All posts by Galeria BWA

EDYTA KULLA, MIROSŁAW KULLA, KATARZYNA ROGOWICZ – Dialog

10 czerwca – 6 lipca 2005 r.

Edyta Kulla
Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, dyplom w 1997 roku-projektowanie szkła. Od 2000 roku prowadzi pracownię witrażu i szkła przy Jeleniogórskim Centrum Kultury. Realizuje autorskie projekty edukacji artystycznej, projektuje i wykonuje witraże w kraju i zagranicą.

Mirosław Kulla
Urodzony 28.03.1970 r. w Kędzierzynie-Koźlu. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, w 1997 roku dyplom z projektowania ceramiki. W 1993 współprowadził Galerię “X”, założyciel Galerii “Piwnice BWA” we Wrocławiu. Uczestnik sympozjów, zrealizował wystawy indywidualne i zbiorowe w kraju i za granicą. Kurator wystaw i plenerów artystycznych. Realizuje instalacje, obiekty w różnych technikach: ceramika, szkło, fotografia. Autor licznych warsztatów twórczych i edukacyjnych. Prowadzi pracownię ceramiki artystycznej przy Jeleniogórskim Centrum Kultury oraz autorską pracownię artystyczną “Qlart”.

 

Katarzyna Rogowicz
Urodzona w 1971 r. w Sosnowcu. Od 1992 roku mieszka i tworzy w Hiszpanii.

Ukończyła Wydział Sztuk Pięknych na Uniwersytecie w Murcii. Jej edukacja artystyczna obejmuje także grafikę użytkową ze specjalnością: ilustracja i tkanina artystyczna.

Wystawy indywidualne – w dziedzinie malarstwa i instalacji miała w galeriach i publicznych obiektach Murcii w latach: 1994 – 2002. Uczestniczyła w wystawach zbiorowych w Murcii i Miami /USA/. W Polsce wystawia po raz pierwszy.

Jest laureatką I nagrody w dziedzinie rysunku /1993/ na konkursie organizowanym przez Fundacje Sztuk Plastycznych w Murcii. W latach 1993 – 2005 uczestniczyła w ok. 25 wystawach pokonkursowych, gdzie jej prace uzyskały akceptację jurorów.

Katarzyna Rogowicz jest autorką ilustracji książek dla dzieci, autorką plakatów i grafiki reklamowej. Jej rysunki były publikowane w piśmie “Salamandria”.

URSZULA BROLL – Malarstwo

6 maja – 4 czerwca 2005 r.

Urszula Broll i Grupa St – 53

Kubizm w pojęciu rozszerzonym

“Istnieje obiektywna logika rozwoju sztuki, wzajemna zależność i ciągłość rozwoju. Każdy kierunek artystyczny jest rozwinięciem założeń kierunku poprzedniego. To prawo rozwoju biogenetycznego obowiązuje zarówno artystę, jak i widza. Każdy musi przejść odpowiednie etapy rozwoju sztuki”.

Władysław Strzemiński (1934)

Sztuka rozwijająca się dynamicznie bezpośrednio po II wojnie światowej bardzo szybko stała się niewygodna dla aparatu władzy wkraczającego coraz głębiej w dziedzinę myśli i kultury. Narzucona odgórnie doktryna socrealizmu podporządkowała sobie wszystkie instytucje państwowe, uniemożliwiając artystom niezależną pracę twórczą. Stąd najważniejszą formą istnienia sztuki w pierwszej połowie lat 50., była wewnętrzna sieć ukrytych połączeń między artystami, umiejscowiona pod powierzchnią oficjalnej kultury. Powstające wówczas tajemne miejsca spotkań, ośrodki pracy twórczej, prywatne wystawy, galerie, ręcznie składane wydawnictwa zawierające oryginalne dzieła (grafiki, rysunki), ulotne druki, fotografie, teksty przepisywane na maszynie, powielane rękopisy kolportowane poza cenzurą, stały się modelowym działaniem undergroundowej kultury, przywoływanym następnie w zależności od zmieniających się sposobów państwowej dominacji w latach 60., 70. i 80. Istnienie sztuki niezależnej było możliwe dzięki ukrywaniu za oficjalnymi szyldami działań, którym dziś zawdzięczamy istnienie współczesnej kultury polskiej. Historia tych podziemnych wystąpień ciągle jeszcze nie została do końca ujawniona, nadal nie chcemy pamiętać, jakie były narodziny i komu zawdzięczamy możliwość w pełni swobodnych artystycznych wypowiedzi. Jedną z wyjątkowo ważnych osobowości twórczych kultury niezależnej jest bez wątpienia Urszula Broll.

Decyzję o widzeniu innej rzeczywistości niż ta, która wpajana była przez doktrynę socrealizmu, podjęła Broll na początku lat 50. W tym pierwszym, najwcześniejszym okresie twórczości malowała tematy śląskie, syntetyzowała ich naturalną ekspresję. Przyjaźń z Konradem Swinarskim wywodząca się jeszcze z okresu studiów i jego fascynacja osobowością Władysława Strzemińskiego, zwróciła jej uwagę na nowatorski sposób analizowania formy i teoretyczne rozważania nad przemianami świadomości wzrokowej, przedstawiane przez mistrza międzynarodowej awangardy. Tragiczna śmierć Strzemińskiego, 26 grudnia 1952 roku, stała się symbolem losu artysty w państwie komunistycznym. Swinarski przywoził do Katowic teksty przedwcześnie zmarłego twórcy. Notowane przez studentów wykłady, z których wyłoniła się później Teoria widzenia, traktowane były jak tajna bibuła, umożliwiająca uzupełnienie wiedzy o procesie kształtowania sztuki nowoczesnej, a szczególnie świadomości wzrokowej artysty. Członkowie, powołanej w 1953 roku w Katowicach (wówczas Stalinogród), początkowo studyjnej Grupy St-53, postanowili sprawdzić w praktyce przedstawione założenia teoretyczne.

Strzemiński zalecał odnajdywanie drogi “ewolucyjnego rozwoju sztuki”, pogłębianie wiedzy o kształtowaniu się języka wizualnego. Właśnie te zagadnienia tworzyły zrąb problemów zawartych w Teorii widzenia. Rozpoznawanie natury, kodowanie doświadczeń wzrokowych, podsumowane jest analizą “widzenia ruchomego”. W sposób niezwykle prosty Strzemiński wyjaśniał zasadę procesu obrazowania, biorąc jako punkt wyjścia malarstwo Cézanne`a i Van Gogha. Badając budowę poszczególnych dzieł ujawniał istotę przedstawiania otaczającej rzeczywistości. W jego rozumieniu, obaj artyści określili założenia nowoczesnego widzenia stając się nieświadomie zwiastunami rewolucji kubistycznej. Niestety, doskonałe opracowania zasady budowy obrazów Cézanne`a i Van Gogha kończą znaną nam część Teorii widzenia. Wydanie z 1958 roku nie obejmuje tematów składających się na, najważniejszą dla Strzemińskiego, wiedzę o sztuce XX wieku. Przechowywany w archiwum łódzkiej ASP program nauczania przewidywał w następstwie dokonań prekursorów: “Zagadnienia, związane z nasyceniem widzenia składnikami poza widzeniowymi (intelektualizacja procesu wzrokowego). Świadomość wzrokowa, wynikająca z widzenia ejdetycznego i widzenia asocjatywnego. Zakres: kubizm (w pojęciu rozszerzonym), surrealizm”. Wprowadzenie pojęć “widzenie ejdetyczne” i “widzenie asocjatywne” znacznie rozszerza zakres problemów zawartych w Teorii widzenia. Związek między budową, konstrukcją i fakturą, rozdzielanie funkcji formy i barwy, przeżywanie wyobrażeń równie wyrazistych i żywych jak obrazy rzeczywiste, kojarzenie abstraktów i realnych odniesień, wreszcie odnajdywanie związków między różnorodnymi założeniami poszczególnych przedstawień, wszystko w oparciu o analizę i syntezę, wynikającą z wielowarstwowych możliwości języka kubizmu, charakteryzuje się, jak pisał Strzemiński: “wzrastającym znaczeniem składników poza-widzeniowych i nasyceniem dzieła sztuki treścią, nie wynikającą z bezpośrednio danego znaczenia przedmiotowego”. W innej wersji założeń teoretycznych, wśród zagadnień kubizmu Strzemiński wymienił “neoplastycyzm, surrealizm, unizm”. Dlaczego więc nie możemy przeczytać o istocie “rozszerzonego widzenia kubizmu” w Teorii widzenia? Z bardzo prostego powodu, wydanie nie objęło wykładów przygotowywanych dla ostatniego roku studiów. Brak w nim błyskotliwych analiz obrazów Braque`a, Picassa, Malewicza, Mondriana, Arpa, które młodzi artyści pamiętają z wielogodzinnych dyskusji. Nie ma autorskich omówień Kompozycji unistycznych, Powidoków, a także wielu komentarzy krytycznych dotyczących dzieł innych twórców. Spisywane przez studentów wykłady nie zdążyły uzyskać koniecznej do wydania adiustacji i pogłębionego opracowania artysty. W listach Swinarskiego do Krystyny i Urszuli Broll, temat “dalszego ciągu Teorii widzenia”, “skryptu z kubizmu” powtarza się wielokrotnie.

Podkreślanie znaczenia kubizmu, pojmowanego jako podstawa szeroko rozumianych przeobrażeń sztuki XX wieku, można odnaleźć w wielu tekstach Strzemińskiego, pisanych w okresie międzywojennym. “Zdecydowaną granicę sztuki nowoczesnej stanowi kubizm – głosił artysta – nie ma dostępu do pełnego zrozumienia epoki obecnej ten, kto nie zdobył trwałej dyscypliny kubizmu”. Między 1907 a 1914 rokiem kubiści dokonali aktu kreacji nowego obrazowego języka, który odtąd może być odnajdywany we wszystkich współczesnych prądach sztuki. Wskazali twórcom kierunek prowadzący do określenia podstawowych kryształów formy. Dowiedli możliwości łatwego przywoływania i kojarzenia ze sobą organicznych i nieorganicznych materii, a także realnych zdarzeń wyodrębnionych spośród nieskończonej ilości swobodnie transponowanych zapisów. Zapoczątkowali kolażowy system przekazu rzeczywistości, złożony z często przeciwstawianych sobie relacji, przenikających się przedmiotów, figur czy też wyabstrahowanych bytów. Zdaniem autora Teorii widzenia osiągnięcie świadomości twórczej musiało prowadzić przez “konkrety kubizmu”.

Znaczenie kubizmu dla całokształtu sztuki nowoczesnej, nakreślone w pracy teoretycznej Strzemińskiego, znajduje potwierdzenie, w współczesnych rozważaniach historyków sztuki. W wnikliwym opracowaniu Kubizm. Wprowadzenie do sztuki XX wieku, Mieczysław Porębski przedstawia kubizm jako “demonstrację wolności w sferze widzenia”, główną siłę dokonań współczesności. “W dziejach sztuki jest on zjawiskiem bez precedensu, ponieważ ustosunkowuje się do całości dziejów, do całej historii plastycznego języka” – kontynuuje autor: “Kubizm zajmując własną pozycję wobec całej wizualnej tradycji ludzkości, wobec całych dziejów wizualnego języka, zdobywał sobie miejsce w teraźniejszości o znaczeniu najbardziej chyba ze wszystkich kreacji twórczych XX w. uniwersalnym. To dzięki niemu marzenia o oderwanym języku form i kolorów mogły się skonkretyzować nie w jednym, ale w kilku równocześnie systemach. Dzięki niemu surrealizm mógł przystąpić do konstruowania swoich modeli wewnętrznych w nowych halucynacyjnych i onirycznych przestrzeniach, dzięki niemu nowoczesność mogła w końcu uchwycić właściwy sobie rytm fragmentarycznie porządkowanego zgiełku wrażeń”.

Właśnie dlatego rozpoznanie istoty kubizmu i wynikających z niego konsekwencji, stanowiło dla Broll i innych twórców Grupy St-53 podstawowy problem artystyczny. Bezpośrednim rezultatem odkryć kubizmu były wystąpienia awangardy odwołujące się do logiki pracy twórczej, składające się na racjonalny nurt sztuki. Inny wymiar kreacji wynikał ze swobodnego łączenia obrazów, według zasady najprostszych skojarzeń, umożliwiających kształtowanie znaczeń według podświadomych dążeń umysłu. W tym ekspresyjno-emocjonalnym wyrażaniu odczuć znakomicie mieszczą się dojrzałe dzieła ekspresjonistów, dadaistów, surrealistów. Ale istnieje jeszcze jeden ważny sposób poszukiwania sensu twórczego istnienia, odnajdywania podstawowych wartości, umożliwiający artystom przywoływanie do realnej rzeczywistości uzmysłowionych abstraktów. Twórca wykracza wówczas poza granice obowiązujących schematów oznaczeń, dzięki ciągłemu rozszerzaniu wyobraźni symbolicznej, kreuje hipostazy, ikony współczesności, sygnały doznań duchowych. Właśnie na tej drodze rozwija się dojrzała, mistyczna twórczość Urszuli Broll.

 

Studyjność, Strzemiński, Stalinogród

“Nie Arsenałowcom warszawskim, nie warszawskiej Grupie Staromiejskiej [Grupa 55], przysługuje tytuł pierwszeństwa w walce z brzydotą i zacofaniem socrealistycznego naturalizmu, ale im katowiczanom”.

Julian Przyboś (1957)

Postawa Grupy St-53 w odradzającej się po socrealizmie sztuce polskiej, obrosła legendą. Widziano w niej symbol buntu artystów epoki stalinowskiej, znak nowo organizującej się awangardy. Ci, którzy rozpoczęli zbiorowy opór przeciw panującej stylistyce, pod zobowiązującym patronatem bezkompromisowego twórcy, Władysława Strzemińskiego, już chociażby ze względu na swoje pierwszeństwo wysuwali się na czoło powstających wówczas ugrupowań. A jednak najistotniejszym problemem dyskutowanym przy tworzeniu zespołu, było nie daleko idące nowatorstwo formalne, lecz wszechstronnie pojęta praca u podstaw. Świadomość ułomności artystycznego przygotowania, potrzeba rzetelnej wiedzy, doprowadziła młodych do odnalezienia jedynego w tym czasie nowoczesnego systemu nauczania i jego twórcy, Strzemińskiego. Program Grupy St-53, zapisany przez Klaudiusza Jędrusika, wiele mówi o skromności autorów i ich potrzebie służby dla sztuki:

“1. Oczyszczenie i rewizja pojęć naszej wiedzy o sztuce. Jak to naprawdę z tym wszystkim jest.

2. Nakierowanie naszej pracy przez studia w oparciu o Teorię widzenia, w celu osiągnięcia świadomości wzrokowej aż do kubizmu.

3. Osiągnięcie przez odpowiednio kierowaną pracę, prawidłowej świadomości wzrokowej, z której wynikałaby znajomość ścisłych kryteriów artystycznych.

4. Potwierdzenie w praktyce niesprzeczności Teorii widzenia”.

Ujęte w cztery punkty zasady postępowania, chociaż dotyczą głównie sposobu kształtowania osobowości twórczej, określają jednocześnie poziom w jakim znajdowało się szkolnictwo artystyczne I połowy lat 50. Ta budząca szacunek odpowiedzialność za przyszłą działalność stanowi przeciwieństwo pozornie nowoczesnych, lecz powierzchownych haseł często przyjmowanych przez młodych artystów tego okresu. Zaczątkiem powstania grupy był przyjacielski kontakt studentów i absolwentów katowickiego oddziału krakowskiej ASP, m.in. Urszuli Broll i Klaudiusza Jędrusika, z Konradem Swinarskim uczniem Strzemińskiego w Łodzi. Jak pisze Broll stało się to dzięki: “Kasi Schiele, która z łódzkiej szkoły plastycznej przeniosła się do katowickiej.” “Konrad był żarliwym zwolennikiem Strzemińskiego, wszystkich nas zaraził jego koncepcjami – wspomina Broll – nie był organizatorem grupy, lecz przez swoją fascynację nadał jej profil, był najbardziej wybijającym się umysłem, można powiedzieć – teoretykiem grupy”. Wstępnym działaniem nieformalnej “grupy studyjnej” było skopiowanie w kilku egzemplarzach wypożyczonych w Łodzi skryptów wykładów. “Była to jakby wizja, a jednocześnie nauka, jaką wyniosłem od Strzemińskiego, plastycznego widzenia świata, czy też wieloaspektowego widzenia świata – mówił Swinarski – które ja potem usiłowałem przenieść dalej”.

Pierwsza konsolidująca grupę wystawa miała miejsce w prywatnym domu w Bradzie, niedaleko Katowic, w sierpniu 1953 roku. Już w trakcie wystawy nastąpił rozłam, który poprzedziła burzliwa dyskusja o potrzebie “bezwzględnej uczciwości” i “wewnętrznej czystości” artysty. Właśnie ta bezkompromisowa uczciwość, stosunek do zadeklarowanego programu i doktryny Strzemińskiego, przesądziła o różnicy stanowisk. W miesiąc później grupę uzupełnili kolejni artyści. W jej ostatecznym składzie znaleźli się: Irena Bąk, Urszula Broll, Krystyna Broll, Zdzisław Biliński, Stefan Gaida, Klaudiusz Jędrusik, Hilary Krzysztofiak, Mara Obręba, Zdzisław Stanek, Konrad Swinarski i Tadeusz Ślimakowski. Studiując założenia teoretyczne, artyści rozwijali wiedzę o sztuce, analizując kolejne etapy świadomego postrzegania realnej przestrzeni i zawartych w niej przedmiotów. Spotkania, zgodnie z zasadami konspiracji, następowały w coraz to innych mieszkaniach prywatnych, którymi mogli dysponować artyści. Obejmowały nie tylko wielogodzinne rysowanie, a później malowanie w różnych stylach, kierunkach i tendencjach, ale przede wszystkim porównywanie i dyskutowanie uzyskanych rozwiązań. Szczególną uwagę poświęcano naukowym aspektom kubizmu.

Drugą wystawę Grupa St-53 urządziła w połowie czerwca 1954 roku w Katowicach, w mieszkaniu Mary Obręby. W ekspozycji przygotowanej przez Ślimakowskiego, na białych płóciennych ekranach pokazano również prace Strzemińskiego. Z gwałtownych sporów o język wizualny przedstawionych obrazów i rysunków, prowadzonych przed i po wernisażu, artyści pamiętają merytoryczną dysputę odwołującą się do aspektów “widzenia kubizmu”. Jedni opowiadali się za syntetycznym, inni za analitycznym określaniem realiów otaczającego świata, zakładając, “że synteza powinna powstać dopiero w umyśle odbiorcy”. Obrazy Broll mogą być doskonałym przykładem podejmowanych wówczas decyzji. Jej uproszczone Martwe natury, z lat 1953-1954, stanowiły wynik logicznego rozbioru pojęciowego badanych przedmiotów. Przenikające się układy linii i łuków, rozwijanie w przestrzeni dopełniających się kryształów formy, poprzez wnikliwą analizę drobnych cząstek struktury, nadaje tym niewielkim płótnom surową dyscyplinę kompozycyjną. Cechę, która stała się nadrzędną dla niemal wszystkich dzieł artystki powstałych w tym okresie.

Rok 1955 spowodował zmianę działań grupy, coraz mniej było już wspólnych spotkań. Swinarski reżyseruje Brechta i Szaniawskiego, wyjeżdża na stypendium do Berliner Ensemble. Jędrusik z Krzysztofiakiem mieszkają w Szklarskiej Porębie. Broll próbuje wyodrębnić podstawowe cechy przemysłowych pejzaży śląskich. Koncentruje swoją uwagę na łączeniu uzależnionych od siebie, industrialnych form. Obrazy konstruuje z płasko nakładanych plam barwnych. Ten sposób malowania wyróżnia już syntetyczne określanie tematu, scalanie zgeometryzowanych elementów we wspólny organizm, jedność form “kolażowo” zestawianych na płaszczyźnie płótna.

Kolejnym problemem inspirowanym przez dzieło Strzemińskiego, były zagadnienia obrazujące Paradoksy przestrzeni, wynikające z badań nad zachowaniem się przestrzeni wobec geometrii euklidesowej. Propozycjom artystów miało towarzyszyć uzasadnienie teoretyczne, przygotowane wspólnie z fizykiem Tadeuszem Krzysztofiakiem, bratem Hilarego. Zamysł nie został zrealizowany, a notatki do przygotowanej już pierwszej wersji opracowania nie zachowały się. Jedną z rozwijanych tez było zastosowanie w praktyce artystycznej geometrii Bernharda Riemanna, jego teorii przestrzeni. Próby oznaczania pędzlem niemożliwych do zatrzymania, ciągle uciekających konturów, form i linii zanikających w przestrzeni, możemy odnaleźć w wielu rysunkach, kolażach i obrazach Broll. Przywrócenie właściwości indywidualnego widzenia, świadome odrzucanie mylących oko iluzji, doprowadziło do odkrywania dotykalnej, wielowymiarowej rzeczywistości, stworzenia obrazu-struktury, obserwowanego w różnych aspektach istnienia. Ucząc się od Strzemińskiego artystka starała się uzyskać efekt niedookreślenia, przezroczystości form. Konstrukcje miękkich, krzyżujących się, a zarazem przenikających płaszczyzn, które możemy odnaleźć w obrazach Broll stanowiły właśnie modelowe przedstawienie geometrii nieeuklidesowej. Rozwijające się w nieskończoność wielowymiarowe powierzchnie, krzywizny hiperboliczne i eliptyczne, swobodnie rozrzuconych lub ściśle uzależnionych od siebie kształtów, składały się na malarski wizerunek Paradoksów przestrzeni.

