All posts by Galeria BWA

Marek Ostoja – Ostaszewski. Malarstwo.

17 kwietnia – 22 maja 2015 r.

Marek Ostoja-Ostaszewski

“Czego nie wiemy potrzebne nam właśnie
A to co wiemy nie przyda się na nic”
J.W. Goethe

W Sztuce pragnę wyrazić piękno metafizyczne. Sposób w jaki je przedstawiam jest wyrazem wewnętrznej konieczności. Ten niewyrażalny imperatyw towarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa jak daleki czysty ton pradawnej muzyki, jak nie całkiem zatarte wspomnienie dawno temu utraconej, świetlistej, pełnej koloru pra-ojczyzny i jaśniejących istot.
W 1985 roku od cyklu obrazów “Eschaton” cytowałem zdanie Augusta Zamoyskiego (1893-1970) z listu do Wł. Tatarkiewicza: “Sztuka jest dopiero wtedy Sztuką gdy jest owocem Doświadczenia Mistycznego! Toteż Sztuka to nie zawód, metiér, czy profession, ale jest powołaniem”. Dodam jeszcze, że zadaniem Sztuki jest Piękno, a to dlatego iż we wrodzonej ludzkiej tęsknocie do piękna ukryta jest tęsknota do Boga żywego, którego chwałę nasza dusza-jaźń dawno, dawno temu oglądała, przed swoim głębokim upadkiem z owego raju utraconego w niższy świat materii.
Dziś na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia ludzkość drży jak w głębokiej gorączce, pragnąc obudzić się z hipnozy dość prymitywnego – mimo wszelkich zdobyczy techniki – stanu bytowania na ziemi. Niepodobna aby zaistniał wiek XXI bez duchowego odrodzenia. Należy wyraźnie zaznaczyć, że Duch nie jest siłą i sprawnością intelektualnego myślenia. Duch jest fenomenem – pewną formą wyższej substancjalnej energii – światłości, która jest prapodłożem wszelkiego istnienia!
Powodem występującego dziś wielorakiego moralnego i duchowego kryzysu (człowieka Zachodu) przejawiającego się we wszystkich dziedzinach życia (kryzys: polityczny, ekologiczny, rodzinny, wiary, etc. …) jest ucieczka od głosu sumienia, ucieczka od istotnej wewnętrznej jaźni.
Człowiek uciekł sam przed sobą na zewnątrz, w wir bardzo “ważnych” czynności. Człowiek “wie wszystko” o zewnętrznym świecie, ale nie wie nic o sobie samym. Nie wie kim jest, skąd przyszedł ani dokąd zmierza. Człowiek stał się zakładnikiem swoich zewnętrznych zajęć. Obsługuje stworzone przez siebie przyrządy i gadgety, trwoniąc czas w bezrefleksyjnym życiu bez sumienia: utracił poczucie sensu i traktuje swych bliźnich jak manekiny, które tylko użytkowo mają być mu poddane. Kryzys cywilizacji zachodniej jest faktem, co widać na każdym kroku. Jest on wynikiem bezdusznego, bezbożnego życia w porażającej głupocie, która zezwala sądzić jakoby człowiek miał być jedynie myślącym zwierzęciem, produktem darwinowskiej ewolucji.
Czy człowiek nie przypomni sobie kim jest?
To dzisiejsza zachłanna żądza wiedzy intelektualnej nie dopuszcza człowieka zachodu do poznania niezniszczalnego, nieśmiertelnego źródła bytu. Większość z nas nie wie kim jest, ponieważ identyfikuje się jedynie ze zwierzęciem ludzkim, zapominając o tym, że ukrywa się w nim człowiek duchowy.
W prastarej Księdze Genesis, którą Mojżesz najwyższy kapłan staroegipskich wtajemniczeń przekazał Żydom, znajduje się uświęcone od wieków zdanie dotyczące pochodzenia człowieka: “Na obraz boski stworzyli go Elohimowie”. Po tym następuje drugi opis stworzenia zwierzęcia ludzkiego, w którym to po inkarnacji ukrywa się i usiłuje realizować dostojny człowiek duchowy.
To we mnie jest zaczarowane źródło muzyki, światła i koloru. “Królestwo niebieskie jest w nas” nauczał kiedyś najwyższy, boski Mistrz. Trzeba tylko umieć się nastroić aby móc usłyszeć w sobie ową muzykę Praojczyzny i ujrzeć jej światła.
