta na ogl±dzie dokonywanym z wielu równowa¿nych punktów naraz, zwana przez Duchampa ironi± afirmuj±c± sprawia, ¿e nawet w pe³nych powagi pracach £ugowskiego, zawsze jest obecna jaka¶ od¶rodkowa energia, jaki¶ wznosz±cy i uwalniaj±cy pr±d, który u¶mierza wszelki patos. Skupienie w obcowaniu z takimi utworami powstaje paradoksalnie: z rozproszenia my¶li.

Najnowsze projekty £ugowskiego s± strategiami obliczonymi na d³ugotrwa³y rozwój w tkance dzisiejszej kultury. Artysta, profesor i prezes £ugowski oferuje produkty, refleksje i us³ugi, które mno¿± w±tpliwo¶ci i wskazuj± na nieadekwatno¶æ pojêcia sensowno¶ci w odniesieniu nie tylko do dzisiejszej kultury ale - i ca³o¶ci ¿ycia. Wyartyku³owana sensowno¶æ oddala od Realno¶ci, a kiedy utopia trwa³ej sensowno¶ci znika, wtedy uwyra¼nia siê to, co w ¿yciu najwa¿niejsze: mi³o¶æ, rozwój i ¶mieræ.

Przemijanie, proces przemiany i kontemplacja Realno¶ci, to chyba najwa¿niejsze w±tki w twórczo¶ci Ryszarda £ugowskiego.

Dziêki temu, ¿e znaczeniowo zakorzenione s± w bezmiarze niewyra¿alnego, a wizualnie wykazuj± ogromn± klarowno¶æ i precyzjê - utwory £ugowskiego dzia³aj± jak przenikliwe zespo³y wirusów, które raz wnikn±wszy do umys³u, skutecznie odsuwaj± pewniki, uaktywniaj± zesztywnia³e struktury wiedzy, uruchamiaj± nowe synapsy, a swoj± trwa³± aktywno¶ci± - zapewniaj± mózgowi odnowê masuj±c go od ¶rodka. Dlatego obcowanie z nimi to prawdziwa warto¶æ i przyjemno¶æ.

Bardzo ³atwo jest przyzwyczaiæ siê do czego¶, co cenimy i lubimy, a £ugowski przyzwyczai³ nas ju¿ do tego, ¿e ka¿da jego nowa wystawa bêdzie kolejnym zaskoczeniem i - kolejn± zagadk±, której rozwi±zanie - dziêki temu, ¿e nigdy ostatecznie go nie pochwycimy - ju¿ na zawsze pozostanie tu¿, tu¿: bli¿ej nawet ni¿ pod skór±.

Bo jak niby mieliby¶my pochwyciæ samych siebie?

Tomasz Sikorski

marzec 2000








   
   
   
   

Finasowane przez Uniê Europejsk± w ramach programu PHARE

Historia Sklepik Arty¶ci euroregionu Wystawy Edukacja Informacje