Działalność grup artystycznych w po stalinowskiej Polsce, wyrywała się z powszechnie obowiązujących zasad zarządzania kulturą. W czasie organizowania Ogólnopolskiej Wystawy Młodej Plastyki w Arsenale (lipiec 1955) nie przyjęto do wiadomości faktu ich istnienia. Dopuszczano wprawdzie możliwość zaproszenia wybranych artystów, ale wystąpienie zbiorowe zespołu twórczego i to jeszcze z konkretnym programem, bez możliwości kontrolowania tego co artyści pokażą, co napiszą i jak się zachowają, było po prostu nie możliwe. Nawet nie z powodu jakiś tajnych zarządzeń, ale ze względu na ograniczenia mentalne organizatorów. Przyjmowano różne strategie, które umożliwiłyby dopasowanie działań grupowych do istniejących struktur i przyzwyczajeń. Grupa St-53 wybrała nawet łącznika do tych zadań w osobie Andrzeja Wydrzyńskiego, związanego wówczas z ukazującym się w Katowicach pismem Przemiany. Badania nad Paradoksami przestrzeni stały się ostatnim etapem studyjnym, podsumowaniem dokonań grupy przed planowaną wystawą, która – przygotowana przez Wydrzyńskiego, jednocześnie redaktora katalogu – w maju 1956 roku spowodowała właściwie zakończenie wspólnej pracy. Grupa St-53 wystąpiła, po raz pierwszy oficjalnie, w Klubie Pracy Twórczej w Instytucie Śląskim w Stalinogrodzie. Fundusze na wystawę i wydany z poślizgiem katalog redaktor uzyskał w KW PZPR i Wojewódzkiej Radzie Narodowej, dziękując “światłemu kierownictwu politycznemu” na łamach katalogu. Redaktor wyjaśnił potrójne znaczenie nazwy St-53: “ST-udyjność, “ST-rzemiński”, “ST-alinogród”, łącząc wyrwane z kontekstu wypowiedzi sławnych ludzi z tendencyjnie dobranymi urywkami prac Strzemińskiego o realizmie i perspektywie, tworząc z nich tekst nieświadomie ośmieszający własne dzieło. Jedyną zaletą katalogu była duża, jak na owe czasy, liczba ilustracji. Wspólnie z grupą wystawiali łodzianie Stefan Krygier i Lech Kunka, którzy do rozważań teoretycznych Strzemińskiego dodali, zaczerpniętą z legerowskiej estetyki, dekoracyjną metodę oddzielania płaskich plam barwnych konturem.

Wystawa zamknęła studyjną działalność Grupy St-53. Ślad nauk Strzemińskiego można było jeszcze odnaleźć w obrazach Broll, Obręby i Swinarskiego, w niektórych pracach Stanka i Ślimakowskiego. Grupa przerodziła się w swobodny związek artystów, z których każdy na swój sposób starał się rozwiązywać problemy, jakie przed młodymi twórcami stawiała odrodzona sztuka lat pięćdziesiątych. Ale dopiero rozszerzenie kontaktów z wolnomyślicielami skupionymi wokół warszawskiego Klubu Krzywego Koła, współdziałanie z Marianem Boguszem i Grupą 55, umożliwiło artystom katowickiego undergroundu ujawnienie indywidualnych postaw twórczych. W Galerii Krzywe Koło przedstawiono kolejno wystawy: Grupy St-53 (grudzień 1956); Zdzisława Stanka (wrzesień 1958); Tadeusza Ślimakowskiego (luty 1959); Urszuli Broll (marzec 1959); Marii Obręby (marzec 1959). “Najwrażliwsza na kolor jest niewątpliwie Urszula Broll. Ona jedna spośród kolegów z grupy buduje niektóre obrazy tylko kolorem – pisał Julian Przyboś, podsumowując wystąpienie St-53 – jeszcze wyraźniej przekonać się można o jej wrażliwości na kształt patrząc na płaszczyzny w jej obrazach, gdzie kolor nie jest czynnikiem budowy, lecz walor”. Warszawska prezentacja, otwarta w grudniu 1956 roku, rozpoczyna cykl ostatnich wystąpień grupy: w Poznaniu (styczeń-luty 1957), Szczecinie (marzec 1957) i Katowicach (kwiecień 1957). Kończy je udział Broll, Stanka i Ślimakowskiego w 2 Wystawie Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (październik-listopad 1957), gdzie spośród istniejących współcześnie zespołów twórczych przedstawione zostały jedynie dwa, warszawska Grupa 55 i katowicka St-53. Na wszystkich wystawach Broll przedstawiała Pejzaże, w których trudno już dostrzec motywy śląskie, więcej w nich swobodnych przekształceń linii, płaszczyzn i łuków wynikających z “paradoksów przestrzeni”. Zamiast manifestu grupy w katalogach możemy odnaleźć skromną uwagę wskazującą na kierunek poszukiwań, a zarazem ostatni tekst sygnowany znakiem St-53: “Łączy nas analiza pod kątem świadomości wzrokowej (myślenie) i emocji. Doświadczenie jednostki jest wyrazem jej ideologii”.

 

Struktury magiczne i dźwiękowe

“Tylko dźwięki są ciepłe jak motyle – ćma w dzwon zamknięta biel ściera o blaszany księżyc – mieszam kurz i złota – spopielałe pióra kołyszą drewniane dzwony – godzina jak paw fiolety otwiera – wskazówki w ostrych gwoździach nie poranią już słońca – w powietrzu ukrzyżowane rozpięty cień kołyszą – białe kamienie snu sprawiedliwego”.

Urszula Broll (1961)

Prowadzona przez Mariana Bogusza galeria istniejąca przy Klubie Krzywego Koła stanowiła w drugiej połowie lat 50. miejsce o wyjątkowym znaczeniu dla środowisk twórczych całej Polski. Przestrzeń umożliwiającą egzystencję sztuki niezależnej. Dzieła artystów katowickich, początkowo prezentowane jeszcze jako Grupa St-53, wyróżniały się uproszczonym, zrelatywizowanym ujęciem natury. W kolejnych wystąpieniach indywidualnych można zauważyć postępującą przemianę stanowisk. Przesuwanie zainteresowań z fizycznego aspektu poznawania rzeczywistości i określania wspomnianych już “paradoksów przestrzeni”, w kierunku malarstwa pojmowanego jako energia przenikających się form i barw. Inne ustosunkowanie się do otaczającej człowieka sfery zjawisk budziło potrzebę stawiania szeregu ważnych pytań, o autonomię obrazu, o współzależność ludzkiego samo urzeczywistniania i boskiego przeznaczenia.

W maju 1956 roku, w czasie trwania wystawy St-53, doszło do spotkania Urszuli Broll z Andrzejem Urbanowiczem. “St-53 duże wrażenie. Nie mniejsze zrobiła na mnie jedna z autorek wystawy – wspomina Urbanowicz – Zaczęliśmy rozmawiać i Urszula zaprosiła mnie na publiczne spotkanie z grupą, wieczorem tego samego dnia. Spotkanie prowadził Andrzej Wydrzyński, literat i animator tej wystawy. Nie podobało mi się to co mówił, więc zbytnio nie przebierałem w słowach. Moja arogancja nie zraziła Urszuli”. Rozmowy o wielowarstwowych aspektach sztuki, rozpatrywanej jako niezwykłe, ponadzmysłowe zjawisko, wymykające się schematycznym próbom porządkowania, stają się zaczątkiem artystycznej przyjaźni, która szybko przeradza się w miłość i małżeństwo. Odtąd młodzi twórcy wspólnie podejmują decyzje artystyczne.

Materia obrazów Broll wynika bezpośrednio z kolejnych etapów kreacji, jest następstwem wewnętrznych połączeń powstającej mikrostruktury. Refleksy czerwieni, zieleni i żółci wydobywają się z niespokojnej fakturalnej powierzchni, ukształtowanej z werniksów i farb olejnych, zastygających zgodnie z naturalnymi prawami tworzywa. Artystka świadoma zasad uruchamiających mechanizm postępującego procesu, nazywa swoje prace Przekształceniami (1958-1959), oznacza je kolejnymi numerami n.p. (P-10, 1959). Materia zostaje utożsamiona z energią określającej się dynamicznie formy, z jej barwą, płaszczyzną, liniami, pasmami, punktami lśnienia. Staje się w tym samym stopniu przestrzenią wizualną co poetycką, magiczną. Na przełomie marca i kwietnia 1959 roku autorka wystawia swoje obrazy w Galerii Krzywe Koło. Dzieła o podobnej strukturze znalazły się również na III Wystawie Sztuki Nowoczesnej, otwartej 8 września w warszawskiej Zachęcie. Niestety ekspozycja po kilku dniach zostaje zamknięta, nowa sztuka znowu jest kwestionowana przez władze polityczne.

Kolejne indywidualne pokazy obrazów Broll miały miejsce dopiero w cztery lata później, w Biurze Wystaw Artystycznych w Katowicach (marzec-kwiecień 1963) i krakowskiej Galerii Krzysztofory (maj 1963), przedstawiła “malarstwo struktur i ujawnionych w pełni kontrastów materii” – jak pisał Maciej Gutowski. Swobodnie kształtowane, uwolnione od realiów pionowe kompozycje, przerodziły się w cykl Alikwoty. Artystka dostrzega związki powstających organizmów malarskich z budową dzieł muzycznych. Alikwoty (z lat 1960-1964, również określane numerami), wyznaczają wzajemne relacje odcieni wywodzących się z tej samej gamy barwnej, są zależne w równym stopniu od drobnych cząstek materii jak i całości budowy dzieła. Stopień natężenia koloru, częstotliwość rytmicznie powtarzanych sekwencji, warunkuje kryterium muzyczne odbioru, wpływa na subiektywne oddziaływanie. Niekiedy kolory wzajemnie się neutralizują, wtapiając się w barwę główną, a kiedy indziej chropawa powierzchnia, dopełniana składnikami odnajdywanymi w naturze, przykładowo drobinami drewna, piaskiem, gliną i jutą, tworzy energetyczne napięcia, muzyczne konotacje plastycznego tworzywa. Ten sposób widzenia może być określony, jak pisze Bogdan Pociej: “dążeniem do kierunku upodobnienia znaku semantycznego do dźwiękowych ukształtowań, notacja ma sugerować obraz dźwiękowy, być jego swoistym odbiciem”. Zmiana założeń procesu twórczego, a zarazem budowa formy w sposób zbliżony do dzieła muzycznego, staje się rozpoznawalną cechą komponowanych w tym czasie obrazów. Z minimalizmu środków wyłania się, niemal monochromatyczna, magiczna, kreacja malarstwa materii Broll i Urbanowicza oraz wynikająca z niej myśl metafizyczna.

Artyści biorą udział w kolejnych wystawach cyklicznie realizowanych przez Bogusza w Galerii Krzywe Koło, Konfrontacje 1963 (lipiec-sierpień) i Argumenty 1963 (wrzesień). “Takich ludzi jak Marian Bogusz już wśród nas nie ma. Jego religią była sztuka, a ściślej < sztuka nowoczesna> – jak to nieustannie podkreślał. Był malarzem, animatorem, organizatorem, walczył o <sztukę nowoczesną>jakiegokolwiek rodzaju, gdyż mimo wszystko nie był umysłem dogmatycznym. Jeździliśmy do niego do Warszawy, a kiedy przyjeżdżał do Katowic, zatrzymywał się u nas – pisał Urbanowicz – Marian ciągle jeszcze prowadził Galerię Krzywe Koło, która była jakimś cudem jedyną pozostałością po słynnym Klubie Krzywego Koła, który w czasie odwilży wywołał wiele kulturalnego fermentu i wkrótce po umocnieniu się Gomułki został zlikwidowany. Galeria Krzywego Koła była przez kilka następnych lat jedyną w Polsce i całej wschodniej Europie, stałe i wyłącznie prezentującą sztukę awangardową”. Nie bez znaczenia dla dalszej drogi twórczej obojga artystów, było zainteresowanie się filozofią Carla Gustava Junga oraz spotkanie z Mariuszem Tchorkiem i Jerzym Prokopiukiem w czasie wystawy Konfrontacje 1963, określającej nową wizję malarstwa prezentowanego w Galerii Krzywe Koło, na którą złożyły się również obrazy Broll, Krzysztofiaka i Urbanowicza. Artyści wzięli także udział w innych działaniach współorganizowanych przez Bogusza, I Międzynarodowym Studium Pleneru Koszalińskiego, Osieki 1963 (wrzesień) i I Paradzie Sztuki Współczesnej w Galerii EL w Elblągu (październik 1963). Osieki i Galeria EL stały się, po likwidacji Klubu Krzywego Koła, nowymi miejscami artystycznych zdarzeń. Ostatnią ważną, wielokrotnie wspominaną, debatą twórców “walczących o sztukę nowoczesną” było spotkanie uczestników I i II Pleneru Koszalińskiego, w Warszawie w Staromiejskim Domu Kultury, w dawnym lokalu Galerii Krzywe Koło (22 listopada 1964). Dyskutowano między innymi strategię działań artystów wobec pogłębiających się zagrożeń dla postaw awangardowych, ze strony instytucji państwowych powołanych rzekomo do ich popularyzacji.

 

Miejsce śnienia

“To, co nie przewidywalne i to co <nie do uwierzenia>, także należy do tego świata. Jedynie wtedy życie jest pełne.” Carl Gustav Jung (1961)

Katowicka pracownia Broll i Urbanowicza zmienia się w studio, w którym coraz częściej bywają twórcy o zbliżonych postawach: Antoni Halor, Zygmunt Stuchlik, Henryk Waniek. Towarzyskie spotkania pięciorga przyjaciół szybko przekształcają się w seminaria naukowe, gdzie rozszerzaniu wiedzy o sztuce, historii, filozofii i religii, starożytnej i średniowiecznej, towarzyszą dyskusje o magii, okultyzmie, gnozie. Z coraz większym zainteresowaniem przywoływano taoizm, zen, tantrę. Rozważano modyfikowanie oznaczeń w oparciu o “przemianę struktury wewnętrznej” Junga. W pracowni gościli często teoretycy sztuki, poeci, filozofowie m.in.: Jerzy Illg, Andrzej Kostołowski, Ryszard Krynicki, Jarosław Markiewicz, Jerzy Prokopiuk, Tadeusz Sławek, Mariusz Tchorek i wielu artystów śląskich. “Trudno byłoby wyliczyć – pisał Waniek – katowickie inicjatywy artystyczne, które w latach `60 miały miejsce poza estradą kontrolowaną przez system polityczny – pokątne wystawy, pół-prywatne wieczory literackie, efemeryczne działania teatralne, nieocenzurowane pokazy filmowe, koncerty dla wtajemniczonych. Nie pozostał po nich ślad trwalszy niż prywatna pamięć, cząstkowa i śmiertelna. Ich inspiratorzy i uczestnicy rozproszyli się po świecie. Wszystko to balansowało na granicy legalności (w sensie ówczesnych praw) bez oficjalnej dotacji i protekcji władzy”.

W drugiej połowie lat sześćdziesiątych, strych przy ulicy Piastowskiej, bo tak przez wiele lat określano przestrzeń dla sztuki jaką powołali do życia młodzi twórcy, przeradza się w laboratorium doświadczeń wizualnych i mentalnych, obszar swobodnej wymiany poglądów, odkrywania własnych marzeń i hipostaz. Było to miejsce szczególne, otwarte dla działań osobistych. Dla sztuki wynikającej z ukrywanych dotychczas doznań, prywatnych odczuć, wymagających odmiennego spojrzenia, zupełnie z bliska, od wewnątrz, od środka, niemal telepatycznie wnikającej w atmosferę intymnej osobowości, zmysłowo i intelektualnie. W czasie spotkań artyści do doraźnych celów przyjmowali różne określenia wspólnej działalności. Stuchlik nazywał przyjaciół “Mistrzami sztuk wyzwolonych”, Urbanowicz “Ligą Spostrzeżeń Duchowych (LSD)”, czasowo istniał jeszcze “Tantrycki Ośrodek Naukowy (TAON)”, Waniek zaproponował grecką nazwę Oneiron (śnialnia), która została przyjęta jako nazwa grupy. W grudniu 1967 roku, tuż przed wigilią, artyści rozpoczynają kreślić zapis Tajnej Kroniki Grupy Pięciu Osób. “Niezadowoleni ze społecznego stanu rzeczy, skłóceni z rzeczywistością, poszukujący ucieczki od jałowości myślowej i artystycznej – wspomina Waniek – czuliśmy się dobrze między sobą w tym prywatnym azylu”. Odbywające się raz w miesiącu wieczorne, a często nocne dyskusje, były wynikiem wcześniej przygotowywanych zagadnień odnoszących się do filozofii lub psychologii sztuki, a czasem wymykały się z pierwotnych ustaleń. Omawiano istotę podświadomego wywoływania marzeń sennych. Badano możliwości kreowania postaci, w improwizowanych spektaklach, w stylu komedii dell`arte.

Wspólnym dziełem, zainicjowanym przez Urbanowicza, stały się strony Leksykonu (Encyklopedii symboli), składającego się z 30 czarnych kartonów, o wymiarach 70×70 cm, przypisanych do liter alfabetu od A do Ź i wcześniej ułożonych haseł, jak: Atman, Ból, Cefalus, Drzewo…, dopełnianych nowymi słowami i rysunkami według ściśle określonego harmonogramu. Kolejność nanoszenia własnych pomysłów i oznaczeń ustalano poprzez losowanie. Jedynym ograniczeniem twórców był dobór kolorów, oprócz bieli, dopuszczalna była tylko barwa boskiej światłości, srebrna lub złota. Kwadrat pierwszy A, który przypadł Broll, miał odnosić się do pojęcia Atman (z sanskrytu – oddech), oznaczającego pierwiastek życia, osiągnięcie pełni świadomości, umożliwiającej jednostkom u szczytu indywidualnego rozwoju, nawiązanie duchowej więzi z boską jaźnią, oddechem Brahmy. Podobnie jak pozostałe litery-kwadraty, Atman przywołuje, na zasadzie luźnych skojarzeń autorów, szereg innych słów i znaków związanych z literą A, od alfy, przez akt narodzin, Adama, archeologię, Arlekina, Ahrimana, po abrakadabrę. Karty poprzez swobodne zestawienia umożliwiały artystom, koegzystencję wielu odrębnych przekazów, symboli zaczerpniętych z odmiennych kultur i wierzeń. Ich wybór, sposób przedstawienia, a także bezpośrednie sąsiedztwo były zupełnie przypadkowe, choć zawsze przypisane do litery lub hasła. W przygotowanym wówczas uzasadnieniu teoretycznym, autorzy wyjaśnili istotę zespołowego działania: “Nie można ukryć, że primum movens do powstania Dzieła była przyrodzona wszystkim chęć znalezienia Prawdy. Na Prawdę zawsze spoglądaliśmy łakomie niczym kot na sperkę. Pojęliśmy jednak, że prawdziwa Prawda może być tylko Anonimowa. Że jest ANONIMEM. A Prawdziwie Anonimowe może być tylko to co kolektywne. Anonim indywidualny, przesycony śladami obecności ego, jest anonimem wielce wątpliwym. W kolektywności uczestniczą interferencje, relacje, koincydencje, a to w rezultacie rozsadza ograniczenia personalnej osobowości, tworząc <supraosobowość>, co nie jest niczym innym, jak synonimem Boga, Absolutnej Prawdy (naukowym modelem Chaosu)”.

Pierwszy pokaz Leksykonu odbył się na strychu obok pracowni, podczas zorganizowanego w Katowicach Spotkania Twórców i Teoretyków Sztuki (11 października 1969). Prezentacja przerodziła się w misterium duchowych refleksji, odnajdywania siebie samego. Istnieje jeszcze zwój papieru z podpisami uczestników spotkania deklarujących “wolność swojej duszy”. Bezpośrednio po sympozjum, na zaproszenie Janusza i Marii Boguckich, przygotowano wystawę w Galerii Współczesnej w Warszawie. Składała się ona z dwóch części, indywidualnego pokazu malarstwa Broll i zbiorowej prezentacji Leksykonu. W trakcie przygotowań pierwotnie ustalony tytuł Nowe Bezpretensjonalne Pismo Święte w Obrazkach, ze względu na negatywną opinię cenzury, artyści zmienili w Nowy bezpretensjonalny chaos w obrazach, powodując jedyne w swoim rodzaju przeobrażenie idei boskości, w kosmiczny chaos. Prezentacje Leksykonu łączyły się zawsze z działaniami, dokonywanymi spontanicznie, ich pomysł, a zarazem spełnienie, jak pisał Urbanowicz: “przewidziane jest w momencie jego realizacji, ani chwili wcześniej”. Artyści dopełniali przestrzeń ekspozycji, tworząc miejsca do kontemplacji i odpoczynku. Z wnoszonych w trakcie pokazu przedmiotów, konstruowali obiekty szczególnej uwagi, wszystko przy dźwiękach specjalnie dobranej muzyki, w migotliwym oświetleniu świec. Przewidując różnorodny odbiór wystawianych dzieł, do niektórych wystąpień dodawano swoistą instrukcję zachowań. Jarosław Markiewicz w obszernym 27 punktowym tekście teoretycznym, umieszczonym na plakacie wystawy Chaosu, napisał: “Rysunki są tak dokładne, jak dokładne bywają sny. Poza tym wszystkie przedmioty znajdujące się w pomieszczeniu są autentyczne. Możesz to sprawdzić własnym snem. Rozejrzyj się tu dobrze, znajdź sobie wolne miejsce i spróbuj – jeśli masz ochotę – zasnąć. Nie jest wykluczone, że we śnie zrozumiesz znacznie więcej, niż jesteś zdolny rozumieć w ogóle.