Prawdziwa jest duchowa droga serca. Wielki wieszcz i mędrzec nieśmiertelnych Indii Ramana Mahariszi (1879-1950) mówi:
“Duch, który w sercu jak słońce jaśnieje
rzeczywisty jest i wszechprzenikający.
A objawia się, gdy złudne sczezną myśli
i nie pozostanie żadnej. (…)
Pogrążyć się w serce – źródło istnienia,
zanurzyć odważnie w tę przepastną głębię,
To szukać Prawdy ostatecznej sedna,
czynem i wolą, myślą i uczuciem”. (…)
Obecnie jesteśmy świadkami głębokiego kryzysu sztuki.
Sacrum Sztuki zostało zbezczeszczone. Dziś prawie wszyscy zapomnieli jakie jest zadanie sztuki. Prawdziwa sztuka jest zawsze poselstwem z krainy duszy, bowiem:
“Wszelka sztuka jest drgnieniem duszy, które pragnie ukształtowania w formie” (Bô Yin Râ – “Królestwo Sztuki”). Gdzie zatem brak dojrzałego procesu krystalizacji, gdzie drgnienie duszy nie stało się formą, nie wolno mówić zbyt pochopnie o sztuce. Gdyby to sobie uświadomił dzisiejszy człowiek nie byłoby możliwe, aby tysiące ludzi dały się łudzić pseudotwórcom, którzy okupując dziesiątki galerii, profanują, ośmieszają i zohydzają imię sztuki wobec szerokiej publiczności.
Pomocą i ratunkiem dla upadłej – bo upadłej z wyższych pięter bytu – ludzkości mogłaby być i powinna być Sztuka, tyle tylko, że wyodrębnione onegdaj gałęzie sztuk pięknych: malarstwo, rzeźba, muzyka i poezja – aby odgrywać swą istotną rolę – powinny stać się na powrót piękne.
I tu dochodzimy do sedna rzeczy: istnieje odpowiedzialność artysty za światy, które kreuje i powołuje do istnienia. Na terenie szeroko pojętej sztuki obowiązuje zasada: “Jaki jesteś tak i widzisz”. Postawa artysty jest decydująca, a jest ona pochodną jego wewnętrznego rozwoju duchowego. Jest to odpowiedzialność, ni mniej ni więcej, za przyrost dobra albo zła – co kto woli.
Na przeszkodzie w osiągnięciu najwyższych celów duchowych wyłaniających się z wiekuistej pragłębi stoi sztuka “czarna”.
Utrzymuje ona całe społeczności w hipnozie błędnego koła beznadziei i powstrzymuje mające nadejść odrodzenie. Naprawdę już dawno temu można było odnowić ziemię !! Ale “Prapotężnej woli, która od dawna mogłaby wszystko na dobre obrócić nadużywa się, by przedłużyć panowanie złego i tak oto nie ma końca nieszczęściom, gdyż wciąż magicznie wyczarowuje się nową biedę” (Bô Yin Râ – “Zmartwychwstanie”).
To nieszczęście ziemi może przemóc tylko siła woli i wiary poszczególnych jednostek. Zbliża się (jakkolwiek na razie bardziej widać opór sił zła) odrodzenie Ziemi według wiekuistego prawa hierarchii.
Mistrz duchowy Bô Yin Râ powiada:
“Prawdziwe dostojeństwo i szczytność tej wysokiej zdolności duszy człowieka doczesnego do wypowiadania się, jaka się przejawia w sztukach plastycznych, pochodzi od substancjalnego wiekuistego Ducha i nigdy nie może być pomniejszona przez rzesze jednostek, które nie potrafią utrzymać się na danym im i zastrzeżonym dla nich przez ducha wysokim poziomie duszy”.
Inaczej mówiąc: kto nie został przez pranaturę stworzony na artystę i zmuszony do tworzenia niech się nie zbliża do sanktuarium Królestwa Sztuki!
Marek Ostoja-Ostaszewski urodził się 25 kwietnia 1944 roku we Lwowie. Studiował w PWSSP we Wrocławiu na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby w pracowni prof. Alfonsa Mazurkiewicza. W 1974 roku uzyskał dyplom z grafiki wydawniczej u doc. Macieja Urbańca i grafiki artystycznej u doc. Haliny Pawlikowskiej. Zajmuje się malarstwem. Brał udział w kilkunastu wystawach indywidualnych i zbiorowych.