W pełni undergroundowym wydawnictwem Grupy Oneiron, stał się wydawany nieregularnie zespół tekstów, któremu przywrócono nazwę Nowe Bezpretensjonalne Pismo Święte. Był to rodzaj teczki, opracowanej w dwóch identycznych egzemplarzach, zawierającej rysunki, rękopisy, tłumaczenia dociekań naukowych, eseje i osobliwe artefakty, fotografie, wycinki prasowe, nagrania, a także ważne publikacje książkowe lub ich fragmenty. Teczka krążyła wśród przyjaciół, wysyłana pocztą lub przekazywana z rąk do rąk. Wśród wielu unikalnych materiałów znalazły się tam przekłady z angielskiego, francuskiego, niemieckiego m.in.: poezji Lao Tsy, prac Marianne Monestrier (Od Assasinów do tantryzmu lewej ręki), Sutra Wei Langa (wstęp do Kosmografii, The Tibetan Book of the Dead). Broll tłumaczyła m.in. fragmenty Gustawa René Hocke (Świat jako labirynt). W wydawnictwie na strychu przekładano, odbijano na maszynie i oprawiano, szereg mało znanych, nie publikowanych wówczas tekstów, które przekazywane dalej, powielane i komentowane, składały się na stale rozszerzającą się sferę oddziaływania, rozchwytywanej przez artystów, niemal konspiracyjnej biblioteki Oneiron.

Naturalnym źródłem sztuki jest potrzeba tworzenia indywidualnych światów form i znaków, odwołujących się do historii i tradycji, to one tworzą prawdziwe prywatne kultury każdego człowieka, każdego artysty. Sztuka, będąc w swojej istocie nośnikiem informacji i to informacji szczególnie ważnych, o wielkiej wartości społecznej, posiada możliwość przekazywania zjawisk przekraczających narzucane kulturowo ograniczenia. Wprowadzona w sferę intymnych doznań może wnosić zupełnie nowe wartości, kształtujące osobowość tak artysty, jak i odbiorcy. Badając irracjonalność procesów jakie składają się na różnorodności świata sztuki, członkowie kręgu Oneiron zwrócili się ku magii i alchemii, a także filozofii i religii Dalekiego Wschodu. Powstające w umyśle wizje i sny zawsze są odpowiednikami osiągniętej świadomości twórczej, a sztukę można nazwać lustrem, w którym odbijają się obrazy, praformy wynikające z możliwości identyfikowania ludzkich odczuć. Znajomość tych zrodzonych w człowieczej umysłowości projekcji, których wyrazem są wszystkie religie, mity, legendy i podania, umożliwia odkrycie źródeł uwarunkowań kulturowych, a także różnic cywilizacyjnych, prowadzących do zrozumienia własnej, indywidualnej sfery duchowych doznań i będących jej wynikiem artystycznych decyzji.

Ważną rolę w kształtowaniu ówczesnej sytuacji w sztuce odegrały Spotkania Twórców i Teoretyków Sztuki w Klubie Związków i Stowarzyszeń Twórczych w Katowicach. Pierwsze z nich podjęło temat wywodzący się jeszcze z dyskusji prowadzonych w Grupie Oneiron: “<Chemia> czy <alchemia> jako wyznaczniki współczesnego światopoglądu twórcy” (24-25 października 1968). Drugie “Kreacja artystyczna a współczesne stadium ewolucji technologicznej” (10-11 października 1969), odnosiło się pozornie do problemu lawinowego przyspieszenia industrializacji, a właściwie do roli jaką chciano przypisać artystom, ośmieszając tym samym, wynikającą z ludzkiego racjonalizmu technicyzację świata sztuki. Uczestnicy dyskusji mówili “tak” technologii, jeśli jej znaczenie ograniczało się do ułatwienia dostępu do nowych narzędzi, “nie”, jeśli oznaczało to mentalne uwarunkowanie twórcy, wtłoczenie go w proces technicyzacji. Stefan Morawski przywołał często pojawiające się pytanie “czy maszyna zastępuje, czy też wyzwala człowieka?” i sugerował korektę tematu, wokół którego toczył się spór, na “kreacja plastyczna a technologiczne stadium ewolucji”. Tchorek sformułował przekonywującą tezę, że “sztuka podporządkowująca się technologii staje się instrumentem władzy i musi pozostawać w bezpośredniej od niej zależności”. W jednym z wyróżniających się wystąpień Waniek, uzasadniając stanowisko artystyczne kręgu Oneiron, zaproponował postawę twórczą: “sztuka jako joga, malarstwo jako joga, życie jako joga”, w medytacji, odpowiedniku twórczego samoujarzmienia, widział możliwość wyzwolenia od iluzorycznego świata zjawisk, odnalezienia stanu mistycznej ekstazy.

Artyści zdecydowanie opowiadali się za przyznaniem wyższości ideom wynikającym z niczym nieskrępowanej, swobodnej gry emocji, nad programowaną, ztechnicyzowaną, racjonalizacją pragnień. W opuszczane przez ludzi krajobrazy świata wewnętrznego wplatali cytaty z własnych przeżyć. Świadectwem działań, wizualizacją idei były malarstwo, rzeźba, akcje, zdarzenia, ale także słowa i myśli, które stawały się szansą ujawnienia w akcie twórczym, postulowanej już przez surrealistów, rzeczywistości wyższego rzędu, pozytywnego nihilizmu. Mimo różnorodnych sposobów obrazowania, odmiennych wzorów postępowania i przyjmowanych wartości, składających się na sposób istnienia w sztuce artystów Grupy Oneiron, ich postawę charakteryzuje totalny sprzeciw wobec dewiacji ideologii komunistycznej. Metafizyczna nadrzeczywistość stała się jedynym możliwym schronieniem wobec świata absurdu.

 

Obrazy mandale

“Mam bardzo głęboki kontakt z własnymi pracami tworzę je właściwie dla siebie, dla poznania tego czego o sobie nie wiem… W ciszy, w spokoju, w obcowaniu z mandalą i własnym przeżyciem odnajduję równowagę psychiczną”.

Urszula Broll (1994)

Początek lat 70. obfituje jeszcze w wiele artystycznych wystąpień z udziałem Urszuli Broll. W różnych odmianach ironicznych not, publikowanych w katalogach, możemy przeczytać między innymi “urodziłam się w 1450, To ujawnia Wszystko, moim ojcem był Fiolito, zajmuję się życiem, za co zostałam odznaczona” , a w innej “i tu pośród kopalń i hut, odbyłam studia w New European Centre of Tantra, pracuję nad czym?”. Używanie sanskryckich słów w tytułach dzieł, między innymi najpotężniejszego w hinduizmie, świętego słowa OM, wymawianego na początku i na końcu każdej modlitwy, zdradza zainteresowania artystki tantryckimi tekstami religijnymi. Jej obrazy, a właściwie akwarele nawiązują do indyjskich mandali, stają się przekazem idealnej rzeczywistości, dowodem możliwości nawiązania kontaktu między ludźmi a Bogiem. Mandale powstają spontanicznie, stanowią część naturalnego procesu odkrywania swojej świadomości. “Nauczyłam się <odwrotności rzeczywistości>, patrzenia nie z siebie, tylko w siebie” – mówi Broll. Skupione, symboliczne malarstwo ma swoje źródło w duchowym rozpoznawaniu własnej osobowości poprzez medytację i lekturę Bhagawad Gita. Według założeń filozofii hinduistycznej ludzka zdolność postrzegania wynika z oddziaływania “Duszy”, mieszkającej w każdym człowieku. A formy jakie przybierają dźwięk, barwa, kształt i zapach, są wyrazem potęgi stworzyciela świata, boskiego “Ducha”, który wciąż od nowa kreuje rzeczywistość na miarę naszych zmysłów, w naszej niewiedzy traktowaną jako wizja obiektywna. Nieodłączną cechą tak odbieranej przyrody jest jej harmonia, która: “z natury swej nieskalana i świetlista, jasnością i zdrowiem darzy, wiąże Duszę przywiązaniem do wiedzy i lubowaniem się szczęściem”.

Medytacja przekształca sygnały umysłu w uproszczone, logiczne, osiowo konstruowane obrazy, utrwalane przez Broll akwarelą na papierze. Na delikatne układy form nakładają się cytaty z sanskrytu, wpisywane opracowanym przez autorkę tajemnym alfabetem, opartym o rysunek znaków runicznych. Czasami Mandalom towarzyszą teksty poetyckie artystki:

“wyschnięta jest równina i słońce jest zwierciadłem matowe ciernie rozsypując – cztery ostre noże leżą – cztery kopuły złote wolno opadają – cztery puste kielichy – dwanaście cieni – dotykam czterech więc księżyców i nitka wisi srebrna w klatce – oczy drogi wyschnięte rozwijają i pójść można boso po cierniach wessanych w cztery strony świata – już krzyk głodu zamarł – więc idę nasłuchując kamieni – pod powiekami dwanaście cieni cztery [czterokątne] słońca toczą – o świcie zgasła gwiazda Neksu”. Broll określa swoją prywatną przestrzeń Mandali w układzie pionowego prostokąta. Na jego osi znajdują się symboliczne znaki, ujęte w geometryczne formy, płasko nakładane delikatne, świeże barwy, będące odbiciem osobistych odczuć.

Bezpośrednio po wystawie w Galerii Współczesnej, Broll otwiera wystawę indywidualną w Biurze Wystaw Artystycznych w Katowicach (czerwiec-lipiec 1970) i kolejną w czasie 6 Salonu Marcowego w Zakopanem (kwiecień 1971). W maju 1971 bierze udział w wystawie Marzenia, fantasmagorie, rojenia, w krakowskiej Galerii Pryzmat. Komentatorzy dostrzegali w jej pracach “sensualną delektację” (Wojciech Skrodzki), “magiczną geometrię” (Janusz Bogucki). Ostatnie wystąpienia, w tej serii znaczących prezentacji, to wystawy indywidualne w Galerii Propozycji w Opolu (wrzesień-październik 1973) i Galerii Katowice (listopad-grudzień 1973) oraz udział w pokazie malarstwa Marzenia, mity, wtajemniczenia, towarzyszącym Kłodzkiej Wiośnie Poetyckiej (kwiecień-maj 1974). “Każda wypowiedź, jeśli tylko jest wypowiedzią prawdziwą, jest malowaniem obrazu granicy – pisał o języku artystki Jarosław Markiewicz – Czy udaje się nam ją przesuwać? Rozszerzać świat w dal? Czy w głąb? Być może, bardzo być może – ale to niestety nic pewnego. Granica istnieje… Urszula Broll jest malarką granicy…”

Kolejne doświadczenia, umożliwiające intensyfikowanie koncentracji, wewnętrzne uporządkowanie, zbliżają Broll i Urbanowicza do zen. Zagłębiając się we własny umysł artyści, poprzez percepcję duchową, odkrywają najistotniejszą część istoty poznania, w sposób zasadniczy przekraczając doznania odbierane okiem i ręką. Filozofia zachodu określa przeżycie mistyczne jako boski dar, do przyjęcia którego uprawniona jest tylko istota ludzka. Dla buddysty zen, wszystko co istnieje w naturze, ziemia, kamienie, powietrze, rośliny, zwierzęta i ludzie, czerpią na równych prawach energię istnienia z tego samego źródła. Powrót do własnej osobowości, szukanie w głębi siebie odpowiedzi na podstawowe pytania, nakładają się na świadomość współistnienia z przyrodą. Choć natura nawet jeśli ją określać filozoficznie, daleka jest od bycia wszechogarniającą prawdą. Ta zmiana sposobu pojmowania miejsca człowieka we wszechświecie, poprzez poznawanie tego co istnieje od zawsze, umożliwia przybliżenie do stanu – satori. “Satori jest rodzajem wewnętrznej percepcji – głosił Daisetz T. Suzuki – oświeconym wglądem w samą naturę rzeczy”.

W połowie lat 70. Broll i Urbanowicz zamknęli się w swoim prywatnym świecie doznań i medytacji – zen, a strych na ul. Piastowskiej przekształcił się w ośrodek kultury buddyjskiej. Bezgłośna, wewnętrzna sztuka, gdzie każdy detal ma perfekcyjną formę, nie odzwierciedla realności, artyści umieszczają ją poza lub ponad życiem. Trzecie oko doznań intuicyjnych umożliwia przemianę widzenia przekształcanego w obrazy, im bardziej oszczędne, tym trafniej przekazujące stan wtajemniczenia. Ujawnianie własnego wnętrza, w konsekwencji uruchamia proces powstawania czystej wizji. Akwarele Broll zawierają w sobie zapis kosmicznego procesu kształtowania tego, co efemeryczne, a zarazem absolutne. Są to układy proste, pokazujące wybrane formy i znaki, widziane w kategoriach neutralnej harmonii istnienia, wynikającej z kontemplacji, gdzie wszystkie znane nam kształty zostają oczyszczone i wzbogacone. Oglądając je doświadczamy odsłonięcia tajemnic dotychczas nie odkrytych, odnajdujemy siłę emanującą z tych niewielkich obrazów, którą tylko niekiedy można wyrazić słowami.

Nieobecność sztuki w świadomości społecznej, naciski miejscowego środowiska artystycznego i politycznego, skierowane przeciwko działaniom nie dającym podporządkować się stereotypom, doprowadzają w końcu lat 70. do duchowej emigracji artystów, która szybko przekształca się w fizyczną. Wielu znaczących twórców kolejno opuszcza Katowice, dążąc do indywidualnego wyzwolenia od egzystencjalnej i politycznej degradacji. Broll przenosi się do Przesieki, niedaleko Szklarskiej Poręby w Karkonoszach. “Wyjechałam z desperacji z przyczyn na pewno ode mnie niezależnych – wspomina autorka – tam właśnie, bo w okolicy miała swoją siedzibę grupa praktyki duchowej, z którą byłam związana. To nie była łatwa decyzja; łączyła się z zmianą mieszkania, nowym otoczeniem, choć los mi sprzyjał i uczucie obcości zniknęło niemal natychmiast po przeprowadzce. Dziś jest to już moje miejsce na ziemi, mój dom, moja przyroda”.

Artysta, dążący do uzyskania pełni doznania, widzi to co jest podstawą istnienia wszystkich rzeczy, włącznie z nim samym, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że jest bytem odrębnym, nie stanowi absolutnej jedności z tym co postrzega. Rezultatem osiągnięcia tego stanu świadomości, jest łączenie doświadczeń realnego bytu z duchowym światłem medytacji. Poruszając się po “ścieżce codziennego życia”, twórca chce odnaleźć “jedność wielości”, “identyczność różnorodności”, “nie zróżnicowanie różnic”, “nie sprzeczność sprzeczności”. “Artysta, który swoją twórczość traktuje jako medytację, pracę wewnętrzną, próbuje poprzez sztukę uzyskać stan wewnętrznej równowagi” – pisze Urszula Broll. Odczucia zaczerpnięte z realiów życia powracają w formie abstraktów. “W jej akwarelach doszła do głosu zadziwiająca równowaga pomiędzy wiedzą i intuicją, duchem i materią, abstrakcją i przedstawieniem – pisał o twórczości artystki Roman Maciuszkiewicz – w łączeniu przeciwieństw i sprzeczności, będącym domeną artystów poszukujących jedności świata, być może wyraża się sens sztuki”.

 

Janusz Zagrodzki

Kurator: Janusz Zagrodzki

 

KALENDARIUM

Urszula Broll

ur. w 1930 roku w Katowicach w rodzinie ze śląskim rodowodem, gdzie obecne były wpływy polskie i niemieckie. Ojciec Jan Broll pochodził z polskojęzycznej rodziny z Zabrza. Matka – Katarzyna Loch, urodzona w Berlinie, z niemieckojęzycznej rodziny śląskiej.

1937

Urszula rozpoczyna naukę w polskiej szkole w Katowicach.

1939

Wybuch wojny i trudna sytuacja rodzinna powoduje, iż matka wysyła ją do rodziny we Wrocławiu, gdzie podejmuje naukę w szkole niemieckiej.

1941

Wraca do Katowic.

1945

Kontynuuje naukę w polskiej szkole w Katowicach.

1949

Zdaje maturę w żeńskim liceum przy ul. 3 Maja w Katowicach.

Humanistyczny profil szkoły i sprecyzowany obszar zainteresowań pozwalają jej na świadomy wybór studiów. Jest to krakowska ASP – Oddział w Katowicach, kierunek – grafika propagandowa, plakat.

Pomyślnie zdaje egzaminy i rozpoczyna studia w roku akademickim 1949/1950.

Jej nauczycielami byli: prof. Leon Dołżycki ( kapista) – malarstwo, prof. Bogusław Górecki – plakat, prof. Aleksander Rak – grafika artystyczna i rysunek. Program studiów i aura tamtych czasów nie sprzyjały swobodnej twórczości. Rozmaite ograniczenia młoda artystka przyjmowała niechętnie, z czasem z wyraźnym sprzeciwem, jednocześnie poszukując własnych ścieżek rozwoju artystycznego.

“…. miałam być relegowana z uczelni. Pewnego dnia zostałam wezwana do gabinetu dziekana Leona Dołżyckiego. Szeptem poinformował mnie, że nagana której mi udzieli, została wymuszona przez wykładającego historię sztuki (pod kątem marksizmu – leninizmu, pana Grolla,) partyjnego politruka. Przypadkowo zobaczył on mój obraz “Portret Ślązaczki”. Dopatrzył się w nim zamiast koloru lokalnego śladów formalistycznych kolorów. (Zdradzało to moją przynależność do zgniłej kultury Zachodu.) Prof. Dołżycki prosił mnie abym się nie wychylała, bo sytuacja jest trudna. Poradził mi abym kolorowo malowała prywatnie.

Kiedy po latach zobaczyłam ten obraz aż trudno było uwierzyć, że określono go jako “kolorowy”…… Taka była ówczesna rzeczywistość”1

Niezgoda na tę rzeczywistość objawiała się także w poszukiwaniu kontaktów z osobami myślącymi podobnie. Niemal na początku studiów Urszula zaprzyjaźniła się z Klaudiuszem Jędrusikiem, studiującym dwa lata wyżej, i osobami z jego roku:

” Klaudiusz, Świerzy, Napieralski i Sylwester Wieczorek, swoim stylem ubierania się – chodzili w kapeluszach – a także z gitarą i winem, próbowali wsączyć leciutkie opary zgniłego zachodniego formalizmu w śmiertelną powagę realizmu socjalistycznego. I choć dawki były delikatne, czułam się nimi oszołomiona i jakby przeniesiona w inny wymiar”2

1951 – 1952

W tym okresie, poprzez Katarzynę Schiele, Urszula Broll poznała Konrada Swinarskiego. Późniejszy wybitny kreator teatru, pochodzący ze Śląska,

studiował w Łodzi u Władysława Strzemińskiego. Potencjał intelektualny i Świnarskiego i jego przywiązanie do Śląska zbliżyło oboje artystów. Poprzez Broll Świnarski poznał jej przyjaciół i udostępnił im fragmenty “Teorii widzenia” Strzemińskiego. To dzieło inspirowało ich i pobudzało do wnikliwego studiowania rozwoju sztuki, języka wizualnego a także praktycznego wcielania zawartych tam idei.

sierpień 1953

Broll uczestniczy w pierwszej wystawie grupy – wspólnie z Z. Bilińskim, K. Jedrusikiem, W. Napieralskim, T. Ślimakowskim, Z. Stankiem, W. Świerzym, K. Swinarskim, S. Wieczorkiem – w domu Sylwestra Wieczorka w Bradzie. Wystawa doprowadziła do uformowania się St – 53, do której nie weszli: Świerzy, Napieralski, Wieczorek. Z inspiracji Swinarskiego, który widział sens w poszerzeniu grupy o poetów, dziennikarzy, architektów, nieco później do grupy dołączyli: Krystyna Broll, Irena Bąk, Stefan Gaida, Hilary Krzysztofiak, Mara Obrembianka.

czerwiec 1954

Druga nieoficjalna wystawa grupy w tym samym składzie, w mieszkaniu Mary Obremby przy ul. Warszawskiej w Katowicach. Na tę wystawę przywiezione zostały rysunki Strzemińskiego z Łodzi, po które pojechali: Urszula Broll, Krystyna Broll, Stefan Gaida, Klaudiusz Jędrusik. Artyści z Katowic spotkali się z uczniami Strzemińskiego: Lechem Kunką, Stefanem Krygierem, Stanisławem Fijałkowskim.

1955

Urszula Broll kończy studia z wyróżnieniem.

Intensywnie uczestniczy w pracach grupy, do której dołącza dziennikarz Andrzej Wydrzyński, a także łódzcy artyści Lech Kunka i Stefan Krygier.

1956

maj

Pierwsza oficjalna wystawa Grupy “St – 53”. Wystawę pokazano w Klubie Pracy Twórczej, przy ul. Warszawskiej 37 w Stalinogrodzie. Uczestniczyli w niej: Irena Bąk, Urszula Broll, Stefan Gaida, Stefan Krygier, Lech Kunka, Zdzisław Stanek, Tadeusz Ślimakowski, Mara Obremba. Została ona poprzedzona dwudniowym spotkaniem grupy w domu Urszuli Broll przy ul. Klonowej. Na spotkanie z Łodzi przyjechali Kunka i Krygier, a z Warszawy Bożena Kowalska. “Wystawa w roku 1956 była – jak mówi Broll – jakby wyjściem z podziemia w świat jeszcze nie całkiem przyjazny, ale już chwiejący się w swojej dotychczasowej wrogości”3

Po otwarciu wystawy przyjechali na spotkanie z Grupą ( które trwało kilka dni): Julian Przyboś, Tadeusz Kantor i Andrzej Wajda.

lipiec

Po raz pierwszy Grupa pokazuje swoje prace poza Katowicami – w krakowskim Pałacu Sztuki przy Pl. Szczepańskim.

grudzień

Odbywa się warszawska wystawa St – 53 w Galerii Krzywe Koło.

Tę prezentację Julian Przyboś skomentował: “…. Katowiczanie natomiast mają ambicję połączoną ze skromnością i chęcią sumiennego opanowania nowych sposobów kształtowania i zestroju kolorów, sposobów nowoczesnych. Oni obok niewielu młodych ludzi w Polsce pracują nad przyswojeniem sobie zdobyczy europejskiej sztuki XX wieku”4

1957

styczeń-luty

Poznańska wystawa trzech głównych grup twórczych: St -53, Grupy R-55, Grupy – 55, podsumowująca ich dokonania. Ekspozycja odbyła się jednocześnie w Centralnym Biurze Wystaw Artystycznych, Związku Polskich Artystów Plastyków, Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki w Poznaniu.

St- 53 reprezentowali: Irena Bąk, Urszula Broll, Stefan Gaida, Mara Obremba, Zdzisław Stanek, Tadeusz Ślimakowski.

marzec

Przeniesienie wystawy do Szczecina, gdzie była eksponowana w Biurze Wystaw Artystycznych.

kwiecień

Wystawa St-53 w Katowicach.(Irena Bąk, Urszula Broll, Stefan Gaida, Mara Obremba, Zdzisław Stanek, Tadeusz Ślimakowski ).

Miejscem wystawy było Centralne Biuro Wystaw Artystycznych – Związek Polskich Artystów Plastyków.

październik- listopad

Urszula Broll uczestniczy w 2 Wystawie Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Jej zestaw prac zawiera cykl “Pejzaże”.

Oprócz niej, z St- 53, w wystawie uczestniczą Zdzisław Stanek i Tadeusz Ślimakowski.

“Wystawa obejmuje malarstwo, rzeźbę i plastykę przestrzenną, a także przykłady eksperymentalnych poszukiwań w zakresie fotografii oraz projekcji filmowej i innej. Eksponowane są wyłącznie prace z ostatnich dwóch lat. Przyjęte kryteria doboru obejmują wszystkie aktualnie istniejące w polskiej plastyce nowoczesne kierunki poszukiwań, od czystej abstrakcji geometrycznej, poprzez abstrakcje niegeometryczną i struktury niefiguratywne oparte na współczynniku przypadkowości, aż po sztukę figuratywną operującą środkami rozwiniętej plastycznej metafory”5

1958

Urszula Broll zawiera związek małżeński z Andrzejem Urbanowiczem, którego poznała w 1956 roku na wystawie Grupy w Katowicach. Świadkami ślubu byli: Krystyna Broll ( siostra artystki)- poetka i Józef Szajna, młody scenograf z Teatru Ludowego w Nowej Hucie.

Małżeństwo zamieszkuje, na krótko, w domu rodzinnym Urszuli przy ul. Klonowej. Niebawem przenoszą się do pracowni przy ul. Piastowskiej.

1959

marzec / kwiecień

Artystka wystawia swoje obrazy w Galerii Krzywe Koło w Warszawie

(równocześnie z Marą Obrembą).

Pokazuje obrazy olejne z cyklu “Przekształcenia”.

wrzesień

Uczestniczy w 3 Wystawie Sztuki Nowoczesnej w warszawskiej Zachęcie.

1961

wrzesień- październik

Wystawa indywidualna w Sztokholmie ( Svea – Galleriet, Sveavagen 41), gdzie artystka pokazuje 15 prac olejnych wcześniej prezentowanych w Galerii Krzywe Koło.

1962

Wystawa Malarstwa “XV – lecia PRL” w Warszawie.

1963

marzec-kwiecień

W Biurze Wystaw Artystycznych w Katowicach odbywa się indywidualna wystawa Urszuli Broll, na której artystka pokazuje 19 obrazów olejnych z cyklu “Alikwoty”. Jak napisał Alfred Ligocki: ” Obrazy jej odzwierciedlają jakieś skupione obcowanie z urodą wizualną, a zwłaszcza kolorystyczną pozornie niekształtnej i brzydkiej materii i rzucają na nią światło emocji i poezji”6

maj

Galeria Grupy Krakowskiej Krzysztofory w Krakowie organizuje wystawę malarstwa Urszuli Broll ( równocześnie z wystawą Jerzego Kałuckiego).

wrzesień

Urszula Broll i Andrzej Urbanowicz uczestniczą w I Międzynarodowym Studium Pleneru Koszalińskiego w Osiekach. Byli tam Węgrzy, Czesi i Polacy. Artystka wspomina go następująco: “Pamiętam Mariana Bogusza i Kajetana Sosnowskiego, państwa Boguckich, Janusza i Marię, Hilarego Krzysztofiaka i Zbyszka Makowskiego, którego prace najbardziej mnie poruszyły (…) Jemu zaś podobało się moje jak to określił “artystyczne” nazwisko. Nastrój był ustawicznie euforyczny z dużą domieszką czadu. Wieczorem w sali prawie co wieczór tańczyliśmy, wschodził rock i wprowadziłam tam swój styl – po prostu tańczyłam sama, tak jak to się dzieje dzisiaj na disco. Boguccy powiedzieli mi na końcu, że przychodzili zawsze by mi się przyglądać.(…)7

Urszula Broll uczestniczy także w II Plenerze w Osiekach, w 1964 roku.

1965

Na świat przychodzi syn Urszuli i Andrzeja Urbanowiczów – Roger, którego obecność, w sposób naturalny, zmniejsza aktywność artystyczną Urszuli.

1967

grudzień

W pracowni Broll i Urbanowicza powstaje grupa Oneiron, jako wynik spotkań pięciorga przyjaciół o zbliżonych zainteresowaniach i postawach. Są nimi: Antoni Halor, Zygmunt Stuchlik, Henryk Waniek i Urbanowiczowie. Początkiem jest wpis z 23 grudnia w Tajnej Kronice Grupy Pięciu Osób.

Oneiron był kręgiem dyskusyjnym dotykającym problemów filozofii, psychologii, sztuki, miejscem poszukiwań i doświadczeń duchowych. Było to swoiste studio eksperymentów wizualnych i mentalnych, otwarte na odkrywanie mechanizmów osobowościowych, istoty marzeń sennych. Fascynacje wiedzą tajemną kierowały ich ku magii i alchemii. Ich uwagę skupiała filozofia i religia Dalekiego Wschodu.

Broll, pierwotnie pod wrażeniem psychologii C.G. Junga, poszukiwała plastycznych przełożeń własnej świadomości i odmienności w postrzeganiu świata zewnętrznego. Jej zainteresowania wkraczają na tereny sztuki o wymiarze duchowym.

Aktywność grupy trwała do 1971 roku

1970

kwiecień

W Galerii Współczesnej Klubu Międzynarodowej Prasy i Książki “Ruch”( Plac Zwycięstwa 9) w Warszawie odbywa wystawa malarstwa Broll.

Artystka pokazuje akwarele, “w których szczególnego rodzaju “magiczna” geometria wiąże się z formami o charakterze symbolicznym i przedmiotowym…. Są świadectwem działania dojrzałej i żywej indywidualności”8 jak w katalogu napisał Janusz Bogucki. Oddzielną częścią wystawy była prezentacja grupy Oneiron.

1970

czerwiec – lipiec

Indywidualna wystawa w BWA Katowice gdzie artystka pokazuje malarstwo i rysunki z lat 1967 – 1970.W katalogu wystawy zamieszczono tekst Andrzeja Urbanowicza pt. “Komu wolno malować”, który wzbudził nieco kontrowersji.

1971

kwiecień

“6 Salon Marcowy 71” – Zakopane, Salon wystawowy BWA (ul.Krupówki 41).

Ideą Salonu, którego komisarzem był Tadeusz Brzozowski, było pokazanie realizmu fantastycznego, mocno akcentowanego w sztuce ówczesnej. Udział w wystawie wzięli: Z. Beksiński, H. Waniek, J. Dobkowski,A. Urbanowicz, A. Wiśniewski, N. Skupniewicz, E. Narkiewicz. a w Galerii Pegaz ( w Domu Turysty) – wystawa indywidualna Urszuli Broll złożona z 34 prac: akwarel geometrycznych, obrazów olejnych i rysunków piórkiem..

maj

Artystka bierze udział w wystawie “Marzenia, fantasmagorie, rojenia” w galerii “Pryzmat” w Krakowie. Komisarzem wystawy był Jacek Waltoś, który pod pseudonimem J. Buszyński pisze o wystawie następujaco: “Wystawa mogłaby nazywać się różnie: wizje, przeczucia, kaprysy, Nie była bowiem to prezentacja określonej grupy artystycznej, ani programowy wybór jednej z postaci sztuki fantastycznej lecz wskazanie rysującej się w dzisiejszej plastyce polskiej tendencji. Dalej autor omawiając uczestników wystawy pisze iż:” w tej chwili najbardziej kompetentni u nas znawcy sztuki fantastycznej, psychodelicznej i wszelkiej wiedzy tajemnej to: Urszula Broll, Andrzej Urbanowicz, Henryk Waniek”9 wskazywała tendencje współczesnej plastyki, a szczególnie eksponowała nurt metaforyczny.

wrzesień

Zielonogórskie Złote Grono 71 prezentuje, w siedzibie BWA, problemową wystawę “Nowe zjawiska w sztuce polskiej w latach 1960 – 1970” Autorzy wystawy: Zbigniew Dłubak i Janusz Bogucki zaprosili do niej Urszulę i Andrzeja Urbanowiczów, którzy dopełniali “niezwykle bogato i rozmaicie manifestującą się nową figurację”10.

1972

“Ars Aquae” – Ogólnopolska Wystawa Akwareli i Gwaszy w Biurze Wystaw Artystycznych w Katowicach. Urszula Broll pokazuje tam swoje akwarele.

Uczestniczy także w kolejnej edycji wystawy w 1976 r.

1973

wrzesień – październik

Wystawa indywidualna w Galerii “Propozycje” w Opolu

listopad/ grudzień

Wystawa malarstwa w Galerii “Katowice” w Katowicach ( ul. Warszawska 37), na której autorka przedstawia 20 prac (akwarela-gwasz).O artystce Jarosław Markiewicz pisze, że “osiągnęła głębię spontanicznej manifestacji symbolu”11.

Zainteresowania Broll i Urbanowicza kierują się w stronę buddyzmu. Ich pracownia staje się miejscem powstania pierwszej grupy buddyjskiej w Polsce.

1974

kwiecień-maj

Udział w zbiorowej wystawie “Marzenia, Mity, Wtajemniczenia” w Biurze Wystaw Artystycznych w Kłodzku razem z: Z. Beksińskim, T. Brzozowskim, S. Fijałkowskim, T. Makowskim, E. Rosenstein, P. Trybalskim, A. Urbanowiczem, H. Wańkiem i innymi.

maj 1976

Wystawa Rodziny U – pt. “Obrazy z ostatnich lat” w kłodzkim Biurze Wystaw Artystycznych.

Oprócz twórczości Urszuli i Andrzeja Urbanowiczów pokazano tam także prace ich syna Rogera.

1978

Rozwód Urszuli i Andrzeja Urbanowiczów, po którym Andrzej wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych.

1979

Indywidualna wystawa rysunków i akwarel w Library Gallery w Randolph, New Jersey( USA), do której komentarz W. Skrodzkiego brzmiał: “Urszula Urbanowicz jest artystką o niezwykle wyczulonej i rozwiniętej intuicji, dzięki czemu jej myślenie o świecie i o filozoficznych aspektach egzystencji człowieka osiąga niespotykaną głębię. W połączeniu z jej ogromnym talentem malarskim daje to niemal unikalny obraz twórczości, w której przez walory artystyczne wielkiej klasy ujawnia się intuicyjnie pojmowana prawda o strukturze świata i kosmosu i wpisanej w nią ludzkiej egzystencji. Jest to wielka i fascynująca sztuka, o tym charakterze, który spełnia najistotniejsze i najgłębsze potrzeby duchowe współczesnego człowieka.”12

1983

Artystka opuszcza Katowice. Wyjeżdża z synem i swoim przyjacielem Henrykiem Smagaczem do Przesieki koło Jeleniej Góry. W ślad za wspólnotą buddyjską, która w Przesiece obejmuje w czasowe posiadanie Stary Młyn.

“To moje miejsce odnalezione – mówi Broll – tutaj jest inny rytm życia. Taki jaki lubię najbardziej”13

1984

październik-listopad

Pierwsza prezentacja artystki w Kotlinie Jeleniogórskiej. Wystawa indywidualna w Galerii KMPiK (Pl. Ratuszowy 50) w Jeleniej Górze, na której artystka pokazuje rysunki, akwarele, olejne pejzaże z lat 1968 – 84.

W katalogu wystawy zamieszczone zostały teksty Wojciecha Skrodzkiego, Henryka Wańka i Zdzisława Beksińskiego.

1987

marzec

Wystawa indywidualna w Biurze Wystaw Artystycznych w Kłodzku, prezentująca akwarele i rysunki, o których nieco wcześniej J. Markiewicz napisał: “Jej rysunki i akwarele – niezmiernie fantazyjne, wyrafinowane i niezwykłe – obrazują jakby umysł otwarty czy zawieszony (….) Jednakże każda kompozycja Urszuli Broll osiąga zadziwiającą równowagę i wyciszenie, prowadzi do swoistego milczenia. Obrazy te niczego nie dzielą, nie wskazują na przeciwieństwa, i choć czasem składają się z czerni i bieli, osiągają jedność.”14

maj-czerwiec

udział w zbiorowej wystawie pt. “Krąg” w BWA w Kłodzku, która była jedną z cyklu wystaw “Tendencje metaforyczne w polskiej sztuce współczesnej”.

1988

wrzesień

Artystka uczestniczy w Prezentacjach Jeleniogórskiego Środowiska Plastycznego, w Biurze Wystaw Artystycznych w Jeleniej Górze (ul.15 Grudnia 8).Od tej wystawy zaczyna się jej współpraca z jeleniogórskim BWA, polegająca m.in. na udziale artystki w zbiorowych wystawach środowiska pokazywanych także za granicą( Homel, Valkeakoski, Aachen, Landau, Monschau)

1989

Wystawa “Medytacja i sztuka” w Krakowie, Galeria “Kramy Dominikańskie”, z udziałem U.Broll, J. Kraupe- Świderskiej, R. Kudlińskiego, T. C. Wiktora.

1994

Wystawa indywidualna zorganizowana w ramach Festiwalu Kameralistyki w Górnośląskim Centrum Kultury, gdzie autorka pokazała zestaw akwarel i rysunków.

1996

luty – czerwiec

Wspólne prezentacje U. Broll, Nyogena Nowaka, Ewy Hadydoń w Tokio i Sendai w Japonii

maj – czerwiec

Indywidualna wystawa w Galerii “Promocje” ODK w Jeleniej Górze. Broll pokazuje akwarele geometryczne i rysunki powstałe w latach 80. i 90.

październik

Wystawa “Oeuvres des peintres de Katowice des annees 1960 – 1996”, La Mairie de la Ville de Saint – Etienne, na której pokazane zostały prace, 17 artystów, ze zbiorów Muzeum Historii Katowic. Broll reprezentowana była pracami z cyklu Alikwoty z 1962 r.

1997

czerwiec

Indywidualna wystawa w Biurze Wystaw Artystycznych w Jeleniej Górze. Wybór prac z lat 1968 – 1996 obejmuje akwarele i rysunki tuszem. Wystawie towarzyszy katalog z tekstem H. Wańka. Podczas ekspozycji pokazywany jest także film biograficzny o artystce wykonany przez P. Lipińskiego i jeleniogórską TV Aval. w 1993 roku.

październik

Wystawa indywidualna / akwareli i rysunków /w Galerii na Żywo Rozgłośni Polskiego Radia w Katowicach.

1998

marzec

wystawa “Kurz Zen”: Nyogen Nowak – zenga ( malarstwo zen),Ewa Hadydoń- mikkyoga(malarstwo ezoteryczne) Urszula Broll-Urbanowicz ( akwarela), Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej manggha w Krakowie.( ul. M. Konopnickiej 26). W katalogu tej wystawy artystka wyjaśnia źródła swoich mistycznych akwarel.

“Początek lat sześćdziesiątych był dla mnie pod wieloma względami okresem przełomowym. Moja osobista sytuacja była trudna, a jednocześnie zetknięcie się z pierwszymi polskimi tłumaczeniami wschodnich nauk duchowych otworzyło przede mną całkowicie inną przestrzeń. wewnętrzne napięcie było duże i kiedy siadałam do malowania na papierze, pojawiały się proste formy geometryczne – koła, trójkąty, kwadraty. Nie wiedziałam o co chodzi, ani co to jest. Pozwalałam swojej intuicji wyrażać się poza kontrolą racjonalnej świadomości. Z biegiem czasu te proste układy geometryczne rozrastały się w rozbudowane struktury kolorów i kształtów, w których odnajdywałam swój własny świat.

Wielkim zaskoczeniem było dla mnie, kiedy w kilka lat później dostałam książkę z reprodukcjami hinduskiej sztuki tantrycznej. Dowiedziałam się, jak wiele poziomów, ukrytych znaczeń i żywych sił kryją w sobie formy geometryczne. Okazało się, że moja dotychczasowa intuicja mieści się w nurcie sztuki, którą uprawiali praktykujący medytacje już od tysiącleci. Odkrycie to było dla mnie bardzo inspirujące. Odnalazłam się we wspólnocie duchowej, która nie ma granic”15

maj

Zbiorowa wystawa pt. “Realność świata wizji”( towarzysząca konferencji nt. Twórczości Wiliama Blake) z udziałem: U.Broll, M. Fostowicza, H. Smagacza, A. Urbanowicza, H. Wańka w Stowarzyszeniu na Rzecz Człowieka ITON w Świdnicy.

1999

ma j- sierpień

Wystawa “Wspaniały krajobraz. Kolonie artystyczne w Karkonoszach w XX wieku”. Bogata prezentacja przedwojennej i współczesnej sztuki związanej z Karkonoszami, pokazywana najpierw w Muzeum Okręgowym w Jeleniej Górze ( część historyczna) i BWA ( część współczesna), a później we Wrocławiu, Berlinie, Goerlitz. Razem z wystawą wydano ilustrowana książkę, w dwóch wersjach językowych, gdzie sporo miejsca poświęcono współczesnym artystom zamieszkującym Kotlinę Jeleniogórską, także U. Broll.

grudzień

“Wizjonerzy końca wieku” – zbiorowa wystawa z udziałem m.in. U. Broll, Z. Beksińskiego, J. Gaja, K. Skórczewskiego, A. Strumiłło,, J. Waltosia, H. Wańka. Komisarz wystawy I. Klisowska – Filipczuk zaprosila do niej artystów, których “wizje ukazywane za pośrednictwem ich dzieł są nasycone znaczeniami. Za wizjonerską, niekiedy psychodeliczną formą kryją się zawsze treści czytelne i proste, ale niekiedy głęboko skrywane, do których potrzebny bywa klucz wiedzy i tajemnicy bądź podobieństwo odczuć twórcy i odbiorcy”(..).”Oniryczny świat wypowiedzi tworzy krąg zainteresowań Urszuli Broll i Henryka Wańka – napisała Klisowska- (…) Mistyczne ideogramy w obrazach Broll znaczą swoją obecnością otwieranie się artystów XX wieku na szeroki nurt kultury i duchowości Wschodu”16.

Prezentację zorganizowało Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze.

2000

wrzesień

projekt “Wokół Wielkiej Góry” wystawa polsko-czesko-niemiecka pokazująca sztukę z terytorium przylegającego do Śnieżki z czasów przedwojennych i współczesnych. Broll pokazała na tej wystawie nowe prace – metaforyczne obrazy olejne.

2003

Zostaje zrealizowany wcześniejszy projekt pt. “Katowicki Underground Artystyczny po roku 1953”, którego pomysłodawcami byli Andrzej Urbanowicz i Henryk Waniek.

październik – listopad

Monograficzna wystawa “ST – 53 Twórcy Postawy Ślady”, w Muzeum Historii Katowic.

Ekspozycja obejmowała prace członków Grupy, w tym duży zestaw prac Broll. W katalogu wystawy zamieszczono 22 reprodukcje jej dzieł z lat 1953 – 1964 listopad- grudzień

Główna ekspozycja projektu “Katowicki Underground Artystyczny po roku 1953”,w Biurze Wystaw Artystycznych w Katowicach.

Kuratorem wystawy był prof. Janusz Zagrodzki. Pokazano tam szeroki wybór prac od: Strzemińskiego, poprzez Grupę St-53, twórczość Grup Arkat i Oneiron, artystów tworzących poza grupami, twórczość z okresu stanu wojennego aż do lat ostatnich. Była to śląska panorama sztuki, funkcjonującej głównie poza oficjalnymi strukturami.