Wystawa realizowana dzięki wsparciu finansowemu Miasta Jelenia Góra.

Rozmowa o… Piękno to nie sztuka.

Spotkaniem w BWA pt. „Piękno to nie sztuka” inaugurujemy nowy cykl zatytułowany „Rozmowa o…”. Naszym celem jest stworzenie forum wymiany opinii, szansy wyrażenia osobistych refleksji, ścierania się przeciwstawnych poglądów lub po prostu rozmów o sztuce w gronie ludzi, którym nie jest ona obojętna. Wybierać będziemy tematy mniej lub bardziej związane z problematyką wystaw aktualnie prezentowanych w BWA, ważne, trudne, budzące kontrowersje, pozwalające ujmować zjawiska artystyczne na szerokim tle kulturowym. Sylwetki prowadzących dyskusje krytyków, publicystów, ludzi kultury i artystów gwarantują wysoki poziom wystąpień oraz tego, że nie sposób będzie się nudzić. Spotkania odbywać się będą raz na kwartał. Bardzo liczymy na Państwa obecność i cenny głos w dyskusji.

Piękno to nie sztuka
26 marca 2015 r.
W dyskusji udział wzięli: Andrzej Saj, Wojciech Wojciechowski
Prowadzenie: Jacek Jaśko

Spotkanie zrealizowano przy pomocy finansowej Miasta Jelenia Góra.

Waldemar Grzelak. Obrazy morza.

6 marca – 11 kwietnia 2015 r.

Lekka przesada.

Kiedy Waldemar Grzelak zwrócił się do mnie z prośbą o napisanie wstępu do katalogu jego wystawy w jeleniogórskim BWA (marzec 2015 r.), przyjąłem ją z przekonaniem, że oto będę miał okazję wypowiedzieć się o pięknie w fotograficznym obrazowaniu – bo jego, znane mi prace, nie rezygnowały z ekspozycji walorów estetycznych fotografowanej rzeczywistości,a nawet wręcz je podkreślały. To postawa godna zauważenia bowiem praktyka współczesnej fotografii (szczególnie w młodych środowiskach) jest diametralnie inna. A także – odnosząc tę uwagę do aktualnej krytyki fotografii – kto dzisiaj pisze o pięknie w fotografii ? Zwykle bowiem podkreśla się w niej wartości dokumentalne, treści neokonceptualne, inscenizacyjne, interwencje prospołeczne fotografii, itd. Ale czy mówi się o jej pięknie, o jej walorach czysto estetycznych ? Te ostatnie bywają wszak zauważane tylko w odniesieniu do fotografii zaliczanej do tak zwanej twórczości fotogenicznej, której przykładów – niestety w coraz skromniejszym wymiarze – dostarczało właśnie środowisko głównie jeleniogórskich twórców, preferujących fotografię czystą, czy, wcześniej, zwaną elementarną. Upominając się bowiem o piękno w fotografii mam na uwadze jej źródłowe rozumienie, które pojawiło się już u podstaw wynalazku kalotypii, metody wywoływania utajonego obrazu, ogłoszonej przez W.H.F. Talbota w 1841 r., i umożliwiającej pozyskiwanie tzw. „photogenie drawing” (jak w cyklu zdjęć Talbota w jego albumie : „ The Pencil of Nature” ). Kalotypia (od kalos – greckie: piękny) odnosząc się do estetyki malarstwa zapoczątkowała bogate dzieje tzw. obrazowania piktorialnego. Czy zatem jeszcze dzisiaj, nawiązania do estetyki piktorializmu mogą być owocne, twórcze ? Niewątpliwie należy dostrzegać autorów, którzy się tej tradycyjnej estetyce poświęcają, a obecność fotografii neopiktorialnej w dzisiejszej postmodernistycznej twórczości jest zupełnie usprawiedliwiona, czemu zresztą sprzyjają aktualne cyfrowe techniki rejestracji i obróbki zdjęć.
Można więc przyjąć, że piktorializm – jak mówi A. Sobota (por. jego „Szlachetność techniki” – Warszawa 2001.) – jest od początku istnienia fotografii, stałą strategią budowy fotograficznego obrazu, zaś dzisiaj kontynuacją: „…rozważań nad zasadnością funkcjonowania fotografii jako obrazu”.Jeśli artyści zwykle (a jest to ciągle aktualne) odnosili swoją twórczość do wzorca natury, to czynili to z przekonaniem o głębokim związku natury i piękna – co podkreśla Sobota – i co okazało się być podstawą piktorialnego ideału w nowej metodzie obrazowania, jaką onegdaj umożliwiła technika fotograficzna. A więc piktorializm fotograficzny – jak mówi – oparł się na „…teorii emocjonalnego przeżycia natury przez jednostkę, która wyposażona jest w rejestrującą aparaturę i świadomość kulturowych wzorów obrazowania”. Autor „Szlachetności techniki” na licznych przykładach, potwierdzających przenikanie się tradycji piktorialnej z awangardową, dowodzi że w istocie szukali oni kompromisu między tradycją a nowoczesnością obrazowania, i – dodajmy – tę zasadę można odnieść również do współczesnej twórczości.
W każdym bądź razie fotografia piktorialna (i neopiktorialna) w doświadczaniu piękna natury stawia na intensywność odczuć, a czyni to z pewnym nadmiarem. Fotografia – jak określił to J. Szarkowski – ze swej natury pielęgnuje „rozpustną formę widzenia”, właśnie widzenia – jak to nazwałem, powołując się na A. Zagajewskiego – z „lekką przesadą”. Co właściwie można odnieść do wszelkiej fotografii, nie tylko tej poddanej piktorialnej presji. No bo dlaczego np. zdjęcia Anselma Adamsa chwytają i oddają sens natury wyraźniej i celniej niż gdybyśmy odbierali ją wprost – patrząc bez aparatu. Bo ona (fotografia) zapośrednicza nasze patrzenie o tę właściwość, którą umożliwia, właśnie o tę „lekką przesadę” w widzeniu. Ta „przesada” wobec realności to coś co wyraża poezja; a w fotografii – fotogenia; owa epifania piękna, promieniującego z obrazu: tego światła , tam, w niej, uchwyconego i „zamrożonego” w obrazie na zawsze.
Pojęcie „lekkiej przesady” wprowadził w interpretacji poezji (jeśli w ogóle jest możliwa taka interpretacja ?) Adam Zagajewski w swojej książce „Lekka przesada” (wyd. a 5. Kraków 2011).. Posłużył się tu odczytaniem jego poezji przez ojca inżyniera, który spytany o jej odbiór określił ją w kontekście racjonalnej wymowy jako „lekką przesadę”. Czyż taką przesadą , owym nadmiarem w odbiorze realności świata nie posługuje się fotografia, a w tym – piktorialna ?
Fotografie W. Grzelaka prezentują właśnie tę „lekką przesadę” w chwytaniu i rejestracji przejawów natury; odwołuje się on bezpośrednio do percepcji odbiorcy, zwracając uwagę na to, co może ją uwrażliwić, co może zintensyfikować odczytanie treści. Grzelak swymi obrazami buduje specyficzny nastrój; rejestruje aurę i piękno form naturalnych, pokazuje ich estetyczną wartość w sztafażu rzeczywistości. Odbiór tych prac musi być zgodny z intencją autora eksponującego przede wszystkim piękno obrazowania, co zawsze było troską fotografów piktorialistów.. Cykl prac „morskich” (Opowieść w skali minor.) , prezentowanych na jeleniogórskiej wystawie , odsyła wprawdzie do nastroju przygnębienia, skończoności czy pewnej bezradności człowieka wobec żywiołu natury, to jednak w ich zestawieniu, totalności ujęcia tematu, zderzającego w „treści” to co płynne, nieuchronne z tym co trwałe, skończone…udaje się odczytać nowe znaczenia. Są to treści nadbudowane nad konkretem ujęcia; w tym sens tej fotografii – odsyłającej do źródeł fotogenii, zaś w wymowie – do języka poezji. Sens wyrażony z „ lekką przesadą”.

Andrzej Saj

Waldemar Grzelak – nauczyciel, członek Związku Polskich Artystów Fotografików i Stowarzyszenia „Nowy Młyn” – Kolonia Artystyczna w Szklarskiej Porębie. Fotografię uprawia od 1967 r. Początkowo związany z Jeleniogórskim Towarzystwem Fotograficznym. Przez 20 lat prowadził własną pracownię fotograficzną, zajmując się zawodowo fotografią studyjną, reklamową i wydawnictwami reklamowymi. Jest autorem indywidualnych i zbiorowych wystaw w kraju i za granicą oraz laureatem wielu nagród. Jego prace zakupiono m.in. do wydawnictwa „Polska Fotografia Amatorska w latach 1944–1984”.