Twórczość Broll była tam szeroko reprezentowana.

2004

marzec- kwiecień

Wystawa prac na papierze artystów środowiska jeleniogórskiego pt. “Z kolekcji BWA”. Na ekspozycji zestawiono dzieła ze zbiorów galerii z nowymi pracami.

Artystka pokazała nowe mandale i wcześniejsze rysunki, potwierdzające, opinię że “Urszula Broll tworzy kompozycje, których sens można odczytać podwójnie: rozszyfrowując skomplikowaną symbolikę i plastyczną grę finezyjnych konstrukcji linearnych”17

maj

V Triennale Sztuki Sacrum w Galerii Miejskiej w Częstochowie. Ekspozycja pokazana także w Sopocie, Elblągu, Legnicy, Wałbrzychu w miejskich galeriach sztuki.

październik

Wystawa pt. ” Urszula Broll. Malarstwo (lata 50. i 60.)” w Galerii “Czas” w Będzinie. Pokazano tam 22 obrazy olejne będące przeglądem zainteresowań artystki w ówczesnych latach / prace kubistyczne, pejzaże przemysłowe, alikwoty, kompozycje taszystowskie/ oraz 34 akwarele / wczesne abstrakcje i geometryczne z lat 60./. W katalogu wystawy zamieszczono ilustracje 33 prac.

listopad

przeniesienie wystawy do Salonu Antykwarycznego “Nautilus” w Krakowie.

2005

kwiecień

Retrospektywna wystawa twórczości artystki, obrazująca cały jej dorobek artystyczny. Wystawa jest wspólnym przedsięwzięciem jeleniogórskiego i katowickiego BWA. Premiera wystawy w BWA w Jeleniej Górze.

lipiec

Prezentacja wystawy w Katowicach.

wrzesień – grudzień

przeniesienie wystawy do galerii dolnośląskich w Wałbrzychu, Legnicy i Muzeum Tkactwa Dolnośląskiego w Kamiennej Górze.

 

1 Urszula Broll, Uwagi do katalogu St-53, maszynopis, 2003

2 Urszula Broll, ST – 53 Nie tak było – jak było, Śląsk Nr 7(9), 1996

3 Urszula Broll, St-53 Nie tak było – jak było, Śląsk Nr 7(9), 1996

4 za A. Wydrzyńskim, Katalog wystawy St – 53, BWA Katowice 1957

5 M. Porębski, 2 Wystawa Sztuki Nowoczesnej, Centralne Biuro Wystaw Artystycznych, Warszawa, 1957 (katalog)

6 Alfred Ligocki, Katalog wystawy, BWA, Katowice,1963

7 Urszula Broll, List do Janiny Hobgarskiej z 22 grudnia 2004

8 Janusz Bogucki, katalog wystawy (Urszula Broll- Malarstwo), Warszawa, 1970

9 Jacek Buszyński, Fantasmagorie, Kultura 1971, nr 26

10 Henryka Doboszowa, Złote Grono 71, Nadodrze, nr 21(240)

11 Jarosław Markiewicz, Katalog wystawy (Urszula Broll – Malarstwo), Galeria Katowice, 1973

12 Wojciech Skrodzki(14 kwietnia 1979) maszynopis z archiwum U.Broll

13 Urszula Broll, Widoki ulotne, BWA Jelenia Góra, katalog wystawy w Monscahau, 2003

14 Jarosław Markiewicz, Wystawa Rodziny U – Obrazy z ostatnich lat, BWA Kłodzko,1976 (katalog)

15 Urszula Broll, katalog wystawy Kurz Zen, Mangga, Kraków, 1998

16 Irena Klisowska – Filipczuk, Wizjonerzy końca wieku, Muzeum Ziemi Lubuskiej, Zielona Góra, 1999, (katalog wystawy)

17 Wiesława Wierzchowska, Słownik malarzy polskich, t. 2, Arkady Warszawa, str. 22

 

Janina Hobgarska

Wystawa zrealizowana dzięki pomocy:
Starostwa Powiatowego w Jeleniej Górze,
Miasta Katowic i Miasta Jelenia Góra.

Urszula Broll. Malarstwo

Katalog wystawy, która odbyła się w BWA w terminie 6 maja – 4 czerwca 2005 r.

W katalogu znajdują się następujące teksty:
1. Janusz Zagrodzki. Urszula Broll i Grupa St – 53.
– Kubizm w pojęciu rozszerzonym,
– Studyjność, Strzemiński, Stalinogród,
– Struktury magiczne i dźwiękowe,
– Miejsce śnienia,
– Obrazy mandale.
2. Andrzej Urbanowicz. Urszula.
3. Joanna Mielech. Urszula Broll w Przesiece.
4. Kalendarium.

Wszystkie teksty zostały przetłumaczone na język angielski.

Kurator: prof. Janusz Zagrodzki
Redakcja naukowa: prof. Janusz Zagrodzki
Redakcja: Janina Hobgarska
Opracowanie graficzne: Bogumiła Twardowska-Rogacewicz
Przekład tekstów: Maciej Świerkocki
Tłumaczenia: Hanna Korolczuk

Liczba stron: 126 + okładka
Format: A4

Wystawa zrealizowana dzięki pomocy: Starostwa Powiatowego w Jeleniej Górze, Miasta Katowic i Miasta Jelenia Góra.

KRZYSZTOF GIERAŁTOWSKI – Fotografie

1 – 28 kwietnia 2005 r.

Kiedy oglądam po raz kolejny i kolejny fotografie Krzysztofa Gierałtowskiego, zastanawia mnie w nich relacja problemu CO do problemu JAK. Właściwie to one same zaczynają o tym mówić.

A więc: CO, czyli portret. Gierałtowski zastrzega: “portretem osoby może być cień, arystokratyczne złożenie rąk, wygolony czerep czaszki czy błysk oczu w ciemności”.

A więc: JAK, czyli kreacja. Gierałtowski zastrzega: “nie interesuje mnie fotografia, która jest kopią rzeczywistości”.

Na swoich modeli wybiera z premedytacją osoby znane, rozpoznawalne, będące swego rodzaju postaciami symbolicznymi. Wybiera, a właściwie wyzywa na pojedynek, bo fotografowanie jest dla Gierałtowskiego grą – grą z modelem i z wizerunkiem modela; również, a przede wszystkim, wizerunkiem publicznym; jest grą z widzem i z samym fotograficznym medium. Gra, kreacja, manipulacja – zgodnie z regułami, jakie narzuca rozumienie sztuki jako sztuczności. Stąd pozy, rekwizyty, zasłanianie twarzy maską, farbą, papierem, bandażem. Twarz bywa deformowana, poruszona, nieostra, nazbyt rozświetlona albo nazbyt ukryta w cieniu; bywa ograniczana do fragmentu, przyłapywana na minach, grymasach, przewracaniu oczyma. Twarzy bywa przyprawiana gęba.

Portret jest dla Gierałtowskiego nie tyle podobizną, co komentarzem do podobizny; subiektywnym i prowokującym. Gierałtowski jak prestidigitator żongluje rekwizytami, sytuacjami, kontekstami, stereotypami. Żongluje, żeby udowodnić ich relatywność. Mówi: “Prawda? Jaka prawda?” I udowadnia swoimi fotografiami, że nie ma prawdy o człowieku jak nie ma prawdy o obliczu – w błysku, w odblasku, w kolorze, w grubym ziarnie, w dużym kontraście, na błyszczącym papierze i na matowym – za każdym razem będzie to inna twarz. I nawet nie chodzi o jej piękno czy przeciętność, ale o to, co może znaczyć. Bo Gierałtowski wszystkie swoje sztuczki wyczynia po to, żeby twarz znaczyła. Potwierdzała lub zaprzeczała temu, kim jest właściciel twarzy; kpiła albo zastanawiała się nad tym jak jest postrzegany; żeby była – choćby chwilowo – symboliczna. Tak, żeby stała się symbolem albo zaprzeczeniem symbolu. Jeżeli w sposób skandalizujący – tym lepiej. Bo Gierałtowski lubi prowokować, burzyć schematy, stereotypy. Sam wyrazisty i ekspresyjny, lubi żeby było wyraziście i ekspresyjnie.

Tworzy fotografie sugestywne i do tej sugestywności nagazuje wszystkie właściwe sztuce fotografii środki. Również kolor.

Pojawienie się koloru w jego twórczości spowodowało oczywistą zmianę, ale tylko w sferze JAK, nie CO. W czerni i bieli obracał się w estetyce , plastyczności rysunku i grafiki. Relacje i wzajemności czerni i bieli, ich natężeń, kontrastów, przerysowań, budowały nastrój obrazu, stanowiły o jego atmosferze gwałtownej albo niedopowiedzianej, mrocznej albo oczywistej, a ironia, kpina, prześmiewczość zdawały się znajdować w głębi, pod skórą, odczytywane w należnej im kolejności. Kolor nadał fotografiom estetykę plakatu, wystylizowanego kiczu, postmodernistycznej reklamy. Tym łatwiej, wręcz wynikając z tego wizerunku, na pierwszy plan przedostały się umowność, przewrotność, szyderstwo.

W sztuce fotografii Krzysztofa Gierałtowskiego JAK bywało – bywa – podporządkowane CO. CO nadaje swoją wolę, ale kreuje ją JAK. Treść poprzez formę, sens poprzez seans, znaczenie poprzez przychwycenie, naznaczenie, przyszpilenie. Nie bez powodu mawia o sobie: portrecista, błazen, żartowniś.

Zofia Gebhard

 

Nota biograficzna

Krzysztof Gierałtowski

galeria-studio@gieraltowski.pl

www.gieraltowski.pl

 

Urodził się 10 sierpnia 1938 roku w Warszawie. Studiował w Akademii Medycznej w Gdańsku (1956-58) i w Warszawie (1958-60) oraz w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i Filmowej (1961-64). Fotografuje od 1961, wystawia od 1963 roku. Dla potrzeb prasy i wydawnictw fotografował modę, reklamę, był autorem reportaży z zakładów przemysłowych i wielkich budów. Współpracował z miesięcznikiem “Ty i Ja”, tygodnikami “Perspektywy”, “Razem”, “ITD”. Był członkiem Rady Artystycznej kwartalnika “6×9” (1991-93). Przez cztery lata (1994-98) współpracował z miesięcznikiem “Twój Styl”. Od 1996 roku prowadzi Galerię / Studio Gierałtowskiego. Realizował kampanie reklamowe w Polsce i Europie Zachodniej.

Członek Związku Polskich Artystów Fotografików, Stowarzyszenia Autorów ZAIKS, Niemieckiego Towarzystwa Fotograficznego DGPh. Był stypendystą Rządu Republiki Francuskiej, Agencji Informacyjnej USA, holenderskiego i polskiego Ministerstwa Kultury.

Krzysztof Gierałtowski jest jednym z czołowych reprezentantów współczesnej polskiej fotografii oraz znakomitym interpretatorem ludzkich twarzy, twórcą własnych, przenikliwych wizji portretowanych osób.

Od ponad trzydziestu lat portretuje indywidualności świata polskiej kultury, nauki, polityki, polskiej inteligencji. Jest twórcą liczącej ponad 80 tysięcy negatywów kolekcji POLACY, PORTRETY WSPÓŁCZESNE. Jego zamierzeniami kieruje szczególna ciekawość osobowości portretowanych osób. Wybraną postać fotografuje w kontekście jej pracy, dokonań lub ogólnie znanych przyzwyczajeń. Dramaturgia tych wizerunków opiera się głównie na przerysowaniu, zaaranżowaniu sytuacji zaskakujących, zabawnych, najczęściej niewyobrażalnych dla portretowanej osoby.

Moje fotografowanie ludzi bierze się z ciekawości i chęci uczestniczenia w grze ze współczesnymi mi indywidualnościami – mówi artysta. – Robię portrety subiektywne, dostrzegając u wybranej osoby jedną cechę – wrażenie i tę właściwość staram się wizualizować. Sfotografuję każdego w sposób, który uznam za stosowny. Zawsze towarzyszą mi rozterki dotyczące doboru ludzi, ich zdjęć i sformułowanych opinii. Każdy ma oczy, usta i nos, ale dopiero utrwalony grymas, błysk oka, struktura twarzy, czy obecność przedmiotu magicznego, skrzyżowane z kątem spojrzenia kamery, perspektywą obiektywu, kadrem, oświetleniem i kolorem pozwalają stworzyć portret subiektywny – wyznaje artysta.

Przez wiele lat Krzysztof Gierałtowski fotografował w czerni i bieli. Od kilku lat wprowadził do swych prac kolor, często bardzo intensywny, energetyzujący, który wspomaga artystę w procesie tworzenia kolejnych odsłon portretów współczesnych mu osób.

(www.gieraltowski.pl)

 

PRACE W KOLEKCJACH I ZBIORACH PRYWATNYCH:

Library of Congress, Washington;

Museum of Modern Art, San Francisco;

Henie-Onstad Artcenter, Oslo;

Norsk Museum for Fotografi

Preus Fotomuseum, Horten Norwegen;

Det Kongelige Bibliotek, Kopenhagen;

Rijksuniwersiteit Prentenkabinet, Leiden;

Musee d’Art Moderne de la Ville de Paris, Paris;

Bibliotheque Nationale de France, Paris;

Il Diaframma/Canon, Milano;

Museum fur Kunst und Gewerbe, Hamburg;

Museum Ludwig, Koln;

Rheinisiches Landesmuseum, Bonn;

Fotomuseum Munchner Stadtmuseum, Munchen;

Il Diaframma, Milano;

Staatliche Kunstsammlungen Kupferstich-Kabinett, Dresden;

Staatliche Galerie Moritzburg, Halle;

Museum fur Zeitgenossische Kunst, Fotografie und Plakat, Cottbus

Staatliche Museen zu Berlin, Kunstbibliothek, Berlin;

Muzei Izobrozitielnych Isskustw im. Puszkina, Moskwa;

Morawska Galerie, Brno;

Muzeum Historii Fotografii, Kraków;

Muzeum Narodowe, Warszawa i Wrocław;

Muzeum Sztuki, Łódź;

Biblioteka Narodowa, Warszawa;

Instytut Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego;

Muzea Plakatu, Essen, Lahti, Warszawa.

F.C.Gundlach, Hamburg;

L.Fritz Gruber, Koln;

Bert Hartkamp, Amerongen;

Lanfranco Colombo, Milano;

Wojciech Jędrzejewski, Warszawa.

Dekonstrukcja – Rekonstrukcja. 14. Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej

18 marca – 1 kwietnia 2005

Wystawa S R E B R A pn. „Dekonstrukcja – Rekonstrukcja”

Wystawa przedstawia laureatów 14. Międzynarodowego Konkursu Sztuki Złotniczej „Dekonstrukcja – Rekonstrukcja”, który jest częścią Legnickiego Festiwalu Srebra. Konkurs z roku na rok cieszy się coraz większym powodzeniem. W tym roku swoje prace nadesłało 144 uczestników m.in. z Czech, Litwy, Łotwy, Portugalii, Hiszpanii, Japonii, Filipin, Egiptu. Jurorzy na wystawę wybrali 70 prac 44 artystów.

Artyści swoje prace projektowali na zadany temat „Dekonstrukcja – Rekonstrukcja”. Powstało wiele oryginalnych, świeżych dzieł, które niejednokrotnie daleko odbiegają od funkcji dekoracyjnych, czy tradycyjnych kategorii biżuterii. Na wystawie oglądać będzie można m.in. formy naczyniowe, przedmioty z wbudowanymi mechanizmami, kobiece odzienie – niby zbroję, prace na pograniczu kiczu – przedstawienie psa i kota. Interpretacji tematu jest tyle, ilu jest uczestników. Niektórzy z nich pozostali przy tradycyjnej, pięknej, użytkowej biżuterii.

Oto nagrodzeni artyści: jednomyślnie przyznaną Grand Prix, otrzymał Mirei Takeuchi (Japonia). II Nagrodę otrzymała Ewa Effenberg (Polska), Pedro Sequeira z Portugalii, zdobył III Nagrodę. Ponadto przyznano Nagrodę Galerii Sztuki w Legnicy – Statuetka “Marek” + 1 kg srebra dla Rudolf M. Scheffold (Niemcy), Nagrodę Specjalną Organizatorów za twórczą odwagę i bezkompromisowość – “Srebrna Ostroga” otrzymała Marta Stachowska. Jednocześnie jury postanowiło przyznać trzy wyróżnienia dla następujących osób: Henriette i Martin Tomasi (Niemcy), Iwona Liegmann (Polska), Paul de Haas (Holandia) Henriette i Martin Tomasi (Niemcy) otrzymali Nagrodę Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych.

Pomysł na komiks

25 lutego – 25 marca 2005 r.

Autorzy i tytuły komiksów biorące udział wystawie:
48 STRON – Robert Adler (rys.)/ Tobiasz Piątkowski (scen.)
Achtung! Zelig – Krzysztof Gawronkiewicz (rys.)/ Krystian Rosiński (scen.)
Benek Dumpc i trup sąsiada – Robert Służały (rys.)/ Jerzy Szyłak (scen.)
Ciach Bajera, Sikalafo – Bartosz ‘Termos’ Słomka (scen.,rys.)/ Filip ‘Fil’ Wiśniowski (scen.,rys.)
Cichy Kącik KRLa – Karol ‘KRL’ Kalinowski
Człowiek Paroovka – Marek Lachowicz (scen.,rys.)/ TJFK (kolor)
Diefenbach – Benedykt Szneider
Dr Bryan – Jakub Rebelka
Emilia, Tank i Profesor – Filip Myszkowski
Endo – Agata ‘Endo’ Nowicka
Erotyczne Zwierzenia – Janek Koza
Glinno – Jacek Frąś
Historia Choroby – Przemysław Truściński
Jazz w wolnych chwilach – Michał Arkusiński
Jeż Jerzy – Tomasz ‘Lew’ Leśniak (rys.)/ Rafał Skarżycki (scen.)
Josephine – Clarence Weatherspoon (scen.,rys.)/ Ivan (kolor)
Likwidator – Ryszard Dąbrowski
Mikropolis – Krzysztof Gawronkiewicz (rys.)/ Dennis Wojda (scen.)
Nadzwyczajni – Krzysztof Ostrowski (rys.)/ Dennis Wojda (scen.)
Opowieści na sygnale – Maciej ‘Simson’ Simiński (rys.)/ Bartek ‘Marian’ Ślesinski (scen.)
Osiedle Swoboda – Michał ‘Śledziu’ Śledziński/ Bartek ‘Marian’ Ślesinski (kolor)
Pokolenia-Saga Gangsterska – Michał ‘Bizon’ Lasota
Prosiacek, Bajki Urłałackie – Krzysztof ‘Prosiak’ Owedyk
Pvek – Stefan Zacharczuk
Ratman – Tomasz Niewiadomski
Rewolucje – Mateusz Skutnik
Szminka – Joanna Karpowicz (rys.)/ Jerzy Szyłak (scen.)
Wilq – Bartosz Minkiewicz (scen.,rys.)/ Tomasz Minkiewicz (scen.)
Zakazany Owoc, Niezwykłe przygody braci Kowalskich – Darek ‘Pała’ Palinowski

Ścieżka dźwiękowa:
O.S.T.R Łona (Asfalt Records)

Trochę historii.

Komiks od samych swoich początków miał niesamowitego pecha. Powstał pod koniec XIX wieku, czyli praktycznie w tym samym czasie co media obrazujące nieskończenie lepiej, szybciej i spektakularnie ludzkie opowieści – fotografia i film. Zresztą geneza komiksu jest ściśle powiązana z nastaniem “doby technicznej reprodukcji”, a dokładnie z prasą. Jako, że komiks od początku miał i ma nadal swoje stałe miejsce w gazetach, niezbyt reprezentatywne i ważne dla zachowania pokoju na świecie, ale niewątpliwie ma. Przeważnie w dziale rozrywek, obok krzyżówki.

Jednak to powiązanie z prasą, spowodowało automatycznie, że komiks został zaliczony do “kultury masowej”, co oznaczało wykluczenie go z grona elitarnych mediów, które mogą służyć jako środek artystycznej “wartościowej” kreacji. Mimo tego, że chociażby pojawienie się “Krazy Kata” Georga Herrimana w 1914 roku, dzieła wyjątkowego,genialnego wręcz w treści i formie, świadczyło wyraźnie o tym, że mamy oto do czynienia z nowym medium o ogromnych możliwościach ekspresji, że z dialektyki tekstu i obrazu na poziomie kartki papieru narodziła się nowa jakość.

Stosunkowo niskie koszty produkcji i masowość prasy dopiero w latach 60 okazały się zaletą, gdy po komiks sięgnęła kontrkultura, okazało się wtedy, że komiks jest idealnym medium rebeliantów. I stał się tak popularnym i aktywnym uczestnikiem niespokojnych lat 60, że spowodował zmianę wizerunku tego medium i zaczęto go uważać, w tej postaci za jedna z dziedzin sztuki krytycznej. Proces ten przebiegał zresztą dwukierunkowo – w tym też mniej więcej czasie Roy Lichtenstein, dostrzegł, że w kadrach komiksowych zakodowana informacja ma niesłychanie silna moc oddziaływania, jak ikona jest oknem otwierającym się na świat idei. Niestety żaden z jego klientów płacących krocie za powiększoną kilkadziesiąt razy reprodukcje kadru komiksowego, nie wpadł na to, że to w komiksie tkwi potencjał z którego Liechtenstein tylko czerpie.