 

Wystawa zrealizowana dzięki pomocy finansowej Miasta Jelenia Góra.

Karol Nienartowicz. Obrazy gór.

6 marca – 11 kwietnia 2015 r.
Eleganckie piękno.
Wiemy z grubsza, kiedy powstały szczyty i łańcuchy górskie. Wiemy również w przybliżeniu, kiedy powstała sztuka. Od tego czasu, to znaczy od momentu pojawienia się sztuki, góry stały się jednym z jej nieodłącznych tematów. Motyw gór pojawił się we wszystkich dziedzinach artystycznych: w malarstwie, grafice, rysunku i muzyce. Działo się tak za sprawą fascynacji artystów niezwykłym bogactwem form, które występują w górach, wyjątkowymi i często zmiennymi warunkami atmosferycznymi stwarzającymi niezwykłe nastroje, dające się przenieść na obraz. Nie bez znaczenia był też przyrodzony górom klimat tajemnicy bądź też poczucie bliskości Boga (w myśl założenia „im wyżej, tym bliżej”). Każdy powód był dobry. Tak więc góry stały się niezwykle ważnym źródłem inspiracji twórczej. Temu artystycznemu „towarzystwu” wymykała się nieco najmłodsza siostra wymienionych wcześniej dziedzin sztuki – fotografia. Powstała ona w pierwszej połowie XIX wieku, w celu realizacji, jak się wtedy wydawało, jednego zadania. Miała wiernie odwzorowywać rzeczywistość, taką jaką ona jest, i przekazać ten wizerunek szerokiemu gronu zainteresowanych bez specjalnych upiększeń i interpretacji. Góry (i nie tylko) zostały przez fotografię wykorzystane jako obszar dający się poznać i skatalogować. Ruszyli więc na szczyty we wszystkich zakątkach świata fotografowie w pełni przygotowani do spełnienia swej roli. A było to często zadania niełatwe ze względu na narzędzia, jakimi dysponowali. Ciężkie, ogromne kamery na płyty szklane, umożliwiające powstawanie dużych negatywów (18 x 24 cm i większe) umieszczane na równie dużych i ciężkich statywach czyniły „zdejmowanie” wizerunków gór sprawą niezwykle trudną i uciążliwą. Toteż uprawiali ten proceder jedynie nieliczni. Góry niższe, takie jak nasze rodzime Tatry, zaczęły być pod koniec XIX wieku oblegane przez grono szacownych, zawodowych fotografów, głównie z rejonu Krakowa, takich jak na przykład Awitt Szubert, Stanisław Bizański, Walery Eljasz czy bracia Zwolińscy, których to doskonała ogromna panorama okolic Morskiego Oka zachwyca do dziś oczy turystów odwiedzających schronisko. Góry najwyższe – Himalaje były dostępne już tylko wybranym, takim jak włoski fotograf Vittorio Sella, który w 1909 roku towarzyszył wielkim wyprawom księcia Abrucco. Podczas tych wypraw powstawały niezapomniane „portrety gór” technice „suchego kolodiony”, na materiałach w postaci płyt szklanych. Wymagało to wsparcia ze strony asystentów i tragarzy dźwigających ciężki fotograficzny ekwipunek. Vittorio Sella utrwalały nierzadko groźny urok górskiego pejzażu „cywilizowanego” przez człowieka – eksploratora-zdobywcę. Portret Chogori – drugiej góry świata – „pióra” polskiego alpinisty Andrzeja Zawady. Monumentalna, majestatyczna twarz piramidy, w której oczy patrzy człowiek wielkości bakterii. Obraz swoistej próby sił przed pojedynkiem. Późniejsze nieco dokonania Japończyka Yoshikazu Shirakawy, będące plonem trzech ogromnych wypraw fotograficznych z wielkoformatowymi kamerami, zapisującymi Himalaje na barwnych przeźroczach. Tak było do czasu pojawienia się fotografii cyfrowej. Niemniej jednak fotografie gór do dziś zawierają w sobie najczęściej piękno chropawe, pocięte żyłami żlebów i szczelin, tak jakby fotografom zależało na tym, aby ukazać obraz gór pięknych i groźnych zarazem.
Na tym tle fotografie Karola Nienartowicza wydają się być czymś wyjątkowym. Jego góry jawią się jako piękne w klasyczny sposób. Piękne w sposób dosłowny – eleganckie. Jakby proces erozji stał się sprzymierzeńcem ich urody, pełniąc rolę „wizażysty” wygładzającego zmarszczki i pęknięcia na starych już przecież twarzach ścian i zboczy górskich. Groźne tajemnice zaś, kryjące się w mrokach dolin, za sprawą stosowania często krótkiej ogniskowej, stają się dla nas, oglądających, dość odległe, co czyni góry bezpieczniejszymi czy wręcz przyjaznymi nam. Operując stosunkowo lekkim sprzętem cyfrowym, fotograf staje przed dwiema szansami. Po pierwsze – może znaleźć się w dowolnym miejscu samotnie, nikt mu nie przeszkadza w analizie widoku i jego kontemplacji. Po drugie zaś nie jest ograniczony liczbą dokonanych ekspozycji jednego kadru do kilkunastu nawet, co pozwala uchwycić ten jedyny, właściwy według autora moment: wyjątkowy, wart zapamiętania i zaprezentowania go późniejszemu odbiorcy. Góry na fotografiach Nienartowicza nie „wierzgają” jak dziki, nieokiełznany mustang. Są oswojone przez wizjer jego kamery, zawłaszczane bez przesadnej pokory. Wydają się zapraszać nas na miły, spokojny i fascynujący spacer. Prezentowane obrazy pozwalają odpocząć umysłowi i uwodzą swoją doskonałością, co nie wymaga od widza opuszczania wygodnego głębokiego fotela. Jest to jednak najprawdopodobniej jedynie część prawdy o tych fotografiach. Trzeba było wszak sporego wysiłku, by je wykonać, znaleźć się we właściwym miejscu i czasie, by przeżyć to, co później za pośrednictwem obrazu dane będzie przeżywać nam – odbiorcom. „Fotografię górską trzeba nie tylko dojrzeć, ale i wychodzić” powiedział mi kiedyś jeden z moich przyjaciół, zajmujących się poważnie fotografowaniem gór. Zatem te wszystkie przymioty towarzyszące fotografii górskiej Karola Nienartowicza zdają się świadczyć o powstawaniu nowej mody, którą, używając nazw stylów i kierunków w fotografii można by nazwać neopiktorializmem. A na pytanie, dlaczego tacy artyści jak Karol Nienartowicz z uporem fotografują góry właściwa wydaje się trawestacja słów legendarnego już alpinisty angielskiego Georga Mallory’ego: „bo góry są po to, aby je fotografować”.

Wojciech Zawadzki (2/3 lutego 2015r.)

Karol Nienartowicz (ur. 1985) malarz, fotograf, licencjonowany przewodnik sudecki. Absolwent jeleniogórskiego Liceum Plastycznego oraz Wydziału Malarstwa Instytutu Sztuk Pięknych Uniwersytetu Zielonogórskiego (dyplom z wyróżnieniem w 2010 r.). Fotografuje góry w Europie od 2003 roku, m.in. Alpy, Góry Przeklęte i Karkonosze.
Laureat Grand Prix w Międzynarodowym Konkursie Fotograficznym organizowanym przez Fundację Nasze Karpaty i National Geographic w roku 2014. Publikował m.in. na Onet.pl, w Magazynie Turystyki Górskiej i Dolnośląskim Magazynie Fotograficznym.

Wystawa zrealizowana dzięki pomocy finansowej Miasta Jelenia Góra.

 

Fotografia i muzyka.

Panel dyskusyjny oraz kameralny koncert Małgorzaty Wasiucionek (skrzypce) w ramach festiwalu „Gwiazdy Promują”.
W panelu udział wezięli Zuzanna Dziedzic, Luiza Laskowska, Elżbieta Łubowicz, Małgorzaty Wasiucionek i Daniel Antosik.

24 lutego 2015 r.