Poniekąd więc komiks został nobilitowany do rangi sztuki wraz z całą sferą popkultury dzięki postmodernizmowi, czyli w momencie utraconej wiary w nieprzerwany postęp za sprawą “wybrańców ludzkości”: nauki, techniki, filozofii i sztuki. Nie sadzę jednak, żeby owa w gruncie rzeczy pozorna równowartość środków wyrazu i zatarcie granic pomiędzy tym co elitarne i tym co masowe, którą wprowadziło ogłoszenie “czasu post”, miało tak fundamentalne znaczenie dla uznania komiksu jako formy artystycznej, jak się to zwykło przypisywać. Wydaje mi się raczej, że główny rdzeń tego medium, to co stanowi o jego swoistości, przebiegał wraz z wzlotami i upadkami, w miarę autonomicznie względem zmian zachodzących w kulturze. Każde kolejne pokolenie komiksiarzy czerpiąc z dorobku poprzedników rozwijało i wprowadzało do komiksu kolejne elementy. Spowodowało to wypracowanie właściwych tylko komiksowi środków ekspresji i sposobów percepcji, czyli powstanie osobnej dziedziny możliwości kreacji. I na szczęście twórcy zrobili w tej sytuacji to co zwykle – wykorzystali ten fakt, co spowodowało powstanie tak dużej ilości wartościowych dzieł, że nie sposób było odmawiać dalej komiksiarzom talentu w trudnej sztuce przekazywania sensów i znaczeń.

Teraz Polska.

Jesteśmy teraz świadkami zwrotnego momentu w historii polskiego komiksu. Stał się on tematem modnym i rozpoznawalnym, artyści tacy jak Wilhelm Sasnal czy Agata Bogacka wykorzystują środki komiksowe w swoich pracach, pojawiają się nawiązania do komiksu w telewizji i radiu. Najbardziej trend ten dostrzegalny jest w prasie, pojawia się dużo artykułów o “historyjkach obrazkowych”, wiele gazet decyduje się na drukowanie regularnie recenzji komiksów, w działach dotyczących zjawisk artystycznych.

Niestety zgrzyta to najczęściej strasznie, bo komiks to medium jak każde rozlegle i niezwykle różnorodne, a w opinii publicznej traktuje się tak samo i analizuje podług tych samych kryteriów “Romka, Tomka i A’tomka” Papcio Chmiela i “Dr Bryana” Jakuba Rebelki. Byłoby to oczywistym nonsensem, np. przy ocenianiu filmu (to tak jakby zestawić ze sobą “Akademię Pana Kleksa” Krzysztofa Gradowskiego i “Krótki film o zabijaniu” Krzysztofa Kieślowskiego), niestety nie razi zbyt wielu osób w przypadku komiksu. Wynika to najbardziej z faktu, że komiks w naszym kraju jeszcze z pewnością do mediów znanych i uznanych artystycznie nie należy, w swoich aspiracjach do zaliczenia go na tę “wyższą” półkę nie zaczyna nawet od zera, tylko od dużego minusa, że nie da się wyrazić tym dziwacznym pomieszaniem słowa i obrazu niczego ponad chwilową, nie absorbująca zbytnio władz umysłowych rozrywkę.

Moim zdaniem najważniejszym powodem tego stanu rzeczy jest to, że brakuje jeszcze w naszym kraju wiedzy o tym, jak kreatywnym medium jest komiks. Długo nie było u nas, tak wielkich tytułów jak choćby “Maus” Arta Spiegelmana, brakuje wiedzy o tym, że komiks to nie tylko “Supermany”, ale również komiksy by wymieć tylko kilku z najważniejszych artystów komiksowych: Franka Millera, Allana Moore, Moebiusa, Dave Mckeana i Geila Naimana, Mignoli, Milo Manary, czy Enkiego Bilala. Ta sytuacja mam nadzieję, niebawem ulegnie zmianie, nareszcie od niedawna konsekwentnie ukazują się najważniejsze światowe albumy i serie komiksowe, które zbudowały mocną pozycję komiksu wśród innych sztuk graficznych i literackich.

Drugim ważnym powodem głębokiej zapaści polskiej sceny komiksowej na przełomie lat 80 i 90 było to, że gdy na początku poprzedniej dekady nastały nowe czasy wolnego rynku paru wydawców nacięło się na komiksach. Jak za PRL-u wydawano kilkanaście tytułów w ogromnych, kilkudziesięciotysięcznych nakładach, które po prostu nie mogły się sprzedać w takich ilościach, przy nowych, wyższych cenach i przy braku normalnej wolnorynkowej dystrybucji. Do tego najczęściej były to prace nie najwyższych lotów. W ten sposób wśród wydawnictw rozeszła się fama, że komiksy się nie sprzedają i nie da się na nich zarobić, a więc nie ma sensu ich wydawać, a brak publikacji w przypadku komiksu praktycznie równa się wyrokowi śmierci. Co poniekąd miało miejsce, gdyż scena komiksowa zeszła do podziemia, a twórczość komiksowa stała się w Polsce zjawiskiem marginalnym. Na szczęście dla kilku osób komiks pozostał tą najważniejszą ze sztuk. Spotykali się oni przede wszystkim na MFK (Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi), imprezie organizowanej od 1991 roku, głównym miejscu spotkań zarówno twórców jak i miłośników komiksu. Trzeba jednak powiedzieć, że ci sami ludzie tworzą teraz coś na kształt hermetycznej subkultury, gdzie czytanie i zbieranie komiksów, nosi wszelkie znamiona “cechu komiksowego”, a mit fatum ciążącego nad polskim komiksem jest pieczołowicie kultywowany. I zgoda, sama pamiętam dobrze stanie 5 godzin w kolejce pod księgarnią w Jeleniej Górze, gdzie “rzucili” “Kajko i Kokosza”, i do dzisiaj czuję to rozczarowanie jak otworzyłam album, i okazało się, że jest w środku czarno-biały, i na dodatek wydrukowany na ohydnym żółtym papierze. “Thorgala” Grzegorza Rosińskiego i Jeana van Hamme’a, którego się kupowało raz w miękkiej, raz w twardej okładce, ale ciągle te same tomy serii, czeski film, nikt nie wiedział o co chodzi, ale jakie legendy się do tego dorabiało, że Rosiński sam po domach chodzi i albumy wymienia, to były czasy. Mają dla mnie wielką wartość, sentymentu i wspomnień, ale czasy się zmieniły.

Pierwszym wyraźnym znakiem tego, że zaczyna się nowy okres w “dziejach komiksu polskiego” było powstanie w 1999 roku “Produktu” – pisma komiksowego z wyraźną linią programową, konsekwentne drukującego serie komiksowe. Stworzono tym samym potrzebną przestrzeń pozwalającą komiksiarzom na zaprezentowanie i rozwinięcie własnego stylu. Niestety pismo po wydaniu 23 numerów, zawiesiło na czas bliżej nieokreślony swą działalność, a komiksiarze zgromadzeni wokół “Produktu” odeszli “na swoje” z mniejszym lub większym sukcesem. Prezentację komiksów zgromadzonych na wystawie “Pomysł na komiks”, rozpocznę więc od prac twórców zgromadzonych w różnych okresach i na różnych warunkach wokół tego pisma, a powiadam wam jest to dość zgrana i bardzo barwna gromadka, choć mocno niesubordynowana.

Tomasz Leśniak i Rafał Skarżycki twórcy “Jeża Jerzego”, mówią o swojej, dla wielu kultowej postaci, że “to dobry chłopak”. I rzeczywiście Jeż Jerzy ma niezwykły dar rozwiązywania największych bolączek naszej polskiej rzeczywistości przy pomocy deskorolki, piwa i blanta, trzeba jednak przyznać, że przede wszystkim bazuje na wdzięku osobistym.

Bracia Minkiewiczowie – Tomasz i Bartosz, są autorami zgoła odmiennej osobowości, a raczej osobistości “Wilq’a” – superbohatera broniącego wraz kumplami Opola przed potworami, przestępcami, szaleńcami itp. Jednak, pomimo wielu sukcesów w pełnieniu swej misji Wilqu jest raczej frustratem.

Filip Myszkowski to “kolejny pan na M z galerii wielkich rysowników”, autor “Emilii, Tanka i Profesora” według własnych słów ciągle narzeka. Kiedy nie narzeka rysuje komiksy, gra lub ciska na siłce. Szacunek należy się Myszkowskiemu za próbę zgłębienia kobiecego umysłu, jaką było stworzenie postaci Emilii, choć niewątpliwie było to dla niego ogromne wyzwanie, to próba ta zakończyła się sukcesem. Emilia pomimo wdzięków osobistych przeczącym prawu ciążenia i nadużywaniu cudnego skądinąd, ale raczej nie występującego w relacjach męsko-damskich określenia “samcze”, jest postacią wiarygodną.

Clarence Weatherspoon to autor “Josephine”, pani detektyw, która podąża krętymi, odrapanymi uliczkami Londynu, tonącymi w gęstej mgle znad Tamizy, tropiąc ukrywające się w niej nieludzkie i obce nam monstra. To co budzi nieodmiennie mój szacunek przy lekturze “Josephine”, to niezwykła umiejętność Clarensa do łączenia niewiarygodnych zdarzeń i faktów (magia, duchy i zombi) z suchym i rzeczowym pragmatyzmem świata przedstawionego, która mimo to daje to efekt “dziania się naprawdę” opowieści.

Ekologiczny radykalizm Ryszarda Dąbrowskiego prezentowany w “Likwidatorze” wzbudza wiele kontrowersji, i słusznie, jak najbardziej autorowi o to chodzi, bo jego komiks to danie vegańskie podawane na krwisto.

Niejaki KRL to najmłodszy z rodziny produktowców, podobno urodził się z komiksem w dłoniach i była to trafiona decyzja, jego Karelki to połączenie lekko schizujących obrazków z bardzo mocno schizującym poczuciem humoru, zamiast prób analizy twórczości tego autora, może napiszę tylko, że KRL jest autorem tekstu: “Panie Szatan jest druga w nocy”.

Maciej Simiński – Simson i Bartosz Ślesinski – Marian to tandem tworzący “Opowieści na Sygnale”. Historia ta, to forma swoistej terapii psychologicznej, jako, że Marian – scenarzysta postanowił nadać swoim doświadczeniom z pracy w pogotowiu formę komiksu. Słyszano o przypadkach cudownego ozdrowienia po zapoznaniu się z tym dziełem przez obłożnie chorych. Zdrowiej jednak nie dociekać, które z przygód opisywanych w “Opowieściach…” wydarzyły się naprawdę, a które powstały w bujnej wyobraźni jej autorów.

Jednym z najsympatyczniejszych znanych mi bohaterów komiksowych jest “Człowiek Paroovka” autorstwa Marka Lachowicza, genialnie pokolorowany przez TJFK. Ten komiks jednoczy pokolenia rodziców i dzieci, to średnie uwiedzie z pewnością, wzbudzając nostalgię za cudownymi w swoim absurdzie czasami PRLu, ci młodzi, co prawda nie zrozumieją, bo nie doświadczyli, ale nieźle się uśmieją czytając przygody”Człowieka Paroovki”.

Bizon – Michał Lasota to autor filozoficznych komiksów z życia dresów, drukowana w Produkcie jego “Saga gangsterska – Pokolenia”, bardzo udanie łączy obserwacje o wartości analiz socjologicznych z obrazkami prosto z ławki pod blokiem, w czym niewątpliwie pomaga Bizonowi bardzo jamajskie poczucie humoru.

W dość podobnym klimacie porusza się Michał ‘Śledziu’ Śledziński, w swoim komiksie “Osiedle Swoboda”, niewątpliwie największym hicie produktowym. Śledziu jest świetnym gawędziarzem, w wielu wątkach nawet tych najbardziej fantastycznych, słychać echa prawdziwych imprez, koncertów, powrotów do domu ciemną nocą tropem węża i rozmów o wszystkim z nic nie chcącymi zrozumieć rodzicami i rozmów o niczym z rozumiejącymi wszystko kumplami. Wypada jeszcze wspomnieć o niezwykle trafnych spostrzeżeniach na temat różnic w percepcji prasy kobiecej, no i o kowboju w rajstopkach, co również można odnaleźć w “OS”.

Dariusz ‘Pała’ Palinowski to wciąż żywa (jak wszyscy mają nadzieję, bo zniknął jakiś czas temu) legenda polskiego punku. Fascynat i pierwszoligowy wykonawca szokerskiej sztuki hardcoru. Jak sam mówi o sobie: skurwiel, egoista, indywidualista, chaosboy, esteta i wcielony Lucyfer. Lektura jego fanzinu “Zakazany owoc”, nie pozostawia wątpliwości, że wie co mówi.

Krzysztof ‘Prosiak’ Owedyk, min wydawca art zina “Prosiacek”, to też reprezentant polskiej sceny punkowej, również legendarny, ale od Pały różni go praktycznie wszystko. Prosiak to raz obserwator stojący twardo na ziemi, by zaraz potem objawić się jako filozof – poeta zgłębiający najbardziej ulotne, choć podstawowe prawdy o ludzkiej egzystencji. Moim zdaniem, by dotrzeć do treści zawartych w komiksach Owedyka należy rozpatrywać je w kategoriach traktatów metafizycznych.

“Mikropolis” Dennisa Wojdy i Krzysztofa Gawronkiewicza (o których będę jeszcze wspominać w tej wyliczance) to przykład dzieła burzącego utarte stereotypy panujące na temat “historyjek obrazkowych”. Spotkanie z tym komiksem to przyjemność i rozrywka najwyższej próby, ale z pewnością nie jest to rozrywka łatwa i niewymagająca, by odkryć wiele tropów i sensów zawartych w “Mikropolis”, trzeba wykazać się gruntowną znajomością twórczości filmowej, prądów literackich i muzyki współczesnej. Jest to również doskonały przykład na to, jak ważną jest relacja pomiędzy rysownikiem a scenarzystą w powstawaniu komiksu, że musi to być spotkanie osobowości, gdzie opowieść przekształca się w obraz niejako organicznie, na zasadzie doskonałego zrozumienia się dwóch odmiennych sposobów postrzegania świata.

“Nadzwyczajni” z rysunkami Krzysztofa Ostrowskiego do scenariusza wspomnianego już Dennisa Wojdy to specyficzny hołd złożony miastu Warszawa. Udało się autorom stworzyć cienką pajęczynę z historii i obrazów miejsc, w którą schwytali niepowtarzalny klimat tego miasta.

Krzysztof Gawronkiewicz jest także autorem grafik w albumie “Achtung! Zelig” do scenariusza Krystiana Rosińskiego, ten legendarny juz komiks czekał 11 lat na swoje wydanie, nie zaszkodziło mu to jednak w najmniejszym stopniu. Dzieło to jest niezwykle staranie opracowane (perfekcyjna edycja). To piękna i niezwykła opowieść Rosińskiego i kunszt graficzny Gawrona, który stworzył zapierającą dech w piersiach kreację świata, jest to rysownik, który nie tylko oddać wiernie i wiarygodnie oddaje umundurowanie i uzbrojenie armii niemieckiej, ale i rzeczywistość snu. Oby komiks ten spowodował podniesienie standardów wydawniczych w Polsce(bo z tym niestety cały czas bywa kiepsko).

A niewątpliwie twórcą zasługującym na najlepszą z możliwych oprawę edytorską jest Jakub Rebelka, w którego albumie “Dr Bryan” monumentalność malarskiej wizji wprawiona została w ruch przy pomocy tego co rozgrywa się pomiędzy kadrami. To szczególnego rodzaju ekspresja, nie mająca wiele wspólnego z animacją, typowa właściwie tylko dla komiksu. Rebelka czuje i umie wykorzystywać ją w najwyższej formie.

Komiks Benedykta Schneidera “Diefenbach” to historia, w której właściwie od pierwszych kadrów wiadomo, że przyjdzie nam zmierzyć się z wyjątkowym złem, mistrzowsko stopniowane napięcie i gotycki klimat sprawiają, że odbieramy tą opowieść jak połączenie “Imienia Róży” i “Nosferatu”.

Do opisania twórczości Tomasza Niewiadomskiego najlepiej jest użyć takich pojęć jak groteska, absurd i surrealizm, pomieszanych w wyjątkowo gęstym sosie czarnobiałych graficznych przedstawień. Bohaterowie Niewiadomskiego “Ratman” i “Nerwolwer” powstali w niezwykłych okolicznościach i najwyraźniej po to by spotykały ich fantastyczne przygody.

“Najlepiej laski rysuje Adler” o takiej opinii marzy chyba większość polskich rysowników, ale jak na razie nie zapowiada się na to żeby któryś z nich odebrał ten honorowy tytuł Robertowi Adlerowi, któremu najlepiej współpracuje się z Tobiaszem Piątkowskim. Razem szukają sensu komiksu i nie wygląda na to żeby go szybko odnaleźli, zresztą, aż tak bardzo to im na tym nie zależy.

Michałowi Arkusińskiemu autorowi komiksu “Wścieklizna” i “Gang Gangrena” udało się przełożyć stylistykę grafitti na język komiksu. Ekspresyjna, ostra, kanciasta kreska i nasycone, pełne barwy to jego znak autorski rozpoznawalny od pierwszego spojrzenia.

Filip Wiśniowski – Fil jak sam mówi stara się tworzyć komiksy lekkie i przyjemne dla oka, ucha i ducha. I jest naprawdę tylko kwestią gustu czy całkowicie będziemy się z tym zdaniem autora na temat własnej twórczości zgadzać, czy całkowicie mu zaprzeczać. Razem z Bartoszem Słomką (są zresztą dobrymi przyjaciółmi) wymyślają komiksy, do których chyba najlepiej pasowałoby określenie “komiks biesiadny”. Chłopaki nie są pozbawione zmysłu trafnej analizy otaczającego ich świata (może bardziej półświatka), i nie wahają się ani sekundy, kiedy mają okazję z czegoś ostro zakpić.

Dr Jerzy Szyłak, który swoimi publikacjami udowodnił środowisku naukowemu, że komiks może być przedmiotem rzetelnej teoretycznej analizy, a przede wszystkim, że stanowi niewyczerpane źródło wiedzy na temat największej troski humanistów – istoty człowieczeństwa, jest także autorem scenariuszy komiksowych. Na wystawie są prezentowane dwie publikacje z jego udziałem. “Szminka”, z malarską wizją Joanny Karpowicz, to mroczna historia kryminalna, której główne wątki skupiają się wokół postaci policjanta i prowadzonego przez niego śledztwa. Drugim komiksem jest “Benek Dampc i trup sąsiada”, którą narysował Robert Służały, na wystawie ten komiks prezentowany jest w oryginalnych planszach, co pozwala prześledzić bardzo ciekawy proces, w jaki sposób rysownik operując stylem rysunku czy zmieniając techniki wykonania współgra z tokiem opowieści.

Cykl komiksów Mateusza Skutnika “Rewolucje” wpisuje się w ramy nurtu zwanego steampunkiem, czyli alternatywnych opowieści historycznych epoki silnika parowego. Są tu dziwaczne niespotykane maszyny, zawirowania czasu i przestrzeni, dokonania wyprzedzające epokę o wieki.

“Historia choroby” Przemysława Truścińskiego to zbiór krótkich form komiksowych- przekrój przez jego twórczość: od historii science fiction, po różne eksperymenty formalne i graficzne.

“Glinno” to jeden z najbardziej odjechanych albumów, jakie pojawiły się na polskim rynku. Dzięki niemu Jacek Frąś awansował do roli Davida Lyncha polskiego komiksu. Piękna, zróżnicowana kolorystyka, przemyślane kadrowanie i szeroki wachlarz środków wyrazu każą wracać do tego komiksu wcale nie rzadziej, niż jego fabuła.

“Erotyczne zwierzenia” Janka Kozy to wyrafinowanie prymitywna kreska i przemyślane naiwne historie. Recenzenci i krytycy nie maja praktycznie szans w starciu z dziełami mgr Kozy. Jego misja edukacyjna połączona z dogłębnym studium życia erotycznego statystycznego Polaka, miejmy nadzieję będzie miała jeszcze kilka odsłon.

Stefan Zacharczuk to “autor pierdyliarda innych mniej lub bardziej udanych stron, czlonek wielu bardziej lub mniej udanych grup, ko-autor wielu mniej lub bardziej udanych porjaktow”. Zacharczuk na wystawie pokazuje pvek.blog.pl – blogomiks i komiksblog powstaly w 2002. Zawiera 1 golebia, 1 chomika i 1 kota.

Endo – Agata Nowicka jest autorką pierwszego w Polsce bloga rysunkowego: komix.blog.pl. Z nieregularną częstotliwością zamieszcza w nim rysunki robione w prymitywnym programie Paint (w którym rysowanie jest łatwe, ale wiąże się z tym pewna odpowiedzialność). Agata posiada niezwykle rzadki talent, potrafi “zatrzymać chwilę”. Najważniejszy i dokładnie ten – ulotny gest, wyraz twarzy, sposób w jaki leżą papierosy na stoliku w kawiarni. Moment dzięki któremu, wiemy co dzieje się poza nim w czasie przeszłym i przyszłym przedstawianego zdarzenia.

Roland Barthes nazwał ten potencjał obrazu, a raczej kadru (te “zatrzymanie chwili”) “trzecim sensem” i bardzo ubolewał jako filmoznawca nad tym, że żeby unaocznić go w filmie trzeba go zatrzymać, a więc zaprzeczyć jego istocie. Szkoda, że nie zajrzał on, do żadnego komiksu w poszukiwaniu “troisieme signification” myślę, że znalazłby wiele prac komiksowych, które są w stanie oddać wyższe, tak ważne poziomy percepcji, bez naruszania swego statusu ontycznego.

Wystawa.

Na wystawie prace są prezentowane w większości w formach multimedialnych, dostosowanych do specyfiki danego komiksu oraz charakteru przestrzeni wystawienniczej. Podstawą każdej z ekspozycji są oryginały bądź wydruki plansz komiksowych z wykorzystaniem takich mediów i technik jak: grafitti, muzyka projekcje animacji, projekcje TV, aplikacje komputerowe, instalacje przestrzenne i iluminacje kolorystyczne. Tego typu pomysły, choć oburzają “fundamentalistów komiksowych” dobrze spełniają swoją funkcję. Zostały już przetestowane jako, że wystawa “pomysł na komiks” to kolejna z edycji zbiorowych prezentacji dorobku polskich komiksiarzy, poprzednie np. “Komiks w awangardzie” we wrocławskiej galerii Awangarda czy też “Polsky komiks dness” w Instytucie Polskim w Pradze, cieszyły się bardzo dużym powodzeniem i spotkały się z bardzo pozytywnym odbiorem ze strony publiczności (np. praska edycja projektu została nagrodzona w plebiscycie podczas czeskiego festiwalu ComiCZone w kategorii “wydarzenie komiksowe roku”). Jednym z głównych celów tego projektu (rzecz jasna oprócz “misji” popularyzacyjno-edukacyjnej w dziedzinie polskiej twórczości komiksowej) jest zrobienie “zbiorowego portretu” polskiej sceny komiksowej, która w miarę postępu prac nad ustawianiem do zdjęcia coraz bardziej wydaje mi się być bliskim krewnym kota Schrodringera – nie sposób określić w jakim momencie swojego rozwoju się znajduje, który z tych komiksów przetrzyma próbę czasu, gdzie przebiega granica pomiędzy swobodą twórczą a koniecznością spodobania się czytelnikowi, który z tych komiksów jest artystyczny, a który tylko artystowski. I co począć z tymi komiksiarzami których mało obchodzi czy tworzą sztukę, czy po prostu dobrze się bawią rysując, ale sztuka sama się o nich upomina?

Tekst napisany na podstawie tekstów autorskich umieszczonych w katalogu “komiks w awangardzie” (BWA Wrocław – Galerie Sztuki Współczesnej, 2004), opracowań Szymona Holcmana, Krzysztofa Kaima, Krzysztofa Mirowskiego, Jarka Obważanka i Jarka Składanka. Literówki bądź nietypowe wyrazy znajdujące się w tekście są zamierzone, i z różnych względów służą oddaniu specyfiki prac.

 

Beata Bełzak/ (kurator wystawy)

ASINGIT – sztuka Eskimosów (Inuitów) z Kanady

21 stycznia – 20 lutego 2005 r.

Słowo asingit oznacza w języku Inuktitut (eskimoskim) “ich inni” (odmienni, różniący się od reszty, określenie odnoszące się do twórców – przyp. red.). Koncepcja “innych” i ich związków ze światem nadprzyrodzonym wywodzi się z tradycyjnych wierzeń, według których każdy przedmiot ożywiony i nieożywiony posiada dwie sfery bytu – duchową i materialną. Wizerunki duchów i wyobrażenia transformacji różnych istot pojawiają się w wielu pracach. Inuit wierzyli bowiem, że w pewnych, szczególnych okolicznościach, zwierzęta i ludzie są zdolni do transformacji. Chociaż w rejonach arktycznych chrześcijaństwo jest obecnie religią dominującą, tradycyjne wierzenia i wzorce nadal wywierają największy wpływ na twórców. Słowo asingit wybrano także dlatego, aby zwrócić uwagę na mieszanie się różnych kultur, co jest zresztą widoczne w tematyce części prac. Aż do połowy ubiegłego wieku Inuit prowadzili tradycyjne życie nomadów. Później nastąpił okres szybkiego przystosowywania się do życia we współczesnym społeczeństwie “technologicznym”. Skutki tych przemian dla kultury eskimoskiej są tematem dzieł niektórych twórców.

Na wystawie są prezentowane rysunki i tkaniny artystyczne – dzieła twórców z Baker Lake z Terytorium Nunavut. Niezwykłe jest piękno tych prac, które ukazują wpływ jaki wywarły na ich autorów bogate dziedzictwo szamanizmu i tradycyjne wyobrażenia duchów. Do zespołu rysunków twórców z Cape Dorset z Terytorium Nunavut należy dzieło Kenojuak’a z początku lat 60. XX w., zawierające przesłanie dla współczesnych. Część prac przedstawia mity i legendy np. rysunek Syollie Amituk z Povungnituk odwołujący się do legendy o Sednie – bogini morza.

Każdy z szesnastu artystów wyraża w swoich dziełach własną, niepowtarzalną wizję, tkwiącą korzeniami w tradycji i przeszłości, choć on sam żyje już w świecie skażonym nowoczesną techniką. Należą oni do grupy twórców eskimoskich, którym udało się osiągnąć międzynarodowy sukces, zarówno dzięki osobistej pracy, jak i wkładowi wniesionemu w rozwój sztuki Inuit.

Okres współczesny w sztuce kanadyjskich Inuit przypada na drugą połowę XX w. W rejonie Ziemi Baffina wprowadzono wtedy program nauczania rzeźby w drewnie. Sponsorowały go Kanadyjski Cech Rzemiosł i rząd Kanady. Sytuacja ta doprowadziła do sukcesu marketingowego sztuki eskimoskiej na południu kraju. Wkrótce wprowadzono w różnych lokalnych społecznościach programy nauczania rysunku i grafiki. Pierwsze odbitki graficzne, w szczególności wykonane w technice druku wypukłego (ryt w kamieniu), zostały sprzedane zagranicznym kolekcjonerom, których liczba ciągle rośnie. Innym ważnym środkiem artystycznego wyrazu Eskimosów są makaty, wykonywane techniką aplikacji. Do ich wyrobu używa się tkanin wełnianych, filcu oraz przędz hafciarskich. Powstanie takich tkanin artystycznych było naturalnym skutkiem rozwoju tradycyjnych umiejętności kobiet i zaowocowało pojawieniem się niezwykle śmiałych form sztuki.

Wystawa prezentuje rysunki i tkaniny artystyczne powstałe w okresie ostatnich czterdziestu lat (od 1960 do 2001 r.). Tematyka poszczególnych prac jest odbiciem zarówno jednostkowych doświadczeń życiowych twórców, lokalnych tradycji i wierzeń, a ponadto ukazuje ich zaangażowanie w sprawę zachowania dziedzictwa kulturowego Eskimosów.

Artyści ci dawniej mieszkali w tradycyjnych obozowiskach – w lecie w namiotach ze skór karibu, zimą w domach śnieżnych. Głównym ich zajęciem były czynności zapewniające przetrwanie rodziny: polowanie, gromadzenie i przygotowywanie żywności, wyrób narzędzi i ubrań. Utrwalony przez wieki nomadyczny styl życia uległ raptownej zmianie w latach 50. i 60. XX w., kiedy rodziny zaczęły się przenosić do stałych osiedli. Zmusiły ich do tego malejące zasoby żywności spowodowane zmniejszaniem się stad karibu, które były głównym źródłem zaopatrzenia Eskimosów. Utworzenie osiedli rozwiązywało także problem oświaty i opieki medycznej. Wielu ludzi po zamieszkaniu w nich przystąpiło do udziału w programach rozwoju sztuki i rzemiosł, organizowanych w celu zapewnienia ekonomicznej stabilizacji, do czego ma się przyczynić wykonywanie na sprzedaż dzieł sztuki i wyrobów rękodzielniczych.

Artyści, których prace zostały pokazane na wystawie, stworzyli pełne uroku komentarze odnoszące się do ich własnej egzystencji w niewielkich osadach na stałym lądzie. Wiele z tych wspaniałych prac przekazuje nam informacje o dziedzictwie, wierzeniach i tradycyjnych sposobach narracji, a także o reakcji Inuit na współczesną kulturę Zachodu i skutki jej wpływów na ich życie. Zarówno rysunki, jak i tkaniny artystyczne, uwidaczniają głęboką troskę twórców o zachowanie własnego dziedzictwa oraz chęć podzielenia się poglądami na sprawy tego świata z międzynarodowym audytorium.

 

Judith Nasby (Macdonald Stewart Art Centre)                                                                                                                                            Kurator – Ewa Krasnodębska

Wystawa została zorganizowana przy pomocy organizacyjnej i finansowej Ambasady Kanady w Polsce.

 

Ja – Inni. Auto – portret fotografii

17 grudnia 2004 r. – 16 stycznia 2005 r.

Kurator – Andrzej Saj

Wystawa została przygotowana w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Artystycznego.

Ewa Andrzejewska

Urodzona w 1959 r., absolwentka Wyższego Studium Fotografii w Warszawie, związana ze środowiskiem jeleniogórskim. Wspólnie z Wojciechem Zawadzkim kieruje programem Galerii “Korytarz”, Wszechnicą Fotograficzną i organizuje Biennale Fotografii Górskiej w Jeleniej Górze. Od 1996 należy do ZPAF.

Od kilkunastu lat uczestniczy w najważniejszych wystawach polskiej fotografii. Autorka 22 indywidualnych wystaw pokazywanych w latach 1989 – 2004, w kraju i za granicą, m.in. w Danii, Gwatemali, Francji, Niemczech.

Jej fotografie znajdują się w zbiorach: Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu, Muzeum Przyrodniczego Karkonoskiego Parku Narodowego w Jeleniej Górze, Muzeum Fotografii w Odense (Dania), Galerii Le Parvis (Francja), Muzeum Sztuki Współczesnej w Hünfeld (Niemcy).

Andrzej P. Bator

Urodzony w 1954 roku. Profesor w Instytucie Sztuki Uniwersytetu Opolskiego, gdzie kieruje Zakładem Teorii i Historii Sztuki oraz w Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Członek ZPAP.

Autor rozpraw naukowych oraz tekstów teoretycznych i krytycznych o sztuce. Jest redaktorem naczelnym Zeszytów Naukowo – Artystycznych “Dyskurs”, wydawanych przez wrocławską Akademię Sztuk Pięknych, stale współpracuje z Pismem Artystycznym “Format”.

Uczestnik wielu wystaw fotograficznych, indywidualnych i zbiorowych. Jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu i Muzeum Sztuki w Łodzi oraz w kolekcjach prywatnych.

Andrzej Dudek-Dürer

Performer, artysta sztuki mediów, kompozytor i muzyk, mieszka i pracuje we Wrocławiu. Wierzy w reinkarnację, jest wcieleniem Albrechta Dürera.

Od roku 1969 realizuje “Life performance Sztuka Butów – Sztuka Spodni – Sztuka Andrzeja Dudka – Dürera (żywa rzeźba) w Miejscach w Których się Pojawia”.

Prezentował swoją twórczość i prowadził zajęcia m.in. w The Art Institute w Chicago, Academy of Art College w San Francisco, Conservatorio National de Musica w Mexico City, School of Art Otago Polytechnic w Dunedin (N. Zelandia), The City Art Institute w Sydney, Berkley University, Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Inicjator i koordynator Międzynarodowych Projektów Metafizyczno – Telepatycznych. Jego muzyczne kompozycje wydano na wielu kasetach i płytach. Stypendysta Ministerstwa Kultury w 2002 r.

Dokumentacje i prace Dudka – Dürera znajdują się w wielu zbiorach prywatnych i publicznych, m.in. w Muzeum Narodowym w Warszawie, Muzeum Narodowym we Wrocławiu, Centro de Arte Actual w Barcelonie, Stedlijk Museum w Amsterdamie, Museum of Modern Art w Nowym Yorku, Tate Gallery w Londynie, City Art Institute Library w Sydney, The School of the Art Institute of Chicago.

Marek Gardulski

Ur. w 1952 roku w Krakowie. Fotografuje od początku lat 70-tych. Pierwsza indywidualna wystawa w 1976 roku, w Jaszczurowej Galerii Fotografii prowadzonej przez Grupę Twórczą SEM. Członek ZPAF od 1981 roku.

W latach 80 – tych zajmował się różnymi aspektami autoportretu “(…) jako szczególnym rodzajem dokumentu, relacji o sobie, przestrzeni nasyconej podmiotowością. Pojawiający się na fotografii wizerunek, czy też w różny sposób zaznaczona obecność artysty, pozwala rozumieć “treść” przedstawionej przestrzeni jako “dokument osoby”. Fotografie z tego cyklu prezentowane były m.in. w Galerii Hybrydy w Warszawie, Galerii Foto – Medium -Art we Wrocławiu, Galerii ZPAF w Krakowie i poza Polską.

Na początku lat 90 – tych przedstawił “Solvay” – nowy cykl mieszczący się w nurcie fotografii industrialnej. Cykl prezentowany był m. innymi w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa, Galerii “Pustej” w Katowicach oraz na wystawie “Wokół Dekady – Fotografia polska lat 90 – tych”, której premierowy pokaz odbył się w łódzkim Muzeum Sztuki.

Jego prace znajdują się m. in. w następujących kolekcjach:

Bibliotheque Nationale – Paris oraz Centre Regional de la Photographie – Nord Pas – de – Calais (Francja); International Polaroid Collection – Cambridge (USA); Museum of Modern Art – New York (USA);Muzeum Narodowe – Wrocław; Muzeum Sztuki Współczesnej – Łódź; Muzeum Historyczne m. Krakowa – Kraków.

Piotr Komorowski

Urodzony w 1955 roku we Wrocławiu. Przez wiele lat związany z ideą tzw. “fotografii czystej”. Od 2000 roku zajmuje się głównie fotografią inscenizowaną. Publikuje także prace teoretyczne oraz zajmuje się dydaktyką (Wyższe Studium Fotografii AFA we Wrocławiu, Międzynarodowe Forum Fotografii we Wrocławiu, ASP we Wrocławiu, Europejska Akademia Fotografii w Warszawie).

W latach 1988 – 2004 miał kilkanaście wystaw indywidualnych krajowych, m.in. we Wrocławiu, Jeleniej Górze, Łodzi, Poznaniu, Katowicach oraz zagranicznych: dwukrotnie w ramach Miesiąca Fotografii w Bratysławie, a także w Perigaux i Reims (Francja) oraz w Berlinie i Erfstadt (Niemcy).

Bogdan Konopka

Urodził się w 1953 roku w Dynowie. Do roku 1988 – czasu wyjazdu do Francji – mieszka we Wrocławiu. Tu powstają jego pierwsze fotografie o tematyce miejskiej, której pozostaje wierny, choć równolegle interesować się będzie pejzażem i portretem. Najbardziej znanym jego cyklem jest “Szary Paryż” zrealizowany dzięki stypendium Miasta Paryża w 1994 r.; wielokrotnie wystawiany między innymi w Centrum Pompidou i nagrodzony Grand Prix de la Ville de Vevey w Europejskim Konkursie Fotografii w roku 1998.

Kolejne projekty fotografii miejskiej realizuje w podróżach, dzięki otrzymywanym francuskim stypendiom. Najpierw była to Ukraina i Szwajcaria gdzie otrzymał stypendium Pro Helvetia (w 1993 roku) i oczywiście Polska oraz Francja; a w latach 1998 – 1999 siedem krajów Europy Centralnej, gdzie powstał cykl Rekonesans. Na ostatnim Biennale Fotografii w Lyonie z okazji powiększenia Unii Europejskiej wystawia Euroland – cykl fotografii odnoszących się do problemu granic geograficznych i mentalnych między Wchodem i Zachodem.

Od 2003 roku podróżuje do Chin, gdzie dokumentuje proces usuwania starej tkanki miejskiej.

Jest autorem kilkudziesięciu wystaw indywidualnych i uczestnikiem wielu wystaw zbiorowych, które były pokazywane we Francji i kilkunastu innych krajach.

Artysta jest reprezentowany przez galerię Françoise w Paryżu.

Natalia LL (Lach – Lachowicz)

Urodzona w Żywcu. Ukończyła studia w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Artysta plastyk, fotografik. Autorka cykli malarskich, fotograficznych, zapisów video, performance, instalacji, pisze teksty o sztuce.

Stypendystka Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku (1977), “Verein Kultur – kontakte” w Wiedniu (1991) oraz “Pro – Helvetia” w Szwajcarii (1994). W latach 1996 i 2002 otrzymuje Stypendium Twórcze Ministra Kultury.

Współzałożycielka Galerii “Permafo” (1970r.). Nawiązuje w swych działaniach do koncepcji tzw. sztuki pojęciowej. W latach 1974 – 1995 współtworzy Międzynarodowe Triennale Rysunku we Wrocławiu. Od 1975 roku włącza się do międzynarodowego ruchu feministycznego biorąc udział w licznych wystawach i sympozjach.

Natalia LL brała udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych, problemowych, sympozjach, akcjach artystycznych w kraju i za granicą.

Andrzej Jerzy Lech

Urodzony w 1955 roku we Wrocławiu. W latach 1981 – 84 studiował na Wydziale Fotografii Artystycznej Konserwatorium Sztuki w Ostrawie (Czechy). Był współautorem programu “fotografii elementarnej” promowanego przez Galerię “Foto – Medium – Art” we Wrocławiu.

W 1986 roku otworzył we własnym mieszkaniu w Opolu prywatną Galerię “5d/3”. W 1987 roku wyjechał do USA, gdzie od 1988 roku w Jersey City prowadzi własną pracownię i galerię – On The Road Gallery. Jest reprezentowany przez Graphistock Alternative Photography & Images (Nowy Jork, Londyn, Rzym, Frankfurt, Paryż). Od 2000 roku jest członkiem ZPAF.

Od1981 roku Lech stworzył kilka ważnych cykli fotografii (“Kalendarz Szwajcarski, Rok 1912”, Amsterdam, Warka, Kazanlyk.), wykonanych w małym formacie, często starymi aparatami. W latach 90-tych jego styl stał się bardziej dokumentalny (tzw. “dokumentacja czysta”), choć jednocześnie powstawały zdjęcia o malarskim (neopiktorialnym) charakterze, oparte wyłącznie na medium fotograficznym.

W 1998 r. wziął udział w multimedialnym przedstawieniu Beyond Words, “Fotokina” Kolonia, “PhotoPlusExhibition” Nowy Jork, przygotowanym przez Icon Pictures w Nowym Jorku. W 2000 r. uczestniczył w Międzynarodowym Festiwalu Fotografii” Foto-Fest” w Huston zaś w 2003 r. wziął udział w IV Międzynarodowym Biennale Sztuki Współczesnej we Florencji. Za zestaw zdjęć z “Dziennika Podróżnego Ameryka, Polska” otrzymał IV nagrodę i Medal Lorenzo de Medici.

Jego prace znajdują się z zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, Galerii BWA w Jeleniej Górze, Galerii Sztuki w Legnicy, Galerii Wymiany w Łodzi.

Janusz Leśniak

Urodzony w 1947 r. Od 1977 roku członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Mieszka i pracuje w Krakowie.

Jego prace znajdują się w kolekcjach i zbiorach m.in. Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Historycznego m. Krakowa, Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Centre of Photography w Genewie (Szwajcaria), Muzeum of Fine Arts w Huston (USA), National Postal Muzeum w Hull (Kanada), Bibliotheque National de France w Paryżu (Francja), Collection of Polaroid w Cambridge (USA), New Orleans Museum of Art w Nowym Orleanie (USA) oraz w prywatnych kolekcjach na świecie.

Jerzy Lewczyński

Urodzony w 1924 r. w Tomaszowie Lubelskim; żołnierz AK (1943 – 44) oraz Wojska Polskiego (1944 – 45). W latach 1945 – 51 studiował budownictwo na Politechnice Śląskiej. W latach 1951 – 56 był asystentem fotografa Tadeusza Maciejki, a w latach 1951 – 86 członkiem Polskiego oraz Gliwickiego Towarzystwa Fotograficznego. Od 1956 roku jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Od 1958 roku aktywnie uczestniczy w najważniejszych wydarzeniach fotograficznych w Polsce, w tym m.in. w wystawie “Antyfotografie” (wraz ze Z. Beksińskim i B. Schlabsem)oraz wystawie “Fotografowie poszukujący” (1971).

Jerzy Lewczyński miał kilkadziesiąt wystaw indywidualnych i zbiorowych. Jest twórcą tzw. “archeologii fotografii”. Opublikował kilkadziesiąt własnych wypowiedzi na łamach licznych katalogów i czasopism, a w 1999 roku opracował i wydał “Antologię polskiej fotografii”.

Jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum w Gliwicach, Muzeum w Zamościu, Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Folkwang w Essen (Niemcy), Muzeum w Lozannie (Szwajcaria) oraz Muzeum w Duchin (Francja).

Tomasz Machciński

Urodził się w 1942 roku. Dzieciństwo spędził w sierocińcach i szpitalach. Dom Dziecka w Bodzewie k. Gostynia skierował go na naukę zawodu mechanika precyzyjnego, po czym rozpoczął pracę przy obsłudze maszyn biurowych w Kaliszu. W 1966 roku, obdarowany Smieną 8 rozpoczyna swoją przygodę z fotografią.

Pierwszą wystawę indywidualną ma w Kaliszu w roku 1975, później wielokrotnie wystawiał m.in. w Radomsku, Bielsku-Białej, Warszawie, Wrocławiu, Gnieźnie, Łodzi oraz w Kopenhadze. Pasjonuje się filozofią, psychologią oraz muzyką.