Organizator: Biuro Wystaw Artystycznych, Filharmonia Dolnośląska. Projekt zrealizowano dzięki pomocy finansowej Miasta Jelenia Góra.
Zadanie pod nazwą XXII Ogólnopolski Festiwal „Gwiazdy Promują” realizowane z Programu MKiDN Wydarzenia artystyczne priorytet Muzyka.

“ZOOM – ZBLIŻENIA”. Konkurs video-art – laureaci.

21 lutego 2015 r. Konkurs video-art, dzień trzeci.

Protokół z posiedzenia Jury konkursu na najlepszy VIDEO – ART w ramach 18. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego „ZOOM – ZBLIŻENIA” 2015

Jury konkursu na najlepszy VIDEO – ART w składzie: Katarzyna Kozyra – rzeźbiarka, performerka, uprawia sztukę wideo, happening, tworzy spektakle parateatralne, czołowa reprezentantka nurtu sztuki krytycznej, przewodnicząca Jury. Janina Hobgarska – kuratorka wystaw i propagatorka sztuki współczesnej, artysta fotograf, dyrektor jeleniogórskiego Biura Wystaw Artystycznych. Jan Stolín – artysta multimedialny, kurator wystaw i propagator sztuki współczesnej, pedagog, prowadzi galerię uniwersytecką “Die Aktualität des Schönen” w Libercu. Po obejrzeniu 37 video – artów z 15 krajów świata postanowiło przyznać następujące nagrody i wyróżnienia:

dwa wyróżnienia otrzymują:

– za eksperyment w obrębie samej tkanki filmowej: Thorsten Fleisch z Niemiec za film „Cząstki obrazu”

– za odwagę zakwestionowania medium, w którym się wypowiada: Péter Sárközi z Węgier za film „Gra”

Nagrodę najlepszy VIDEO – ART za poetycką interpretację czasu i ciekawą próbę przemiany instalacji przestrzennej w obraz filmowy otrzymuje Agnieszka Ewa Braun z Polski za film „Układ odniesienia. Dokumentacja jako dzieło”.

Jury zwraca uwagę na różnorodność propozycji filmów w kategorii video – art w tegorocznym festiwalu. Szczególnie wysoko oceniamy propozycje wyróżniające się wizualną stroną obrazu i eksperymenty odbiegające od klasycznego podejścia filmowego.

Jelenia Góra, 21.02.2015

Zdjęcia: Luiza Laskowska.

 

„ZOOM – ZBLIŻENIA” 2015 / SPOTKANIE Z JANEM STOLINEM

18. Międzynarodowy Festiwal Filmowy

„ZOOM – ZBLIŻENIA” 2015

SPOTKANIE Z JANEM STOLINEM
Jan Stolin w latach 1986–1992 studiował w Wyższej Szkole Artystyczno-Technicznej w Pradze, w pracowni rzeźbiarstwa Kurta Gebauera. Mieszka i pracuje w Libercu, gdzie prowadzi galerię uniwersytecką “Die Aktualität des Schönen”. Wykłada w katedrze Nowych Mediów Uniwersytetu Technicznego w Libercu. W swojej twórczości koncentruje się na problemie przestrzeni, światła i dźwieku, tworzy instalacje, obiekty, videoarty, które wchodzą w interakcje z zastaną przestrzenią. Za „korespondencję“ swojej sztuki z architekturą został nagrodzony w 2001r. przez Związek Architektów.

Jan Stolin był członkiem jury konkursu video-art 18. Międzynarodowego Festiwal Filmów „ZOOM – ZBLIŻENIA” 2015

Zdjęcia dzięki uprzejmości Marcina Olivy Soto

 

Spotkanie z Katarzyną Kozyrą.

20 lutego 2015 r. odbyło się spotkanie z Katarzyną Kozyrą połączone z projekcją jej filmów. W spotkaniu udział wzięła m.in. młodzież z Liceum Plastycznego oraz Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Technicznych w Jeleniej Górze, poprowadziła je Janina Hobgarska.