O twórczości Machcińskiego zostały zrealizowane trzy filmy, w tym “Incognito” H. Dederko, za który reżyser otrzymał Grand Prix na Festiwalu Filmów o Sztuce w Zakopanem w 1992 r.

Prace Machcińskiego znajdują się w posiadaniu wielu kolekcjonerów krajowych i zagranicznych.

Janusz Nowacki

Urodzony w 1939 r. animator życia fotograficznego w Poznaniu i Wielkopolsce. W latach 60-tych tworzył fotografie o tematyce jazzowej.

Zapoczątkowane w 1973 roku Warsztaty Fotograficzne były prekursorskimi działaniami w nurcie “fotografia poza galerią”

W jego fotografii dominuje pejzaż – syntetyczny w formie i poetycki w nastroju.

Darek Orwat

Jest absolwentem wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Idealista dadaista, czaruś i happener, malarz i majsterkowicz. Dzięki uprawianiu dadaizmu połączonego z praktyką jogi udaje mu się utrzymywać stan umysłu jak po trzech lampkach szampana.

Największy wpływ na rozwój jego osobowości niewątpliwie miała sąsiadka Gostomska. Była ona podobna do goryla Magilli.

Ma zamiar doskonalić się aż do osiągnięcia nirwany (najlepiej u boku jakiegoś nadzianego, uduchowionego i oszołamiającego kiciusia).

Krystyna Piotrowska

Urodziła się w Zabrzu w 1949 roku. Studiowała na Wydziale Architektury Wnetrz krakowskiej ASP w latach 1966 – 1972, na Wydziale Grafiki PWSSP w Poznaniu w latach 1972 – 1975 oraz w Grafik Skolan Forum w Malmö w latach 1985 – 1990. Zrealizowała wiele wystaw indywidualnych w Polsce, Szwecji, Paryżu, Hamburgu, Edmonton. Brała udział w licznych wystawach środowiskowych, ogólnopolskich i zagranicznych. Otrzymała wiele międzynarodowych nagród, wielokrotnie była laureatką czołowych miejsc w konkursach.

Prace w zbiorach Muzeów Narodowych w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu, Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Sztuki Współczesnej w Radomiu, Muzeum Miejskim w Zabrzu, Victoria and Albert Museum w Londynie oraz w Alvar Aalto Museum Jyvaskyla, Museum Malmö, Museum Goeteborg, Museum Norrkoping, Contemporary Art Museum Sapporo, Nordiska Huset Reykjavik.

Ważniejsze nagrody, wyróżnienia, stypendia:

1978 – VIII Nagroda na Międzynarodowym Biennale Grafiki we Frechen;

1979 – Nagroda – zakup na Międzynarodowym Biennale Grafiki w Lubljanie, Słowenia;

1988 – Stypendium Ellen Trotzig, Szwecja;

1989 – Nagroda jury na Międzynarodowym Biennale Grafiki w Lubljanie, Słowenia;

1990 – Nagroda kulturalna miasta Lund, Szwecja;

1991 – Nagroda na Międzynarodowym Biennale Grafiki w Sapporo, Japonia;

1992 – Nagroda i medal na V Międzynarodowym Biennale Grafiki Bharat w Bhopal, Indie;

1993 – I Nagroda na Międzynarodowym Biennale Grafiki w Sapporo, Japonia;

1994 – I Nagroda na I Biennale Autoportretu w Radomiu, Polska;

1997 – Nagroda regulaminowa, Intergrafia, Katowice, Polska;

Józef Robakowski

Urodzony 1939 roku w Poznaniu. W latach 60-tych studiował historię sztuki i muzealnictwo ma Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz na Wydziale Operatorskim i Realizacji Telewizyjnej w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Inicjator i współzałożyciel Warsztatu Formy Filmowej. W latach 1970 – 1981 wykładowca i kierownik (od 1978 r.) Zakładu Fotografii i Reklamy Wizualnej tejże uczelni. W latach 1983 – 84 wykładowca w Instytucie Kulturoznawstwa Uniwersytetu Łódzkiego. W 1995 roku ponownie zatrudniony jako wykładowca w szkole filmowej, gdzie w 2002 roku otrzymał tytuł profesora. Mieszka i pracuje w Łodzi.

Współzałożyciel kilku grup artystycznych – OKO (1960), ZERO-61 (1961 – 1969), KRĄG (1965 – 1967), podejmujących eksperymentalne działania w zakresie sztuk wizualnych. Współzałożyciel Telewizyjnej Grupy Twórczej Stacja Ł (1991 – 1992). Twórca filmów eksperymentalnych, wideo, fotografii, interaktywnych obiektów, rysunków i instalacji. Autor wielu artykułów, filmów i programów telewizyjnych o sztuce. Inicjator i organizator wielu niezależnych imprez artystycznych.

Od roku 1978 prowadzi w Łodzi prywatną multimedialną “Galerię Wymiany”, Miejsce inicjatyw twórczych gromadzące dzieła sztuki i dokumentację progresywnych wydarzeń artystycznych.

Wojciech Zawadzki

Urodzony w 1950 roku, uprawia fotografię od początków lat 70-tych. Wywarł duży wpływ na ukonstytuowanie się tzw. “fotografii elementarnej” (lata 80 – te) oraz “fotografii czystej” (lata 90-te). Członek ZPAF od 1991 r.

Od 1984 roku prowadzi w Jeleniej Górze: Wszechnicę Fotograficzną, Biennale Fotografii Górskiej, Galerie “Korytarz” (od 1990 roku wspólnie z Ewą Andrzejewską). Jest animatorem życia artystycznego w tym mieście. Kierownik i wykładowca Wyższego Studium Fotografii w Jeleniej Górze.

Od 1978 r. miał 16 wystaw indywidualnych – krajowych i zagranicznych; brał też udział w kilkudziesięciu pokazach zbiorowych.

Jego fotografie znajdują się w zbiorach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Hünfeld (Niemcy), Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, BWA w Jeleniej Górze oraz Muzeum Przyrodniczego Karkonoskiego Parku Narodowego w Jeleniej Górze.

Paweł Żak

Urodzony w 1965 r. Studiował nauki społeczne na Uniwersytecie Warszawskim. Absolwent Wydziału Komunikacji Multimedialnej Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu (dyplom w 2002 r.). Członek ZPAF od 1995 roku.

Wykłada fotografię w Akademii Fotografii oraz w Wyższym Studium Fotografii ZPAF w Warszawie.

Aktywny jako twórca, wystawia i publikuje swoje prace w kraju i za granicą. W latach 1995 -2004 miał kilkanaście wystaw indywidualnych m.in. w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Łodzi oraz zagranicznych: W Amsterdamie, Arles, Mińsku i Aarhus. Brał także udział w kilkunastu zbiorowych wystawach w kraju i za granicą. W 1988 roku otrzymał nagrodę “Prix Broncolor de la lumiere” w ramach “Images 1988” w Vevey, w Szwajcarii.

Prace Pawła Żaka znajdują się w zbiorach Francuskiej Biblioteki Narodowej w Paryżu oraz w kolekcjach prywatnych w Polsce, Francji, Norwegii, Danii, Holandii, Belgii, Wielkiej Brytanii i USA.

 

Pejzaż malarzy polskich w zbiorach Lwowskiej Galerii Sztuki

11 listopada – 6 grudnia 2004 r.

Natura sama w sobie – to wielka tajemnica związana z odczuwaniem prawdziwego piękna i nie sposób przecenić jej pozytywnego wpływu na myśl i odczucia człowieka. Malarstwo krajobrazowe jest bardzo bliskie poezji i muzyce. Malarz – pejzażysta powinien posiadać bardzo dobrą pamięć wzrokową i podobnie jak muzyk, który potrafi na scenie odtworzyć z pamięci utwór muzyczny, malarz powinien umieć uchwycić w naturze cechy najbardziej charakterystyczne, niepowtarzalne i, wróciwszy do pracowni, przelać je na płótno.

Przedstawienie natury kusi artystę bezgraniczną różnorodnością nie tylko kolorów, ale i rytmów. Góry i doliny, graficzne wzory różnych kształtów drzew, kwiatów i barw, chmury i turkus nieba, granat widnokręgów, cuda architektury w miastach i najważniejsze: światło, jaskrawe i zmienne, wibracja powietrza i przestrzeni, a wszystko to razem wzięte stwarza malarzowi pole do poszukiwań kolorystycznych oraz swobodnego ruchu pędzla, o którym artysta zawsze marzy.

Pejzaż często jest tylko tłem do przedstawienia postaci ludzkiej. Jego samodzielność jest bardzo względna, zależna od idei rozpowszechnionych w danym okresie i od samego artysty. Były czasy, kiedy znajomość natury, rodzajów drzew, roślinności i skał, bardziej interesowały malarza niż dekoracyjno – poetycka istota natury.

Znaczenie i forma pejzażu zmieniły się wraz z epokami, które odciskały na nim swoje piętno i nadawały mu specyficzny styl. Malarstwo krajobrazowe w większym albo w mniejszym stopniu było już znane w starożytnych kulturach Wschodu, Grecji oraz Rzymu. W sztuce bizantyjskiej i romańskiej pejzaż najczęściej odgrywał rolę tła w scenach rodzajowych. Znaczenie krajobrazu wzrastało, i w konsekwencji w XVII wieku następuje usamodzielnienie się tego gatunku malarstwa. Do tego stanu rzeczy walnie przyczynili się malarze holenderscy. W tym czasie w Rzymie ukształtował się nowy typ pejzażu klasycznego, noszącego wszelkie znamiona idealizmu, opartego na motywach zaczerpniętych z włoskiej prowincji. Istotnym etapem w rozwoju malarstwa krajobrazowego była w XVII wieku weduta wenecka. Pierwsza połowa XIX wieku przynosi nam pejzaż romantyczny, korzenie którego tkwią w pejzażu klasycznym.

Bardzo ważną rolę w rozwoju pejzażu odegrało malarstwo plenerowe, a później impresjoniści, dla których krajobraz stał się głównym tematem przedstawień, ujmowanym jednak w całkiem nowy sposób – starzy mistrzowie przedstawiali przedmioty na tle powietrza, natomiast impresjoniści przedstawiali powietrze na tle przedmiotów. Pejzaż oddaje zmienne wrażenia kolorystyczno – świetlne i wzajemne relacje barw. Artysta pragnie przekazać wydarzenie jako coś podpatrzonego z natury i stamtąd przejętego, jak żywą scenę, wprost zaczerpniętą z życia. Przedstawiając sceny w otwartej przestrzeni malarz stara się oddać postać ludzką i naturę nie tylko takimi, jakimi ich zna, ale przede wszystkim takimi, jakimi ich widzi. Artysta staje się przekazicielem ładunku emocjonalnego.

Artyści, poeci i muzycy w swych utworach zawsze pragnęli przekazać wypełniające ich uczucie zachwytu dla natury. Następujące po sobie, ale za każdym razem nowe, wiosna i lato, jesień i zima zawsze będą inspirować malarzy. Ileż barw towarzyszy zmianom pór dnia i nocy, porankowi i wieczorowi, walce światła z ciemnością, blaskowi słońca i zorzy wieczornej, bogactwu świata roślin. Góry i rzeki, stepy i morza, lasy i doliny żyją swoim własnym życiem, pełnym swoistej poezji i piękna.

Dość rozpowszechniona jest opinia, że malarstwo pejzażowe to drugorzędny rodzaj sztuki, którego siła oddziaływania jest nieporównywalnie mniejsza niż obrazu historycznego, batalistycznego, malarstwa monumentalnego czy rodzajowego. Taki pogląd jest całkowicie błędny, zwłaszcza że w malarstwie pejzażowym najczęściej utrwalane są strony rodzinne, zakątki miłe sercu, poruszające najczulsze struny duszy artysty i widza – to, co zwiemy Ojczyzną. Właśnie pejzaż będąc najbardziej narodowym rodzajem sztuki, uczy widza miłości do ziemi rodzinnej.

Na proponowanej Państwu wystawie przedstawione zostały dzieła polskich malarzy, którzy uprawiali ten rodzaj malarstwa w sposób bardzo charakterystyczny. Wśród eksponatów wystawy są prace bardziej lub mniej znanych szerokiej publiczności artystów, utalentowanych, studiujących malarstwo w słynnych akademiach czy pracowniach wybitnych mistrzów.

Najstarsze dzieło na wystawie to pochodzący z połowy XVIII wieku Widok Drezna, pędzla malarza włoskiego pochodzenia, mistrza weduty, mocno zakorzenionego w sztuce polskiej Bernarda Bellotta. Malarstwo wieku XIX reprezentuje na wystawie romantyczny nokturn pędzla Józefa Haara. Konwencjonalny charakter ma malarstwo pejzażowe krakowskiego malarza, piewcy piękna ziemi polskiej, Jana Nepomucena Głowackiego. Oprócz olejnego widoku Zarzecze (1832) autorstwa tego artysty, Lwowska Galeria Sztuki w swych zbiorach posiada album akwarel nieznanego malarza, który szczegółowo odtwarzał zakątki tego majątku oraz wnętrza pałacu. W pierwszej połowie XIX wieku działał we Lwowie spolonizowany wiedeńczyk Antoni Lange; trzy pochodzące z 1839 roku płótna tego wybitnego pejzażysty: Krajobraz górski, Odrzykoń oraz Widok zamku Pieskowa Skała są prawdziwą ozdobą wystawy. Pejzaż polski pierwszej połowy XIX wieku można określić terminem “biedermeier”, jego cechą charakterystyczną było schlebianie gustom mieszczańskim, poprzez tworzenie sztuki spokojnej, bezkonfliktowej, pięknej. Jest to swoiste połączenie klasycyzmu z romantyzmem i sielankowością tematu.

Z końcem lat 70. XIX wieku rozpoczyna się prawdziwy rozkwit malarstwa pejzażowego w Polsce, w którym niepodzielnie panują wątki rodzime. Piękno ziemi ojczystej, łagodna, bezkresna przestrzeń dolin, błękitne szczyty gór, rozżarzone lato i śnieżne zimy będą ulubionym tematem następnych pokoleń polskich artystów. Równolegle zmienia się warsztat. Pejzażowe malarstwo cechuje syntetyczność kompozycji, bogactwo kolorytu oraz swoboda traktowania krajobrazu jako takiego. Dużą rolę zaczyna odgrywać światło, które w oka mgnieniu może zmienić miejsce nie do poznania, będąc w stanie przekształcić elementy natury w fantastyczne widowisko, co często ma miejsce przed burzą albo o wschodzie i zachodzie słońca. Bardzo interesujące są takie momenty w górach. Oprócz tego, w pejzażu dużą rolę odgrywają odczucia, nastrój i myśli, z którymi artysta przystępuje do malowania obrazu.

Zagorzały zwolennik rodzimego pejzażu, znany przede wszystkim jako pisarz i publicysta, Józef Ignacy Kraszewski zajmował się również malarstwem, w tym pejzażowym. Obecność jego obrazów na wystawach należy do rzadkości, dlatego pozwoliłem sobie zaproponować uwadze Państwa jego Wnętrze lasu (1871), aby zapoznać Państwa z artystyczną stroną twórczości tego wybitnego Polaka.

Malarzem, który działając na przestrzeni prawie całego XIX wieku połączył kilka pokoleń pejzażystów polskich, był Alfred Schouppé. O nim bez większego ryzyka można powiedzieć, że był on przede wszystkim malarzem Tatr, bywał w tych górach niemal każdego roku. Z 1879 roku pochodzi eksponowany na naszej wystawie jego obraz pt. Tatry.

Krajobraz górski był ulubionym tematem wielu malarzy polskich, szczególnie tych działających w końcu XIX i w pierwszej połowie wieku XX. Proponowana Państwu wystawa nie mogła się obejść bez obrazów Zefira Ćwiklińskiego Krajobraz górski (1922), Stefana Filipkiewicza Tatry (ok. 1930), Stanisława Gałka Zima (ok. 1910), Władysława Jarockiego Krajobraz z Poronina (1915), Abrahama Neumana Schronisko przy Morskim Oku (ok. 1910) oraz Tadeusza Rybkowskiego Halny wiatr (ok. 1900).

Z liryzmem i tęsknotą przedstawiane są zakątki rodzimego kraju w obrazach Ludomira Benedyktowicza Bór sosnowy (1913), Stanisława Czajkowskiego Zagroda wiejska (1923), Juliana Fałata Las (1910), Stefana Filipkiewicza Zima kryształowa (1920), Marcelego Harasimowicza Staw (1898), Stanisława Kamockiego Kłosy (ok. 1907), Henryka Uziembło Stary kościół w zimie (1908) oraz Michała Wywiórskiego Ruiny zamku w Czorsztynie (ok.1911).

Na oddzielną wzmiankę zasługuje wybitny pedagog, wychowawca kilkudziesięciu malarzy, znana osobowość, mistrz pejzażu – Jan Stanisławski. Urodzony na Ukrainie, artysta ten całe życie zafascynowany był pejzażem ukraińskim. Wracając w swe rodzinne zakątki i zawsze pracując w plenerze, Jan Stanisławski oszczędnymi środkami, jednym pociągnięciem pędzla potrafi nadać swoim szkicom monumentalny charakter. Właśnie w tamtych stronach powstały eksponowane na wystawie obrazy – Sad z jabłonią (ok. 1890), Dniepr pod Kijowem (ok. 1903), Słoneczniki (ok. 1903).

Bardzo specyficznym rodzajem pejzażu jest pejzaż architektoniczny. W kolekcji dzieł składających się na wystawę znajduję się doskonały przykład takiego pejzażu, wcześniej już wspomniana weduta Widok Drezna (1747 – 1753). Nieco inny charakter mają widoki miast i poszczególnych budowli pokazywane na wystawie, takie jak: Widok Lwowa (1898) Stanisława Batowskiego, Kościół w Klosterneuburgu (1871) Aleksandra Konstantego Gryglewskiego, Krajobraz z willą (1890) Stanisława Kiernickiego, Kościół Św. Krzyża na Łysej Górze (ok. 1870) Alfreda Schouppégo czy Santa Maria della Salute w Wenecji (1904) Jana Stanisławskiego.

Spośród wszystkich pokazywanych na wystawie obrazów wyróżnia się swoim charakterem U źródła (1898) Henryka Siemiradzkiego. Jest to przykład idyllicznego, sielankowego, przepojonego światłem pejzażu ze sztafażem o cechach historyzmu.

Przygotowując wystawę, postanowiłem włączyć do niej obrazy malarzy polskich przedstawiające widoki innych krajów. Pochodzą one z miejsc, gdzie artyści ci odbywali studia, pracowali albo, najczęściej, z miejsc będących ich celem podróży.

W 1872 r., korzystając z zaproszenia Henryka Gropplera, krewnego rodziny Matejków, męża Ludwiki Głowackiej, siostry wspomnianego już malarza Jana Nepomucena, w domu Gropplerów nad Bosforem gościł Jan Matejko razem z żoną Teodorą. Właśnie tam powstał jedyny w twórczości Matejki pejzaż Widok Bebeku pod Konstantynopolem. Z tych samych stron i z tego samego czasu pochodzą dwa obrazy wybitnego polskiego orientalisty Stanisława Chlebowskiego: Kiosk Topp Hane (ok. 1873) i Ulica w Konstantynopolu (1875).

Wielkim podróżnikiem, który zwiedził Finlandię, Krym, Kaukaz, Włochy, Hiszpanię, Afrykę, Grecję, Indię i Bliski Wschód był absolwent petersburskiej akademii Jan Ciągliński. Z jego hiszpańskiej podróży pochodzi widok Algeciras (1878).

Prawie wszyscy malarze pragnęli odwiedzić Włochy, a szczególnie jedno z najpiękniejszych miast świata – Wenecję. Oprócz wspomnianego już widoku na kościół Santa Maria Della Salute Jana Stanisławskiego, można na wystawie oglądać jeszcze jeden zakątek tego wspaniałego miasta – Most w Wenecji (1905) Sotera Jaxy-Małachowskiego. Również z Włoch pochodzi krajobraz Feliksa Wygrzywalskiego – Capri (1905).

Paryż, w którym studiowało i pracowało wielu artystów polskich, reprezentowany jest na wystawie dwoma obrazami – Montmartre 1938 Henryka Krzyżanowskiego oraz Notre Dame (1927 – 28) Mieczysława Wysockiego. Natomiast francuską prowincję widzowie mogą oglądać na obrazach Władysława Ślewińskiego Morze (ok. 1916) i Zygmunta Waliszewskiego Pejzaż u Meaux (1929).

Formalne poszukiwania, przede wszystkim nowatorskie rozwiązania kolorystyczne, cechują Krajobraz z drogą (1927) Jerzego Merkla. Obraz ten stanowczo różni się od innych pejzaży pokazywanych na wystawie.

Proponowana Państwu wystawa nie pretenduje do miana pełnego przedstawienia dorobku pejzażystów polskich, nie stawiałem sobie takiego zadnia. Przygotowując wystawę pejzażu malarzy polskich chciałbym przedstawić widzowi polskiemu zasoby Lwowskiej Galerii Sztuki w nieco inny niż dotychczas sposób, pokazując ścisły związek artystów z ojczystą ziemią. Mam nadzieję, że nie jeden krajobraz wywoła miłe sercu Państwa wspomnienia. Wierząc w to, zapraszam Państwa do zwiedzania wystawy.

 

Ihor Chomyn, Kustosz Lwowskiej Galerii Sztuki