Katarzyna Kozyra (ur. 1963) jest rzeźbiarką i performerką, uprawia sztukę wideo, happening, tworzy spektakle parateatralne. Czołowa reprezentantka nurtu sztuki krytycznej. Absolwentka „Kowalni”, czyli pracowni prof. Grzegorza Kowalskiego na ASP w Warszawie oraz oraz Hochschule für Graphik und Buchkunst w Lipsku. W 1997 otrzymała „Paszport Polityki”. Laureatka wyróżnienia honorowego na Międzynarodowym Biennale Sztuki w Wenecji w roku 1999 za wideoinstalację „Łaźnia męska”. We wrześniu 2011 roku otrzymała nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W 2012 w Warszawie założyła Fundację Katarzyny Kozyry. Artystka kontrowersyjna. Autorka prac takich jak „Piramida zwierząt” (dyplom, 1993 r.), „Więzy krwi” (1995 r.), „Olimpia” (1996 r.). Galeria BWA w Jeleniej Górze współpracowała z Katarzyną Kozyrą przy tworzeniu dwóch filmów z cyklu „W sztuce marzenia stają się rzeczywistością”, „Opowieść zimowa”(2005 – 2006 r.) oraz „Opowieść letnia” (2008 r.).

ZOOM Zbliżenia. Video-art 2015

17 Międzynarodowy Festiwal Filmowy
“ZOOM – Zbliżenia”

Galeria BWA jest partnerem Osiedlowego Domu Kultury. Tradycyjnie odbywa się u nas konkurs video-art oraz warsztaty z video-artu prowadzone przez Marcina Mierzickiego i Janusza Czyżewicza.

Program:
19.02.2015 czwartek / BWA
16:00 konkurs video-art – blok I
17:45 omówienia warsztatowe video –art

20.02.2015 piątek / BWA
16:00 konkurs video-art – blok II
17:15 omówienia warsztatowe video –art
18:15 pokaz specjalny video-art: Recursion 1.618 i spotkanie z artystą Janem Stolinem (prowadzenie: Luiza Laskowska)

21.02.2015 sobota / BWA
11:00 konkurs video-art – blok III
12:20 omówienia warsztatowe video-art

Skład jury konkursu video-art: Janina Hobgarska, Katarzyna Kozyra, Jan Stolin.

Janina Hobgarska – dyrektorka Galerii BWA w Jeleniej Górze.
Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego i Wyższego Studium Fotografii w Warszawie(1989r). Należy do Związku Artystów Fotografików.

Katarzyna Kozyra – rzeźbiarka, performerka, uprawia sztukę wideo, happening, tworzy spektakle parateatralne. Czołowa reprezentantka nurtu sztuki krytycznej. Absolwentka „Kowalni”, czyli pracowni prof. Grzegorza Kowalskiego na ASP w Warszawie oraz oraz Hochschule für Graphik und Buchkunst w Lipsku. W 1997 otrzymała „Paszport Polityki”. Laureatka wyróżnienia honorowego na Międzynarodowym Biennale Sztuki w Wenecji w roku 1999 za wideoinstalację „Łaźnia męska”. We wrześniu 2011 roku otrzymała nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W 2012 w Warszawie założyła Fundację Katarzyny Kozyry. Artystka kontrowersyjna. Autorka prac takich jak „Piramida zwierząt” (dyplom, 1993 r.), „Więzy krwi” (1995 r.), „Olimpia” (1996 r.). Galeria BWA w Jeleniej Górze współpracowała z Katarzyną Kozyrą przy tworzeniu dwóch filmów z cyklu „W sztuce marzenia stają się rzeczywistością”, „Opowieść zimowa”(2005 – 2006 r.) oraz „Opowieść letnia” (2008 r.).

Jan Stolin – w latach 1986–1992 studiował w Wyższej Szkole Artystyczno-Przemysłowej w Pradze, w pracowni rzeźbiarstwa Kurta Gebauera. Mieszka i pracuje w Libercu, gdzie prowadzi galerię uniwersytecką “Die Aktualität des Schönen”. Jest również pedagogiem na Uniwersytecie Technicznym. Od dłuższego czasu zajmuje się tworzeniem różnych obiektów, video i instalacji. Często pracuje ze światłem, dźwiękiem i najnowszymi osiągnięciami techniki.
SZCZEGÓLNIE POLECAMY
21.02.2015 sobota / KINO LOT
20.15 pokaz specjalny: SZUKAJĄC JEZUSA, reż. Katarzyna Kozyra
po projekcji spotkanie z artystką
moderator – Łukasz Maciejewski
Więcej informacji na stronie internetowej festiwalu:
www.zoomfestival.pl

Ilustracja: kadr z video-artu Rafała Tomczaka Otoczaka pt. “Płetwonurki Szczurki. Na skraju przepaści”.

plakat BWA 2